Może mi ktoś wytłumaczyć skąd taki hejt na tego małego? Fakt, że Carl jest teraz trochę wkurzającą
postacią, ale to dlatego, że przechodzi okres dojrzewania w świecie apokalipsy zombie, to chyba
najgorsze co można dostać od życia :D I moim zdaniem chłopak radzi sobie z tą rolą całkiem
dobrze.
Tak, też bym powiedziała, że z młodych aktorów jest jednym z lepszych ;)
A co do Carla, ja go w sumie tak szczerze nie lubiłam tylko w 2 sezonie kiedy mu się włączyła potrzeba bycia w centrum uwagi i robienia z siebie bohatera. Potem w 3 już się zaczął wyrabiać i podejmować bardziej w słuszne decyzje a w 4 awansował na jedną z moich ulubionych postaci. Naprawdę se chłopak radzi w tej lekko przesranej sytuacji, czasami zbytnio chce robić wszystko po swojemu, ale umie się przyznać do błędu i co najważniejsze jest bardzo odważny. Naprawdę lubię i Carla i Chandlera :3
Zdaje się, że niektórzy ludzie mylą Chandlera z Carlem i wydaje im się, że skoro Carl to debil to Chandler też. Owszem, może Carl czasem wkurza, zwłaszcza w drugim sezonie ale on na serio dużo przeszedł. Nie każdy musiał zabić własną matkę w wieku 13 lat. Do tego dochodzi jeszcze Rick któremu Carl nieustannie stara się zaimponować, co często prowadzi do debilnych sytuacji. Momentami Chandler mógłby grać lepiej, ale nie jest tragicznie, do tego z wyglądu pasuje na Carla.
dokładnie, jeśli juz mamy robić taką analizę postaci. Moim zdaniem Carl to twardziel. Porównując go np. z Lizzie(która dostała kuku na muniu od tego wszystkiego i ześwirowała ;p) to on dał radę, przetrwał i cały czas się uczy.
Mnie też Carl wkurzał tylko w pierwszych dwóch sezonach, w 3 naprawdę się wyrobił. To chyba Lori miała na niego taki ogłupiający wpływ :D
A co do aktora, to trzeba powiedzieć, że świetnie radzi sobie w roli Carla. Jak dla mnie jest o wiele bardziej naturalny niż np. aktorka grająca Beth.
Hmm ja akurat uważam, że on gra dość słabo, no ale to zawsze jest rzecz gustu i filmweb pełen jest sporów kto jest dobrym aktorem a kto złym.
Co do Carla - nie lubiłem kilku postaci ot choćby Shane'a i Lori. Ale jakoś szkoda mi było Shane'a, jakoś tam jego postępowanie wydawało mi się sensowne.
A Carl... ot głupi i wkurzający dzieciak. I nic tu nie zmienia, że "dzieciak". Sytuacja stała się straszna gdy zaczął biegać z pistoletem i w kapeluszu, to jest już komiczne. Apokalipsa nie ma tu nic do rzeczy. Łatwiej mi uwierzyć w chodzące zombie niż w takiego małego zabijakę.
Oglądam 3ci sezon, może z czasem Carl się zmieni? Zobaczę. Jak na razie jest to jedyna postać, naprawdę jedyna, której bym się pozbył.
Wszystkie inne jakoś tam polubiłem, mniej lub bardziej.
I oczywiście nie mieszam Carla z Chandlerem :)
Co do Chandlera, jak pisałem wyżej, wg mnie gra dość słabo, a co jest jeszcze gorsze - stara się grać jak aktor wybitny; efekt - katastrofa :)
Pozdrawiam!
Moim i nie tylko (w zasadzie większości) Chandler Riggs to oznaka schodzenia dziecięcego castingu Hollywoodu na psy.
Kiedyś młodzi aktorzy na prawdę potrafili grać. Teraz jest coraz gorzej...
IMHO Chandler jest tak drętwy, sztuczny, że na prawdę psuje klimat całego serialu... do tego nie wiadomo dlaczego jego rola się rozrasta....
możliwe, że się nie znam na aktorstwie, ale nie zauważyłam, żeby grał sztucznie :D Ani jest genialnie, ani do dupy. Zwyczajnie, całkiem spoko
Może jesteś po prostu bardziej dla niego wyrozumiała :) To ogólnie dobre o Tobie świadczy :D
Jako fan komiksu, niestety "troszkę" się na tej roli zawiodłem....
Moim zdaniem dobrze, że postaci z serialu różnią się od tych z komiksu. Byłoby nudno, poza tym, zawsze to jakieś urozmaicenie, jeśli niektórzy serialowi bohaterowie nas irytują. Carl jest gimbusem, więc normalka, że się rzuca ;p
Ja bardzo lubię tę postać ;) Prawda, że momentami irytuje, jak próbuje zgrywać chojraka, ale to jest dokładnie to, co napisałaś. Okres buntu trafił mu się akurat w czasie apokalipsy. Jednak z każdym kolejnym sezonem ta postać staje się co raz lepsza. To twardy chłopak ;) I moim zdaniem jest dużo ciekawszy i bardziej sympatyczny, niż jego własny ojciec. A co do aktorstwa, to przyznaję, że wybitnie, to on może nie gra, ale zdecydowanie słaby nie jest. Daje radę w serialu i wydaje mi się, że dobrze wykreował swoją postać ;)
no, fakt. Poza tym wydaje mi sie, że w 5 sezonie Carl już nie będzie zgrywał chojraka, a dlaczego? Bo w tym domu, gdzie Rick spał pobity i miało się wrazenie, że zmienił się w walkera, Carl się poryczał i stwierdził, że był w błędzie myśląc, że da radę bez ojca. Wobec tego dzieciak przeżył coś w rodzaju katharsis :)
Co jeszcze wydaje mi się prawdopodobne to to, że on nie chce zaimponować ojcu w stylu"patrz, jaki jestem super silny" tylko bardziej w stylu"dam sobie radę, nie musisz się mną przejmować, bo i tak już jest ci wystarczająco ciężko".