Ta dyskusja będzie poświęcona omawianiu najlepszych ról Pana Alana Rickmana, a nie konkursem waszych gustów. Mówiąc dyplomatycznie, wszystkie jego role były wybitne, więc nie ma o co kruszyć kopii, tylko raczej omówić te najważniejsze, które widzowie najlepiej pamiętają.
He he he. A więc jednak załapałaś nawiązanie do moich opowiadań. Myślałem, że nie załapałaś, a Ty po prostu się ze mną droczysz xD Cała Ty :)
Być to bardzo możliwe, choć ja takiej Joasi w dubbingu nie znać. A Ty znać? xD
Zobaczyłem zdjęcie tego aktora i muszę powiedzieć, że to jest naprawdę bardzo dobry wybór. Popieram go, chociaż jak sama mówisz, on jest Amerykaninem, a Alana powinien grać Brytyjczyk. Chociaż, jeśli będzie mówił z brytyjskim akcentem... xD
Tak też myślałem. A więc przyznasz, że do parodii pasowałaby ona doskonale do Szeryfa George'a, co nie? xD
O tak, cała ja. :) "Ave ja!" :D
Ja też raczej nie znać. :D
Pan Dustin Hoffman w filmie "Hook" udowodnił, że ma świetny brytyjski akcent. :) A co do tego młodego aktora, to kto wie... ;)
Pewnie, że to przyznam. :D
He he he. Uwielbiam to "AVE JA", choć jeszcze bardziej ten monolog Cezara przed lustrem. W sumie do parodii przygód Robin Hooda i Szeryfa George'a z Nottingham pasowałby taki monolog w wykonaniu rzecz jasna Szeryfa. Co o tym sądzisz? xD
No widzisz. A najbardziej z Joasi w dubbingu uwielbiam Joasię Pach i Joasię Jabłczyńską. Wiesz, że w tej drugiej się nawet kochałem, gdy grała w takim serialu, bodajże "TRY SZALONE ZERA". Wiem, że to był młodzieży serial i ona tam grała i chyba to był właśnie on. Kojarzysz taki serial? :)
Zdecydowanie tam to udowodnił i zgadzam się z Tobą, więc mógłby śmiało zagrać Alana Rickmana. A co do tego młodego aktora, to niech najpierw zaprezentuje, na co go stać, a potem dajemy angaż albo nie :)
A więc mamy piosenkę w sam raz dla Szeryfa Jurka, oczywiście w parodii. Ciekawe, czy Alan Rickman tam w górze śmieje się z naszych pomysłów :)
Ekstra pomysł. :D Do tej parodii nadaje się również scena z katapultą, z tym że "DAWAĆ KATAPULTĘ!!!" woła Robin Hood. I co ty na to, Igor? Wrrrróóóć, Hubert? :)
Aha. Kojarzę ten serial, chyba nawet kiedyś obejrzałam odcinek czy dwa. Podobał mi się tam taki młodziutki aktor, Grzegorz Ruda. :)
Dokładnie, zgadzam się z tobą. :)
Być może. :)
Hej! To też jest genialny pomysł, moja droga. Mówię poważnie! Bardzo podoba mi się ten pomysł i uważam, że w sam raz tutaj pasuje, bo wszak w oryginalnym filmie Robin woła o katapultę i wystrzelił się z niej. Tylko zauważ, co za traf... że tam było siano, na które on i Azeem mogli sobie spokojnie spaść. A co by było, gdyby tam go nie było? I skąd wzięło się tam siano? xD To się zdarza tylko w filmach.
A więc jednak. Widzisz, oboje dobrze się rozwijamy xD Tobie się podobał młodziutki Grzegorz Ruda, a mnie młodziutka Joasia Jabłczyńska, choć w sumie dalej mi się podoba :)
Zatem oboje się ze sobą zgadzamy, co mnie bardzo cieszy. A zgadzasz się na scenę, o której Ci raz mówiłem? Że wszyscy zapominają o urodzinach Szeryfa i ten się potem mści naśladując króla Juliana? xD
No tak. :) Pewnie po to tam było, żeby mieli się czym wypchać. :D Nie no, żartuję tylko. :)
Dokładnie. :D To chyba normalne, nie? ;)
Doskonały pomysł. :D
He he he! Ty! To jest dobre! To jest boski tekst! Żeby się mieli czym wypchać! Dobre! Bardzo dobre! Podoba mi się! Umiesz mnie rozbawić do łez! :) Ale na serio tylko w filmach takie rzeczy się dzieją, aby siano leżało tam, gdzie oni mieli spaść. Siano leżąca tam, gdzie praktycznie było niepotrzebne :) Nie ma to jak logika filmu :)
He he he. Nie inaczej, to bardzo normalne i dlatego oboje jesteśmy zupełnie normalni :) Choć u mnie się słabość do płci pięknej i kobiecego ciałka rozwinęła dość szybko. Chyba wtedy, kiedy miałem tak 9-10 lat. Tak jakoś było :)
A więc to będzie tak: ponieważ wszyscy zapomną o urodzinach Szeryfa, ten wrzuca ich do lochu, po czym przychodzi tam do nich z tępą łyżką w ręku, za oknem grzmi, a on głosem króla Juliana: "Nie trzeba było zapominać o moim święcie! Za karę będziecie cierpieć jeszcze bardziej niż ja! BUAHAHAHAHA!" i błyskawica za oknem. Dobre, co? xD W oryginale ten tekst mówił Julian do Maurice'a, ale w ręku miął bambusowy kij do lania zadka, a nie tępą łyżkę :)
Przecież ja tylko żartowałam. :) Wiesz, to jest taka sama zagadka, jak taka, skąd się wzięła blizna na policzku posągu Szeryfa z Nottingham (na mój gust i tak niepodobnego do żywego oryginału). Ja tłumaczę tę bliznę jednym tylko słowem: WUDU. ;D
No właśnie. :) Nie wnikam w szczegóły. ;)
To nie jest dobre. To jest znakomite. Aż mnie ciary przeszły na wyobrażenie tej sceny. :D Wiem o tym. :)
A propos tego posągu. Mam następujący pomysł: Azeem i Robin Hood używają posągu, by rozwalić drzwi, głowa posągu odpada, a któryś z tych panów mówi głosem Obeliksa: "Odłupała się..." I co ty na to, Igor? Wrrrróóóóć, Hubert? :)
W sumie racja. Niby posag Szeryfa, a jakoś taki trochę niepodobny. Ja początkowo myślałem, że to Robin odpowiada za jego zniszczenie, ale to mało możliwe, bo przecież potem, podczas walki w zamku Robek mija posąg Szeryfa i jest zdumiony widokiem blizny na jego policzku. Więc cóż... Chyba jednak voodoo to jedyne logiczne wyjaśnienie :) Buhahaha! Boże, uśmiałem się do łez, gdy tylko sobie to wyobraziłem! A ja ten pomysł rozwinę. Jeden z dwóch przyjaciół mógłby głosem Asterixa rzecz: "Brawo, no gratuluję... Przeszedłeś samego siebie", a drugi głosem Obelixa: "TY! A może da się to przykleić?", a pierwszy: "O Genialny pomysł! Na mąkę!" xD
He he he. Dobrze, że nie wnikasz w szczegóły, bo naprawdę jako dzieciak byłem niekiedy naprawdę niezły... babiarz. Księżniczka Emilka już by mnie uraczyła różnymi tekstami na temat takiego typu chłopców. Nie bawiłem się uczuciami płci pięknej, ale rozumiesz, o co chodzi. Prawda? Mama nazywała mnie "babskim królem" (oczywiście dowcipnie) i mówiła, że na każdych wakacjach musiałem sobie jakąś dziewuszkę poderwać. Szkoda, że te czasy już minęły. Wiesz, dzieciństwo to jak bajka, jak piękna poezja, a potem przychodzi dorosłość, czyli film dla dorosłych i zarazem proza życia. OK, moje dzieciństwo nie było zawsze bajką (wiesz na pewno, o czym mówię), ale cóż... mam swoje piękne wspomnienia :)
He he he. Aż tak spodobała Ci się moja wizja tej sceny? Widzę, że oboje jesteśmy zwariowani z tymi naszymi pomysłami xD A przy okazji nie będę ukrywał, że chciałem, aby ta scena bawiła, a Ty mówisz, że masz ciarki, gdy sobie ją wyobrażasz :)
No bo inaczej nie da się tego wyjaśnić. Skoro Robin też nie wiedział, skąd się ta blizna wzięła, to musiało to być - tu pozwolę sobie zacytować profesora Snape'a z książki "Harry Potter i Kamień Filozoficzny" - "jakieś hokus-pokus". :) Właśnie - genialny pomysł. Wspaniale rozwinąłeś mój pomysł. Jak my coś wymyślimy i wspólnie opracujemy, to nie ma przebacz. :D
I fajnie, że są przyjemne wspomnienia z dzieciństwa. Lepsze takie wspomnienia niż okropności, jakie się przeżyło. Przeżyłam co innego w dzieciństwie, ale doskonale cię rozumiem. Ale wróćmy do naszego Maestro, bo to o Nim tu rozmawiamy. :)
Aż tak mi się spodobała. :D Ależ ona bawiła, a jednocześnie trochę straszyła. Po prostu było i jedno, i drugie. :)
No właśnie. Robin wyraźnie był zdumiony, że posąg ma bliznę i to taką samą, jak Szeryf. Gdyby za to odpowiadał, to bynajmniej nie byłby tym faktem zdziwiony, a więc chyba jednak masz rację, że to jakieś hokus-pokus xD He he he! Właśnie dlatego tak dobrze mi się z Tobą współpracuje. Bo jak oboje coś wymyślimy i opracujemy, to nie ma przebacz :)
A wiesz, jak mówimy o dzieciństwie, to przypomina się scenka z filmu "RASPUTIN", jak widzimy Razusia jako dziecko, jak poznaje dzięki swojej mocy koniokrada. Kolejny element legend o Rasputinie, prawdopodobnie wymyślony przez jego zwolenników.
He he he. Ja to jestem zwariowany, ale pozytywnie, nieprawdaż? xD Rozumiem. A więc to bawi i jednocześnie też lekko przeraża, ale chyba przez te błyskawice, co? xD
Pewnie, że tak. Gdyby Robin za to odpowiadał, to jeszcze by głowę odwrócił, gwiżdżąc i udając, że to nie on, jak to widziałam w niektórych komiksach. :D Dokładnie. :)
Element legend, a może tak naprawdę było? Coś musieli dać, by pokazać, jakie były początki niezwykłych umiejętności Rasputina. Tak nawiasem mówiąc, chłopiec grający małego Grigorija przypominał mi nieco filmowego Atreyu - tak samo uczesane włoski i podobny kolor oczek... :)
Prawdaż. Ale tacy pozytywnie zakręceni są najwięcej warci. :D Właśnie. Przez te błyskawice właśnie przeraża. :D
He he he. Ja widziałem coś podobnego również w niektórych bajkach. Więc umiem sobie to wyobrazić :) He he he. Jesteśmy nieźle zwariowani, moja droga. I bardzo dobrze. Ostatecznie czy wszyscy muszą być normalni? xD Szeryf George nie był normalny i zobacz, jakie miał życie. Na najwyższym poziomie. Tylko cóż... Wielka szkoda, że potem zachciało mu się tyranizować lud angielski :)
W sumie czemu nie? Mogło coś być na rzeczy, choć przecież jak mówią źródła Razuś bardziej kradł konie niż zajmował się łapaniem złodziei koni xD A skąd wiesz? Widziałaś ten film, że wiesz, jak ten chłopiec wygląda? Ale całkiem podobny do Alana Rickmana. Pasował do roli młodziutkiego Rasputina.
He he he. Masz rację, pozytywnie zakręceni ludzie są najwięcej warci :) He he he. Tak też myślałem, że te błyskawice najbardziej były przerażające xD
Aha. :) Gdyby wszyscy byli normalni, to byłoby przeraźliwie nudno na tym świecie. Taka prawda. :) Oj, tak... :) Ale nasz Maestro wspaniale po prostu bawił się tą rolą. :)
No tak. :D Widziałam tylko pierwsze dziesięć minut sam-wiesz-na-czym, ale tylko dlatego, by sprawdzić, czy to wersja z napisami, o którą mi chodziło Właśnie w ramach tych pierwszych dziesięciu minut pokazany był małoletni Grigorij. I tylko pierwszą minutę sceny z Kozakami udało mi się zobaczyć. :) Zgadzam się. :)
Ba, rację miał też ten, co wymyślił ten tekst do filmu "Alicja w Krainie Czarów". :) No tak. :D
Nie inaczej. Na świecie byłoby nudno, gdyby wszyscy byli poważni i nudni. Muszą być tacy zwariowany i uroczy wariaci, jak ja. Na swój sposób uroczym wariatem był Szeryf George, a przynajmniej dla swoich fanek :) Owszem, Maestro dobrze się bawił, bo dali mu wolną rękę w sprawie postaci Szeryfa :)
Rozumiem. To stąd wiesz, jak on wygląda. Ale chłopiec był podobny do Rickmana, więc pasował do roli małego Grigorija :) Ta scena z Kozakami bardzo Cię rozbawiła, gdy Ci o niej opowiedziałem: "Słyszałem, że jesteś jasnowidzem. To prawda?", pyta Kozak, a Razuś: "A ja słyszałem, że jesteś idiotą. To też prawda?" xD
Oj tak, miał on rację. A przy okazji ten film o Alicji był również z Maestro w obsadzie, który (skoro mowa o tekstach) miał tutaj zabawne teksty, mówione jednak śmiertelnie poważnym tonem :)
Właśnie. :) Też racja, choć ja bym go nie zaliczyła do moich idoli. ;) Właśnie. :)
Owszem, ale taka jest prawda, że nasz Maestro oprócz sztucznej brody nosił też perukę, bo tak naprawdę miał jasne włosy. :) Tak, ale musiałabym to dokładnie obejrzeć, i w całości. :)
I na tym polegał urok jego postaci. :) A skoro mowa o tekstach filmowych postaci, to co powiesz na taki tekst o filmowej postaci, konkretnie o Szeryfie z Nottingham? "I tak oto pierwszy raz Szeryfa z Nottingham z Lady Marion stał się zarazem jego ostatnim razem." :)
Wiesz... Bo Tobie imponuję bohaterowie, a nie ich antagoniści, co mnie nawiasem mówiąc bardzo cieszy :) Ale zaskoczyłaś mnie mówiąc mi tę ciekawostkę. Dzięki niej wiem już, czemu Szeryf grany przez Alana jest taki, a nie inny. I czemu tak bardzo zapada w pamięć :)
Ano racja, zaś jako Rasputin miał czarne włosy i czarną brodę. Więc peruka i sztuczny zarost musiały być :) Jeśli chodzi o mnie, to mogę Ci umożliwić taki seans, o czym dobrze wiesz :)
He he he. Dobry tekst. Przypomina mi cytat z piosenki zespołu Ich Troje "To był nasz pierwszy raz ostatni raz" :) Mnie bawi to:
- Powiedz, ktoś ty?
- Absolem?
- Nie, Absolem. Jam Absolem. Pytanie brzmi, kim jesteś ty.
- Alicją.
- To się okaże.
- Co to ma niby znaczyć? Wiem chyba, kim jestem.
- "Chyba" czy "na pewno", tępe dziecię?
xD
To zależy, kto gra bohatera, kto antagonistę. Choć właśnie antagonisty nie uznałabym za mego idola, to jednak ciężko by mi było oprzeć się jego urokowi. Zwłaszcza jeśli gra go taki geniusz, jak Pan Alan Rickman. :) No, to już zobaczyłeś. :)
"Miau! Właśnie tak!" :) Ta, wiem. :)
Aha. :) Świetny dialog. Ale Absolem trochę tu namieszał, skoro powiedział, że to się okaże, czy Alicja jest Alicją. :D
Cieszę się, że tak mówisz, że nie miałabyś za swojego idola antagonisty, co mnie bardzo cieszy, ponieważ ja też wolę mieć za idola protagonistę :) Ale też trudno nie zachwycić się tym, jak doskonale gra aktor czy aktorka. Alan Rickman jako Szeryf jest po prostu rewelacyjny i przekonujący, choć przyznaję, że chwilami był też zabawny, czy może wręcz groteskowy. Ale może tak Alan go widział? Jeśli tak, to nie mam zastrzeżeń :) A propos łajdaków powinnaś zobaczyć, jak rewelacyjnie grał łajdaków Eugeniusz Bodo, znany głównie z ról komediowych, a tu proszę... Łajdaka zagrał pierwsza klasa. Tak samo Alan. To były gwiazdy wielkiego formatu. Oglądać je na ekranie to sama przyjemność.
Właśnie, więc w sprawie tego seansu załatw sobie jakąś chusteczkę do ocierania oczu na scenie śmierci Razusia oraz do ocierania łez ze śmiechu np. w scenie "Ładny jesteś, ale wolę kobiety" xD
He he he. Ja kocham ten dialog. Masz rację, Absolem nieco tu namieszał, ale cóż... Chodziło mu o to, że się okaże, czy Alicja jest tą Alicją, na którą czekają :)
Tak, tak... :) Dokładnie. Ciężko mieć zastrzeżenia do tego pana. :) Dokładnie.
Mam całą paczkę chusteczek, a na wszelki wypadek mogę jeszcze dorzucić prześcieradło. ;)
Aha, czyli trochę prorokował. ;)
Właśnie, do takich aktorów trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia. Choć może ja jestem za mało wymagający od filmów, ale naprawdę bardzo mi się Alan jako Szeryf spodobał. Naprawdę żaden inny Szeryf tak dobrze nie został ukazany, jak właśnie on. Przynajmniej moim zdaniem :)
He he he. To dobry pomysł, prześcieradło się może bardzo tutaj przydać, to więcej niż pewne :) Jest duże i możesz śmiało w nie płakać - ze smutku i ze śmiechu xD
Owszem, trochę prorokował. Podobnie jak Rasputin (też grany przez Maestro) xD
Nie tylko twoim zdaniem, moim też. W innych filmach ta sama postać została ukazana jako typowy urzędnik zdzierający z ludzi podatki i nic poza tym. A tutaj - postać Szeryfa z Nottingham nabrała innego wymiaru. :)
Przecież ja tylko żartowałam z tym prześcieradłem. :D
Ale ostatecznie wyszło, że Alicja jest TĄ Alicją. ;)
Dokładnie tak, nie inaczej. W wielu filmach też jest pomagierem księcia Jana i wykonuje jego polecenia, choć często sprawia mu to przyjemność. Tutaj zaś, w tym filmie sam ma pomagierów z Guyem z Gisborne na czele i do tego jeszcze chce zostać królem zamiast króla. To już zupełnie inne spojrzenie na tę postać. Tylko w anime "ROBIN HOOD" ono miało jeszcze miejsce. Nigdzie indziej już nie.
He he he. Przecież ja wiem, że żartowałaś. Przecież prześcieradło najlepiej służy do tego, aby kobieta naga owinęła się nim po... tym, co ze snem nie ma wiele wspólnego i poszła do kuchni zrobić sobie i ukochanemu kawę :)
Właśnie tak, ale również pomogły jej w odkryciu tej prawdy, że jest TĄ ALICJĄ m.in. słowa Absolema :)
No tak.
Tak, tak... :) Ale na ten temat lepiej rozmawiać na innym forum, nie tutaj. :)
No tak. Tak, jakby ja zachęcał, albo coś w tym stylu. :)
No właśnie. To chyba jasno dowodzi, że inni twórcy filmów o Robin Hoodzie, to nawet nie chcą się równać z mistrzem Alanem w roli Szeryfa, więc nie pokażą więcej takiego Szeryfa, jakiego on nam ukazał, bo jest on jeden jedyny i nic go nie przebije, a próby dokonania tego będą tylko nędzną podróbką wielkiego mistrza.
He he he. Wybacz, ale tak czy siak Alan grał przecież śmiałe role. Choćby Rasputin czy Szeryf Jurek. W sumie to mi się przypomniało, jak Szeryf miał dziewczynę w komnacie, kiedy Guy mu zameldował o Robin Hoodzie i ta biedna dziewczyna okrywała się szatą, a Szeryf: "Kto pozwolił ci się ubrać?". Wiem z pewnego źródła, że niektóre kobiety ta scena bardzo kręci i też by chciały znać takiego twardego macho xD
Oj, właśnie tak, To brzmiało faktycznie, jakby ją zachęcał, ale w sumie nie zdziwiłbym się, gdyby jednak właśnie to robił :)
W rzeczy samej. Ostatnio na tej półoficjalnej stronie na Facebooku zamieścili zdjęcie z filmu, na którym Szeryf rozmawia z Mortianną. I wiesz, jakie są komentarze? Mniej więcej w ten sam deseń, co twój powyższy post, a także i takie, że kochają jego postać, że skradł show w tym filmie, że to ich ulubiona postać, et caetera, et caetera. :)
No ba. "Raczej trudno to zapomnieć." ;) To się urodziły o 26 lat za późno. :D
Mnie też by to nie zdziwiło. :)
He he he. Nie dziwię się takim komentarzom. W końcu kogo się najwięcej w tym filmie wspomina? Właśnie Szeryfa i jego szaleństwo oraz te sceny, kiedy wpadał w szał, bo Robek robił go w konia xD Te wydarzenia z filmu i tę postać właśnie najwięcej się wspomina, więc te komentarze bynajmniej wcale mnie nie dziwią xD
He he he. Jak ja kocham ten tekst. W sumie Mortianna mogłaby to powiedzieć: "Czy tak trudno zapamiętać moją twarz?", a Guy na to: "Raczej trudno ją zapomnieć" xD He he he. W sumie to racja, ale cóż... Nikt nie ma wpływu na to, kiedy się rodzi.
W sumie Absolem jest jedną z najlepszych postaci w tym filmie i szkoda, że w dwójce ledwie się pokazuje.
Dokładnie. :D Poza tym, to co w filmie robił pan Alan, to nie była zwykła gra aktorska. On tam przekroczył wszelkie granice tego, co nazywamy "grą aktorską". :)
I miałby rację. Nawiasem mówiąc, strasznie mnie rozbawiłeś tym dialogiem. :D Też racja. :)
Niby cały film był kręcony w 2014 roku, a więc na jakieś półtora roku przed zdiagnozowaniem u naszego Maestro tego paskudnego raczyska. Ale w tym samym czasie nasz Maestro jeszcze zajmował się kręceniem filmu "Odrobina chaosu" i grze w "Niewidzialnym wrogu". Więc pewnie nie miał tyle czasu, co inni bohaterowie, i dlatego mało go było w dwójce.
Zgadzam się, nie ma co gadać. To nie była tylko gra aktorska, ale wręcz doskonałą zabawa dla Alana Rickmana, jeśli to miałaś na myśli. Tak czy siak uważam, że on grał najlepiej ze wszystkich aktorów w tym filmie :)
He he he. Naprawdę Cię ten tekst rozbawił? Bo w sumie sama przyznasz, że taką twarz (jeśli to oczywiście można nazwać twarzą) jak Mortianny to trudno jest zapomnieć. Ten tekst, nawiasem mówiąc, też warto by było dać do parodii :)
Rozumiem. A więc to tak wyglądało. No, skoro tak, to już inna sytuacja. Już wszystko rozumiem. Ale i tak ten film ma poważną wadę, a jest nią moim zdaniem to, że najlepsze postacie z jedynki ledwie się tam pojawiają i nie odgrywają tak wielkiej roli, jak poprzednio, a wręcz mają mało wpływu na cokolwiek, bo akcja głównie kręci się wokół Alicji, Czasu i Czerwonej Królowej.
To nawet nie była zabawa. Sęk w tym, że żaden słownik nie jest w stanie opisać, co to naprawdę było, bo zwykłe w tym przypadku zwroty są wytartymi frazesami. :) Zgadzam się, choć Morgan Freeman i Christian Slater też byli świetni. :)
No, na serio. Masz rację. Choć Kornel Makuszyński by powiedział: "Czy to jest twarz? To jest katastrofa, a nie twarz ludzka!" To już Antoni Walicki (bo to jego tak opisano) był przystojniakiem w porównaniu z Mortianną. ;) Pewnie, że warto, bo jest świetny. :)
Znaczy się, ja tak spekuluję. To fakt. Ale zapomniałeś o jeszcze jednej postaci z pierwszej części. To Szalony Kapelusznik. Ala przecież cofa się w czasie po to, by dowiedzieć się, co się stało z jego rodzinką, zapomniałeś?
W sumie racja. Brakuje słów w słowniku, aby należycie wyrazić swoje uczucia na temat genialnej gry aktorskiej Alana Rickmana. Moim zdaniem wszyscy aktorzy wtedy doskonale się bawili, a Rickman z pewnością wszystkich rozbawiał do łez. A już na pewno wtedy, gdy Szeryf próbuje zgwałcić Lady Marion. Ciekawe, ile razy powtarzali tę scenę, aby Marion, Mortianna i Hereford nie parsknęli śmiechem :)
To też dobre. A w starej wersji filmowej "AWANTURY O BASIĘ" pani Tańska mówi do Walickiego, że jego twarz to katastrofa, nie twarz. A on na to: "Zgadza się. Największa katastrofa w moim życiu" :) A Kowalski na widok Mortianny powiedział: "Wyglądasz, jakby przejechał po tobie pociąg towarowy, potem drezyna, a potem jeszcze większy pociąg towarowy" :)
Nie zapomniałem o tym. Tylko, że Kapelusznik mało pomaga tutaj Alicji. A z tym z przeszłości Alicja nie może się za bardzo dogadać. Ale fakt, ze starej gwardii najwięcej pojawia się Szalony Kapelusznik.
Dokładnie. :) Czy ja wiem, czy to było takie zabawne? Niby kogo miałoby to bawić, co? <prych pogardy>
W książce inaczej odpowiedział, ale też zabawnie. :) Przestań sypać takimi żartami, bo się zapowietrzę ze śmiechu. :D
Dokładnie. Ale ciekawa też była przeszłość Białej Królowej i Czerwonej Królowej. Wiemy, jak naprawdę ma na imię Czerwona Królowa i czemu nienawidzi Białej Królowej.
Pewnie, że to było zabawne. Zwłaszcza, dla próbujących tę scenę zagrać aktorów :) A nie było zabawne, jak Szeryf chce zgwałcić Marion i "nie może się skupić w tym hałasie" i jeszcze Mortianna przeszkadza podkładając Marion poduszkę pod głowę? Może mi powiesz, że to nie było zabawne? Dla aktorów to na pewno było zabawne xD
Musiałbym znowu poczytać książkę, aby sprawdzić, jak odpowiedział w książce. Ale pamiętam, że było niesamowicie zabawnie :) He he he. Mówisz, że aż tak cię to rozbawiło? Ja po prostu kocham ten tekst Kowalskiego xD
W sumie już w jedynce wiemy, że Biała Królowa to Milena, z kolei Czerwona Królowa to Zelżbieta. Ale w dwójce wyjaśnia się, czemu między nimi jest takie spięcie, jednak osobiście uważam, że za szybko się na końcu pogodziły. Jedno przepraszam Białej Królowej sprawiło, że Czerwona Królowa zaraz staje się dobra? Jakoś do mnie to nie trafia. Wiem, że to Kraina Czarów, ale mogliby się bardziej postarać. A przy okazji, skoro to Kraina Czarów i wszystko możliwe, czemu nie można czasu zmienić? Też mi Kraina Czarów.
Sam tekst i reakcja Szeryfa były zabawne nie powiem. Ale jakoś sobie nie wyobrażam aktorów rozbawionych ta sceną. Chyba jednak moja wyobraźnia jest trochu ograniczona. :)
No tak. Pan Walicki i pani Tańska notabene stanowili ładną parę. :) Ja też. :D
A propos tekstów z bajek i filmów. Przypomniał mi się tekst Szopa z drugiej części "Mojego brata niedźwiedzia": - "Zabieramy bogatym i nie oddajemy. Taka jakby BANDA!" Nie wiem jak ty, ale moim skromnym zdaniem ten tekst pasowałby jak ulał do Hansa Grubera. :)
To w jedynce ujawniono ich imiona? Dziwne, że tego nie zapamiętałam. :) Wiesz co, one mogły się pogodzić tylko na chwilę, a następnego dnia zaczynać od nowa spory. I chyba wiem, która siostrzyczka jako pierwsza by zaczęła. ;) Dziwne, bo w "Więźniu z Azkabanu" pisało, że czasu nie da się zmienić. A jednak Hermionie i Harry'emu udało się zmienić pewne wydarzenia. A Alicja próbowała zapobiec pewnym wypadkom, a nie zdołała tego dokonać. To faktycznie jest dziwne i zagadkowe.
Kończąc tę scenę - pierwszy głosem Asterixa: "O, genialny pomysł! Na mąkę! Ty wiesz, jakie to ciężkie?", drugi głosem Obelixa: "No... tak jakby... duże..." :D
Owszem, jest ograniczona i to bardzo, bo ja widzę oczami wyobraźni, jak Szeryf woła: "Nie mogę się skupić w tym hałasie", po czym parska śmiechem, Marion także i muszą zrobić cięcie i dublują scenę xD Podejrzewam, że tak było kilka razy, bo w końcu sam tekst i furia Szeryfa z tego powodu jest strasznie zabawna :)
Właśnie, pan Walicki i pani Tańska stanowili doskonałą parę stworzoną do tego, aby się sprzeczać ze sobą :)
He he he! Dobre! Kocham ten tekst, choć bardziej mnie bawi to: "Może mam, a może nie mam. Ja mam asortyment, wy macie interes. Wczesna faza kapitalizmu. Popyt, podaż, kupno, sprzedaż. Znalezione, nie kradzione" xD A przecież ukradł, co mu Koda wypomniał, na co on: "No dobra, przyznaję się. Taka nasza fucha. Zabieramy bogatym, a potem... nie oddajemy. Taka jakby... BANDA!" xD W sumie doskonale to pasuje do Hansa Grubera. Podzielam Twoje zdanie w tej sprawie.
Owszem, mówią ich imiona. Podczas bitwy, gdy obie siostry się spotykają, to Czerwona Królowa mówi do Białej: "Witaj, Mileno", a Biała Królowa do Czerwonej: "Zelżuniu, nie sprzeczajmy się", a po bitwie zwróciła się do niej "Zelżbieto Krymska". Więc, jak widzisz, padły w pierwszej części ich imiona. Podobnie jak imię Kapelusznika - Tarant. Tak się zwraca do niego Kot podczas rozmowy przy stole do herbatki :) I potem w dwójce to zostaje potwierdzone, że Kapelusznik tak ma na imię :) Właśnie, sama widzisz. W jednym świecie magii można zmienić pewne zdarzenia z przeszłości, z kolei w Krainie Czarów jakoś nie umieją tego zrobić. Dziwne i zagadkowe, jak sama mówisz. He he he. Ja też wiem, która z sióstr wywołałaby na nowo siostrzaną sprzeczkę :)
W jednym się pomyliłeś. Cięcie to się robi po udanym ujęciu. W przypadku wyimaginowanej przez ciebie sceny to raczej mógł reżyser krzyknąć: "Stop!" i udzielić uwag aktorom, żeby się nie śmiali itepe. :D Wygląda na to, że twoje podejrzenia są słuszne. :)
O, tak. :) Ale nie o nich tu dyskutujemy. :)
Ach, więc to tak dokładnie szedł ten tekst... :D Przypomniał mi się, bo mi się przypomniał Hans Gruber. Gdyby sparodiować "Szklaną pułapkę", ten tekst musiałby paść. :)
Ach, tak. :) Tarant? Jak kolor sierści konia? :D No tak... Heh, nie wiem, jak twoje podejrzenia, ale moje padają na tę siostrę, która owszem, nazywała się Krymska, ale jej drugie nazwisko powinno brzmieć: Nieustępliwa. ;D A co powiesz na moje dokończenie tej sceny z przyjaciółmi mówiącymi głosami Asterixa i Obelixa? ;D
Aha, no tak. To wybacz, mała pomyłeczka z mojej strony, choć mówiłaś, że każdemu się może zdarzyć :) Ale coś mi mówi, że mogliby robić kilka dubli tych scen, bo aktorka grająca Marion musiała pękać ze śmiechu, widząc furię Szeryfa, jak np. Mortianna Marion podstawia poduszkę, co George'a wkurzyło na fest, podobnie jak kulturalne pukanie do drzwi jego posągiem xD
Zgadzam się z Tobą całkowicie. Ten tekst o bandzie i o tym, że to wczesna faza kapitalizmu do parodii "SZKLANEJ PUŁAPKI" idealnie by pasował :)
Tak, Tarant. Tak się nazywał Szalony Kapelusznik. W jedynce Kot tak raz do niego mówi, a w dwójce kilka razy tak się do niego inni zwracają, w tym jego ojciec. Moje podejrzenia w sprawie siostrzyczek są takie same xD Powiem tak - TOOOO JEST CZAAAD! xD
Dobra, ale to taka moja uwaga, jeśli idzie o język branżowy filmowców. ;) Aha. :D
Podobnie jak odtwórczyni Alicji i nasz Maestro musieli się śmiać podczas nagrywaniu tego dialogu. :D
Dziękować, dziękować za uznanie. :)
Ach, tak. :) Odtwórczyni tej nieustępliwej siostrzyczki może i jest średniego wzrostu, ale jak się rozkręci, to nie ma przebacz. :D A to z jakiego filmu jest cytat? :D Tak czy owak, dziękować, dziękować za uznanie. :)
Ale dziękuję, że ten mój błąd zauważyłaś. Teraz będę odróżniał "CIĘCIE" od "STOP!" xD A tak, tu się też zgadzam. Założę się, że teksty Absolema musiały rozbawiać Alana i aktorkę grającą Alicję, bo naprawdę trudno się na nich nie uśmiechnąć :)
Nie ma sprawy. Uznanie Ci się należy, dlatego też Ci je mówię, moja droga :)
He he he. Zgadza się, jak się rozkręci, to nie ma przebacz. A wiesz, byłem w ten poniedziałek w Obornikach Wielkopolskich i w miejscowym Domu Kultury wyświetlali w poniedziałki tego miesiąca różne filmy i wstęp był za darmo. Poszedłem na "KOPCIUSZKA" Disneya z 2015 roku. Mówię Ci, Helena Bonham Carter jako Wróżka była boska, a do tego nieco gapa z niej była, ale bardzo sympatyczna. Prócz tego genialna była Cate "Galadriela, Elizabeth i Irina Spalko" Blanchet w roli lady Tremaine vel Złej Macochy. I z gwiazd należy jeszcze wspomnieć Dereka "Ja Klaudiusz" Jacoby w roli Króla :) Ale wracając do głównego tematu, to Helena tak się tam rozkręciła, że po prostu bawiła do łez :) A ten cytat "TOOO JEST CZAAAAD!" pochodzi z dobrze nam znanego filmu. Ten film to "LEGO STAR WARS - PADAWAŃSKIE WIDMO". Na pewno go pamiętasz :) I to było wtedy, gdy Yoda z Ianem przylecieli po padawanów i roboty do pałacu Jabby i w ostatniej chwili ich zabrali. Jeden z padawanów podczas ucieczki zawołał właśnie te słowa. Chwilę później padł tekst, który wiem, że uwielbiasz. C-3PO mówi: "Chciałbym, żeby mistrz Yoda mógł mnie teraz zobaczyć". A na to Yoda... Pamiętasz, co rzekł? xD Nie ma sprawy. Uznanie Ci się należy :)
Proszę bardzo. No tak. :D I ja tak uważam. :)
Miło mi się czyta i słyszy te słowa uznania. :)
O, super. :) A na dodatek pani Helena nawet fajnie wyglądała w tych blond włoskach. Kto by pomyślał... :) Ano tak, teraz sobie przypominam: "TOOO JEST CZAAAAD!" - "Nie, nie czad. Tam nie ma nic ciekawego! NIIC!" :D "Zobaczyć ciebie bym mógł, gdybyś na mnie siedzieć przestał." :D I miło mi się to czyta i tego słucha. :)
Przynajmniej dzięki Tobie nie będę mylił pojęć "CIĘCIE" i "STOP". A jak widać, w świecie filmu to ma wielkie znaczenie, mam rację? :) Nawiasem mówiąc ciekawe, ile razy sam Alan parskał śmiechem, gdy wygłaszał kwestie Szeryfa George'a z Nottingham, bo niektóre są tak zabawne, że trudno się nie śmiać :)
Właśnie, pani Helena wyglądała bardzo zabawnie i całkiem uroczo w blond włoskach, a jak dodasz jeszcze do tego ciamajdowaty charakter, to jest jeszcze zabawniej :)
He he he. Właśnie. Tak, ale to było wcześniej, to co zacytowałaś. Ale w sumie wtedy też ten sam padawan mówił, że to czad. A najzabawniejsze było to, że C-3PO mówi: "Tam nie ma nic ciekawego... NIIIIIC!", a bitwa się wokół nich toczy xD Albo zabawne jest to, jak jeden z tych padawanów na widok pojedynku Yody z Asaji Ventress woła w zwolnionym tempie: "TOTALNY ODLOT!" xD He he he. Dobrą masz pamięć, moja droga. Tak właśnie Yoda powiedział do C-3PO, gdy ten siedział mu na głowie xD Ale muszę powiedzieć, że "PADAWAŃSKIE WIDMO" to jeden z najzabawniejszych filmików z serii "LEGO STAR WARS". Co chwila rzucają tam coś zabawnego. OK, we wszystkich częściach serii co chwila pada zabawny tekst, ale tutaj najwięcej ich pada :)
Reżyserzy to rozstrzygną. ;) "Puk, puk, puk..." <kopytem o bruk> :D
Czy zabawnie, tego bym nie powiedziała. Jak na mój gust, to nawet bardzo uroczo, aż miło popatrzeć. :) Powiem półżartem, że ta jej rola Dobrej Wróżki to chyba taka rekompensata dla najmłodszych widzów filmów Harry'ego Pottera za postać Bellatrix Lestrange. ;)
Aha. :D A więc to był padawan? Dobrze wiedzieć. :D Oj, tak. Aż można się ze śmiechu popłakać. :)
Ja tylko zastanawiam się nad jednym: mianowicie, dlaczego gdy widzę Czerwoną Królową, to myślę, że najlepiej by pasował do niej nasz znajomy Szeryf z Nottingham. ;D
Właśnie, niech reżyserzy to rozstrzygną :) Aha, rozumiem. To było pytanie retoryczne xD
He he he. Owszem, było bardzo urocze. Do tego Helena grająca dobrą wróżkę zamiast złej czarownicy to miła odmiana dla wszystkich, którzy lubią filmy o Harrym Potterze, a prócz tego jeszcze to możliwe, że to taka rekompensata dla najmłodszych widzów, którzy mieli ciarki na plecach widząc, jakie hece ta pani wyczynia na ekranie jako Bellatrix Lestrange :)
Właśnie, to był padawan. Jak się dobrze przyjrzysz, to zobaczysz, że to on porusza ustami, gdy pada tekst "TOTALNY ODLOT". Tak, można się popłakać ze śmiechu i to jest powód, dla którego uwielbiam ten serial. A żarty padają tam nieraz takie, że tylko ponurak by się nie uśmiechnął :)
A ja myślę, że bardzo dobrze wiem, dlaczego tak myślisz. Ponieważ oboje są do siebie bardzo podobni, a do tego jeszcze grali kilka razy ze sobą: w filmach o Harrym Potterze oraz w "SWEENEY TODD".
No tak. Zgadnij przy okazji, jaki cytat tu przerobiłam? ;) Właśnie. :D
Właśnie. Choć użyłam tu złego słowa. Nie "rekompensata", bo to jest po stracie materialnej, ale "rehabilitacja". :)
Aha. :) Taki ponurak, jak nasz wspólny znajomy z Facebooka Tomasz P. ;)
Pierwszy powód jest bliższy odpowiedzi na moje pytanie, zapomniałam dodać, że retoryczne. ;D
Oczywiście z bajki "DZWONNIK Z NOTRE DAME 2" Disneya, która to jak widzę, bardzo Ci się spodobała mimo kilku negatywnych recenzji widzów, którzy uważają ją za profanacja znanego klasyka, czyli jedynka też nakręconej przez Disneya xD
Ano racja, Helena w oczach młodych widzów jako Dobra Wróżka miała okazję się zrehabilitować i dobrze jej to wyszło. Doskonale jej się to udało, dzięki czemu ma ona okazję być kojarzona z jakąś jeszcze osobą o magicznych mocach :)
Właśnie. A nawiasem mówiąc Tomasz oglądając ze mną kilka odcinków "LEGO STAR WARS" naprawdę się śmiał, bo go rozbawiły do łez, zwłaszcza scena, jak C-3PO narzeka, a R2 chce mu powiedzieć, że Jawowie okradają ich statek, lecz ten to ignoruje, po czym odwraca się i widzi ich statek ograbiony z części i woła: "Och, R2-D2! Jak mogłeś do tego dopuścić?" xD Albo śmiał się z tego: "Obawiam się, że pana nie słyszą. No, chyba że ma pan nadajnik, w tym pańskim... hełmo-czymś" xD Albo "Mamuś, tatuś, przestańcie się kłócić!" xD Albo jeszcze szkoła złodawanów bardzo go rozbawiła xD W sumie moim zdaniem Tomek nadawałby się do roli młodego Alana Rickmana. Albo biorąc pod uwagę jego charakter - w każdym razie ten wystawiany na pozór (bo naprawdę to potrafi on potrafi być niezłym jajcarzem) to młodego Severusa Snape'a :)
Pytanie retoryczne, mówisz? Cóż... Mimo wszystko żartobliwie postanowiłem na nie odpowiedzieć :) A przy okazji Nostalgia Critic zrobił listę "Top 11 najlepszych piosenek czarnych charakterów" czy jakoś tak i na niej umieścił na wysokim miejscu piosenkę "PIĘKNE KOBIETY" z musicalu "SWEENEY TODD" :)
Ja bym to raczej nazwała optymistyczną wersją klasyka. :)
Dokładnie. :)
Ekstra. :D Też dobre. :D Kogo by to nie rozbawiło... :D Ciekawa propozycja. W tym tylko sęk, że Tomasz nie jest Brytyjczykiem. ;)
Aha. :D Łoooo, to docenił tę piosenkę. Brawo Nostalgia Critic! :)
Ja osobiście tak samo uważam i wolę wersję optymistyczną :) A jak o tym filmie mówimy, to w jednej wersji Richard Harris zagrał Frolla. Ciekawi mnie jednak, jak w tej roli wypadłby nasz Maestro :)
Właśnie, to by było dziwne, gdyby nie rozbawiło go coś tak niesamowicie zabawnego :) Może i nie jest Brytyjczykiem, ale jakby zaczął nawijać po angielsku, to mógłby za niego uchodzić. Ma w końcu talent do wielu rzeczy, także do języków. Ale to są tylko moje rozważania :)
He he he. A pewnie, że docenił. Szczególnie podoba mu się w niej to, że zarówno Sweeney Todd, jak i Sędzia Turpin śpiewają te same słowa na tę samą melodię, ale każdy myśli o czymś innym. Sędzia o swoim szykowanym ślubie, zaś Sweeney o zemście, którą celowo odwleka, aby się móc nią bardziej napawać. To, zdaniem Nostalgii Critica, największy atut tej piosenki.