Ta dyskusja będzie poświęcona omawianiu najlepszych ról Pana Alana Rickmana, a nie konkursem waszych gustów. Mówiąc dyplomatycznie, wszystkie jego role były wybitne, więc nie ma o co kruszyć kopii, tylko raczej omówić te najważniejsze, które widzowie najlepiej pamiętają.
Dokładnie. Wyglądałby jak kanclerz Palpatine po wypadku z prądem. ;)
Nic nie wiem na ten temat. Wiersze, owszem, ale o książce nie słyszałam nigdy. :)
Dokładnie tak. Nawiasem mówiąc wiem już doskonale, dlaczego napisałaś, że Mortianna wygląda jak siostra Palpatine'a xD
Rozumiem. Zapytałem, bo chciałem wiedzieć, bo wszak dobrze wiesz, iż wielu aktorów i aktorek napisało książki i ciekawiło mnie, czy może wiesz coś na temat Alana Rickmana, czy on też jakąś napisał.
No, to teraz już wiesz. :D Tak nawiasem mówiąc, ciekawi mnie, jak nasz Maestro to robił, że panował nad mimiką na widok pani grającej Mortianny, będącej już po charakteryzacji. :D
Tak, wiem. Ale nie wszyscy lubią opowiadać o sobie, nawet w formie pisanej. :) Nie mam pewności, czy nie pokręcę Jego własnych słów, ale Pan Alan kiedyś powiedział, że ludziom wystarczy pokazać swoją grę, aby im pokazać samego siebie. No, w każdym razie jakoś w ten deseń szły te słowa. :)
W każdym razie na pewno nie bał się jej tak, jak Szeryf Rottingham wiedźmy Latryny. Wszak sam książę Jan się jej przez chwilę przestraszył, gdy wysunęła się z kąta w swoim laboratorium, a on przyszedł z nią porozmawiać? Ale nasz Maestro na pewno się swojej koleżanki z planu, nawet po jej pełnej charakteryzacji :)
Ach, to takie buty. Cóż... W sumie to miał rację. To jest jeszcze powód, dla którego go uwielbiamy. Jego skromność :)
Heh, no, ja myślę. :)
Dokładnie. :)
Ostatnio pokazywali na Facebooku zdjęcie, jak się przygotowywał do tej kąpieli w zimnej wodzie w filmie "Dark Harbor". Podobno mimo przestróg lekarza brał udział w tych wszystkich ujęciach. Ja tę historię skomentowałam po angielsku tak: "To jest odwaga i upór..." I co powiesz na tę historię i na mój komentarz? :)
Właśnie. Bo w sumie Mortianna na pierwszy rzut oka była przerażająca z wyglądu zewnętrznego. Potem mogło się oko przyzwyczaić do jej mało zachęcającej fizjonomii :)
O! To kolejna naprawdę interesująca ciekawostka na temat naszego Maestro. Bardzo pochwalam jego podejście. Widać, że kochał to, co robił i podchodził do tego na poważnie. Komentarz super i pasuje :)
Teoretycznie tak. Ale by długo to trwało, nim by się człowiek do niej przyzwyczaił. :)
Pewnie, pewnie. Ale na serio uważam, że był niesamowicie odważny i uparty, skoro wolał ryzykować zdrowiem. :)
To sama prawda. Owszem, przyzwyczajenie się trwałoby dość długo, ale wszak nie jest niemożliwe :)
Oj tak. Uparty był z niego człowiek. Choć może nie tyle uparty, co po prostu zdeterminowany. A to wdzak cecha godna szacunku :)
Aha. :)
Też racja. :) Może i przypłacił za tę determinację poważnym przeziębieniem, ale co zagrał, to jego. :)
Bo to jest możliwe, a w każdym razie ja tak myślę :) A wyobraź sobie taką sytuację: Szeryf każe położyć pijanego Guya z Gisborne obok Mortianny. Rano oboje się budzą, a Guy wrzeszczy przerażony i ucieka, a Mortianna: "Hej! Chyba nie było aż tak źle, co?". Guy dalej wrzeszczy: "Co ta potwora tu robi?!", a ona oburzona: "Potwora? Też coś. Jak mnie zaciągałeś do łóżka nazywałeś mnie ździebko inaczej" :)
Co by nie mówić, Alan Rickman to był ktoś. Tak sie roli poświęcać. Ja bym się nie rozebrał, aby wskoczyć do lodowatej wody... Wiesz, zbyt łatwo się przyzębiam. Pewnie dlatego nigdy nie będę sławnym aktorem :)
Szkoda, że nie można tu umieszczać naklejek z Facebooka symbolizujących naszą reakcję na komentarze i posty, bo dałabym tutaj liska turlającego się ze śmiechu. To jest właśnie moja odpowiedź i reakcja na twój pomysł na scenkę. :D
A myślisz, że ja bym zrobiła to samo? Za Chiny zjednoczone z Hongkongiem bym tego nie zrobiła. Ja też mam skłonność do przeziębień i zapaleń płuc. Musieliby dać za mnie kaskaderkę. :) A nasz Maestro, choć sam miał skłonność do przeziębień, jednak poświęcił się dla roli. Perfekcjonista, nie ma to tamto. Widać, że nie lubił pracować "na pół gwizdka". :)
Wielka szkoda, bo taki lisek z kolei bardzo by mnie rozbawił. Tak czy siak naprawdę bardzo się cieszę, że mój pomysł cię rozbawił. Muszę tylko dobrze pomyśleć nad kolejnym super zabawnym pomysłem :)
He he he. Cóż... Jak widzę, oboje mamy podobne podejście do tej sprawy. I bardzo dobrze :) Anna Jantar wszak śpiewała "Na pół gwizdka nie ma co żyć" i miała rację. Alan Rickman zaś miał rację, że podchodził do każdej sprawy naprawdę profesjonalnie i dlatego zasłużył na przydomek Maestro.
Dobra. :) Ale Pana Rickmana tez byś tym pomysłem rozbawił. :)
Dokładnie. :) Aha, więc od słów piosenki pochodzi to powiedzonko "na pół gwizdka". :) No właśnie. :)
A propos piosenek... Ciekawe, co by odpowiedział Szeryf z Nottingham (oczywiście grany przez naszego Maestro), gdyby jakaś dama zaśpiewała mu "Co mi, panie, dasz?" :) To jest z repertuaru zespołu Bajm, i dali reklamę telefonu komórkowego z tą piosenką w przerwie "Robina Hooda" na Stopklatce. :)
Cieszę się, że tak mówisz :) A gdyby nasz Maestro zapytał mnie, skąd wziąłem taki pomysł, odpowiedziałbym mu: "Z głowy. A tak między nami, mam ich w niej jeszcze wiele" :)
Być może to powiedzonko "na pół gwizdka" istniało już dawniej, a Anna Jantar poświęciła mu swoją piosenkę. Tak czy siak nasz Maestro na pół gwizdka nie pracował i dobrze :)
Widziałem tę reklamę i ubawiła mnie ona, zwłaszcza to "Co mi Szymon da?" :) Do naszego Maestro mogłaby Beatka zaśpiewać "Co mi Alan da?" :)
Proszę bardzo. :) A na to nasz Maestro ze śmiechem: "Niech zgadnę: ten cytat pochodzi z "Harry'ego Pottera", tak?" :)
Możliwe. :) No, na pewno. Skoro mimo kontuzji kolana udało mu się dograć do końca filmu w "Szklanej pułapce", to na pewno tak było. :)
Mnie się ta reklama podobała. Lubię tę piosenkę. :) Niekoniecznie Beata. :) Ale by pasowało też: "Co mi Szeryf da?" ;)
He he he. Urocza scena, bardzo mi się podoba. Ja bym na to rzekł: "O tak, dobrze pan pamięta. Gratuluję panu pamięci i to bynajmniej nie jest sarkazm w stylu profesora Snape'a" :)
Ech, kontuzja kolana to nie żarty. Nie każdy potrafiłby sobie poradzić z nią i mimo tego wystąpić w filmie do samego końca. Przypomnij mi, proszę, czy Alan Rickman za rolę Hansa Grubera dostał jakąś rolę, a jeśli tak, to jaką?
Mnie też reklama się podobała, choć nie jestem fanem tej piosenki :) Ale to by było dobre, bo w sumie co Szeryf mógłby kobiecie dać, skoro Robin Hood wciąż go okradał? xD
Na te słowa Maestro by się roześmiał. :)
Miałam podobny uraz, tylko to się nazywało fachowo: jałowa martwica kości. Tak czy siak, z tego powodu współczułam Panu Alanowi. Twarda sztuka z niego była, skoro mimo kontuzji udało mu się wytrwać do końca. Czuję do Niego szacunek za to. :) Czy dostał rolę za rolę? Nie rozumiem pytania. Powtórz je, ale porządnie. :)
Heh, w sumie to mało znana piosenka. Ale reklama jest świetna. :) Więc w przypadku Szeryfa to pytanie miałoby wydźwięk sarkastyczny. :D
A jak o Szeryfie mowa, to ten tekst: "Przynajmniej choć raz w życiu zrobię coś uczciwie!" skomentowałabym sarkastycznie: "Szeryf z Nottingham robi coś uczciwie. Trzeba to napisać białą farbą na murze najwyższej wieży." Co ty na to, Igor? Wrrrrrróóóóóć, Hubert? :)
Nie inaczej. Taki właśnie efekt chciałbym osiągnąć, więc gdybym go osiągnął, to byłbym bardzo z siebie zadowolony :)
Właśnie, nie inaczej. To sama prawda. Jeśli człowiek pomimo tak poważnej kontuzji potrafi grać dalej, to naprawdę dowodzi, że się przykłada do tego, co robi. Inaczej mówiąc kocha to, co robi, bo można się przykładać i przykładać. Jedno przykładanie się to staranie się, a drugie to włożenie w to, co się robi serca. Chodziło mi o to, czy Alan dostał za swoją rolę nagrodę. Niestety, pisałem z komórki i cóż...
He he he. Nie inaczej. Reklama jest świetna. Podobnie jak ten tekst, który wymyśliłaś xD Masz dobre pomysły i chętnie poznam ich więcej. Tak czy siak Maestro też by się z niego śmiał :)
Byłoby straszeni wesoło. :)
Nawet nie pamiętam. Miał jakieś nominacje i nagrody, ale co za co, to już musiałabym tu na Filmwebie sprawdzić dokładnie, co i jak. Pamiętam tylko, że najlepszą nagrodą, jaką dostał, był Złoty Glob za jego Rasputina. Jak dotąd, Oscarów za produkcje telewizyjne (a taką był film "Rasputin") nie rozdają, a szkoda, bo by dostał choć nominację. :) Dobra, rozumiem. Ale wiesz, gdy człowiek się śpieszy, to wiesz, kto się cieszy. :)
Aha. :) W sumie to przeróbka tekstu Garfielda z serialu: "Odie ma pomysł. Trzeba to napisać w kalendarzu czerwonym kolorem." Tak bardzo mi się spodobał ten tekst, że postanowiłam go wykorzystać i przerobić przy odpowiedniej okazji. :) Myślę, że Maestro też by docenił ten mój tekst. :D
O tak, zdecydowanie byłoby wesoło. A ja lubię, kiedy jest wesoło. Taki wesoły człowiek ze mnie :)
Rozumiem. Ja tak czy siak uważam, że za dobrze ukazanego Snape'a w filmach, a nawet za ulepszenie tej postaci ja bym dał naszemu Maestro Oscara. Zdecydowanie tak bym zrobił, możesz być pewna. I coś mi mówi, że ty także byś tak zrobiła. Wielka szkoda, że na to wpływu nie mamy :)
He he he... Rozwaliłaś mnie tym tekstem. Nawiasem mówiąc Garfield miał super teksty. Tak, Maestro zdecydowanie by to docenił :)
Ja też tak lubię. :)
Ja też bym tak zrobiła. :)
O, tak, miau genialne teksty. ;D I moja mama, jak stało się coś, czego przedtem nie było, też powtarza: "Na kominie białą kredą napisać." Więc i tekst mamy wykorzystałam. Tylko nie wiem, czy na zamkach były kominy i czy w średniowieczu znali kredę, więc z braku komina wstawiłam ścianę wieży, a z braku kredy białą farbę. ;) Tak, i by powiedział, że mam rację. :D
A więc oboje to lubimy. I dobrze. Przynajmniej się umiemy dogadać jakby co :)
No widzisz. Oboje tak mamy. Ale coś mi mówi, że gdyby tak od nas to zależało, to rozdalibyśmy całą masę Oscarów :)
He he he. Mnie to przypomina jeden odcinek serialu "ALADYN", jak Dżin, Jago i Dywanik siedzieli w okopach i wróg atakował Agrabach, a oni go bronili. Dżin mówi: "Są coraz bliżej. Wiecie co? Sporo razem przeżyliśmy w ciągu tych... ostatnich kilku minut. Człowiek zaczyna rozmyślać". Bo w sumie siedzieli w tych okopach dopiero od kilku minut, gdy Dżin zaczął to mówić xD Jago zaś, słysząc tekst o tym, że Dżin zaczyna rozmyślać, rzuca "Trzeba to zapisać w kominie", a Dżin "Świetnie. Żartuj sobie. Ludzie spragnieni są śmiechu", a Jago "Jacy ludzie?! Jest was dwóch, w tym jeden to chodnik!" xD Miał na myśli oczywiście latający dywanik :) Ale wracając do Szeryfa, to cóż... W średniowieczu, to kominów specjalnie nie było. Jakoś zamki ich nie miały. Widziałaś kiedyś jakiś zamek z kominem? Kominki były i jakieś otwory musiały być, żeby dym wylatywał przez nie, gdy się w kominkach paliło. Inaczej dym rozniósłby się po całej komnacie i całym zamku. W chatach chłopskich były też nieraz kominki, ale... rzadko były kominy, dlatego też było trzeba mieć otwarte okna, żeby dym przez nie wylatywał. Co do kredy, wtedy to zdecydowanie nie było ich. Ale czymś by można napisać w kominku to, że np. Guy z Gisborne myśli xD
O, właśnie. :)
Pewnie. I najwięcej by zgarnął nasz Maestro, nawet za Rasputina, choć ten film był telewizyjny, a nie kinowy. :)
Jago to miał teksty. :D No, raczej. :) Też racja. Choć bardziej by pasował tekst: "Guy z Gisborne ma genialny pomysł." :D
Grunt to dogadać się mimo wszystko. Przykładowo Szeryf umiał się dogadać z Lady Marion i przekonać ją do ślubu ze swą skromną osobą (to "dogadanie się" jest przesiąknięte ironią, jakby powiedział król Julian xD)
Mówisz, że "RASPUTIN" to film telewizyjny, nie kinowy? A takie Oscara nie dostają? Mimo wszystko ja bym Alanowi nagrodę za niego dał :)
Pewnie, że Jago miał super teksty. Ryszard Nawrocki doskonale pasował do tej postaci :) Raz powiedział, gdy miał lecieć z wieścią do Dżasminy od Aladyna "Zawsze wszystko muszę ja! Niech ten chodnik wreszcie zacznie się uczyć mówić!" xD Aha... Guy z Gisborne ma genialne pomysły? To faktycznie należy zapisać w kominie :)
Przecież wiem, że "TO BYŁ SARKAZM!!!" :D Gdyby to mnie tak zaproponował ożenek, to bym - nie ukrywając złości na niego - odpowiedziała mu: "To niezmiernie irytujące i doprawdy trudno mi to przyznać, ale widzę, że nie zostawiasz mi wyboru." :)
Tak, nawet tu na Filmwebie o tym pisze. Za takie Oscara niestety nie dają. Ja też, a co! :)
Tak, a Jago to taki Asteriks pod postacią papugi. :) A ten dywan był przecież niemy. :D To taki pomysł. :)
Widzę, że rozwinęłaś wypowiedź Lady Marion w sprawie swego ożenku z Szeryfem. Ona bowiem tylko powiedziała "Nie pozostawiasz mi wyboru", a Szeryf na to "Zaiste". Cóż... Bardziej romantyczny był już Brodacz Pancerny, gdy wyśpiewał królewniw Różyczce swoje uczucia i propozycję małżeństwa :)
Rozumiem. Trochę szkoda, że za telewizyjne filmy nie dają Oscara, bo ja bym dał Alanowi nagrodę za rolę Rasputina. W końcu to najlepszy aktor odgrywający tę rolę. Nikt ani wcześniej, ani później tak dobrze nie zagrał tej postaci :)
He he he. Asterix w ciele papugi. Sam bym tego lepiej nie określił :) Pewnie, że Dywanik był niemy i dlatego Jago rzucił, że powinien się uczyć mówić :) Albo pamiętam inną zabawną scenę. Aladyn naradza się z Dżinem, przychodzą Abu i Jago i rozmawiają zadowoleni.
JAGO: Wydaje mi się, że to pora obiadu. Co dziś mamy? Wtorek? Tak! Królewski kucharz powinien przygotować dziś słynną rybę po grecku.
ABU (piszcząc zachwycony): Pi-pi-pi-pi.
ALADYN: Słuchajcie! Agrabah wkrótce przestanie istnieć na mapie!
JAGO: Trudno. Rybę weźmiemy na wynos.
xD
Brodacz Pancerny i romantyczny? Chyba to słówko napisałeś z sarkazmem. :D
I tu się ze sobą zgadzamy, bo ja to samo twierdzę arcystanowczo. :)
Bo taka jest prawda, jak by nie patrzeć. :) Aha. ;) Ekstra. :D
Teraz ja coś mam, ale bardziej na temat filmu "Po prostu miłość". Tylko ostrzegam Cię lojalnie, że możesz się zapowietrzyć ze śmiechu. :) Niedawno czytałam książkę "Pulpecja" i sama omal się nie zapowietrzyłam ze śmiechu przy scenie klasowych jasełek, gdzie wychodzi na jaw, że pluszowy hipopotam zagrał rolę Dzieciątka Jezus. Przy tym aż mi się przypomniały narzekania Berniego na temat jego roli anioła i że Dzieciątko Jezus "to zwykła lalka". Wtedy sobie pomyślałam: "A co by było, gdyby w tym przedstawieniu Dzieciątko Jezus zagrał jakiś pluszak, a nie "zwykła lalka"? Dopiero byś, chłopcze, zapowietrzył się z wrażenia i nie byłbyś w stanie narzekać." I wyobraziłam sobie, że w tym przedstawieniu szkolnym Dzieciątko Jezus gra pluszowy Smerfuś. :D I co Ty na to, Igor? Wrrrróć, Hubert... :)
Nie chyba, tylko na pewno napisałem słowo "romantyczny" z sarkazmem. Zdecydowanie Brodacz Pancerny nie był romantykiem - chyba, że grożenie ukochanej wyrżnięciem połowy jej królestwa w razie odmowy można nazwać romantyzmem xD
Wiesz, nie tak dawno widziałem film o Rasputinie z Christopherem Lee i bardzo mnie on zawiódł. Przypomina bardziej horror niż film historyczny. Ukazany tam Rasputin jest łotrem, który wykorzystuje swoje umiejętności hipnotyzowania ludzi, aby wejść na dwór i czerpać z tego zyski, a prócz tego krzywdzi kilka niewinnych osób, za co spotyka go śmierć. Zdecydowanie nie podoba mi się taka wizja. Alan Rickman był o wiele lepszym i wierniejszym historii Rasputinem. Wyobrażam sobie właśnie, jak Alan rozmawia z Christopherem na temat ich wizji Razusia i Alan klepie Chrisa po policzku i mówi "Niezły jesteś, ale wolę kobiety" na znak, że uważa swoją wizję za o wiele lepszą xD Ale nie wiem, czy to zabawne :)
Fajna wizja i fajnych pomysł, nie ma co. Moja droga, masz naprawdę bardzo dobre pomysły. Raz to już powiedziałem i jeszcze nieraz z przyjemnością powtórzę :)
He he he... A propos zabawnych spraw, to widziałem odcinek "SMERFÓW" zatytułowany "PRZYGODY ROBIN SMERFA" i tam książę Jan grany przez Ważniaka przypomina bardzo wizję Szeryfa z Nottingham granego przez Alana - wredny drań, chcący obalić Ryszarda, a do tego megaloman i nerwus, zalecający się do Lady Marion. Szeryf z kolei grany przez Ciamajdę przypomina gamoniowatego Guya z Gisborne :)
To jest równie romantyczne, jak zagrożenie ukochanej, że jeśli się nie zgodzi, to osoby bliskie jej sercu zostaną powieszone, dzieci też. :D
Wiesz co, nie będę może odkrywcza, ale powiem, że od razu widać, iż najlepszym odtwórcą Rasputina jest the one and only - Alan Rickman. To po części też dlatego, że wersja z nim jest najbliższa prawdy historycznej. No, może nie jest taka idealna i perfekcyjna, ale w każdym razie najbliższa prawdy. :) Ciekawa wizja. Myślę, że sir Christopher by się nie obraził. :)
Dziękować, dziękować. :)
Dobre. :D
Jak to mówisz, to mi się przypomina scena, gdy ma być egzekucja banitów, Szeryf czeka na Marion, ta przychodzi z krzyżykiem ojca Robin Hooda. Szeryf widząc tę ozdobę mówi "To chyba niezbyt stosowne", a ona z irytacją w głosie "Tak samo, jak twój prezent ślubny" xD
Nie inaczej. Alan Rickman ze wszystkich aktorów na świecie (Christopher Lee, Gerard Depardieu i Christopher Lloyd) najlepiej odegrał rolę Rasputina. Masz rację, wersja z nim w roli głównej jest nie tylko najwierniejsza historii, ale i sam Rasputin budzi najwięcej sympatii ze wszystkich tych wersji. Ostatecznie tam najwięcej widzimy go jako człowieka. Przede wszystkim jako człowieka, którego prawdę mówiąc trudno nam nie lubić. Choć z kolei Gerard Depardieu pokazał przyjaźń Rasputina z księciem Jusupowem i działalności politycznej Razusia, ale z kolei mało pokazał tę postać jako mistyka, co z kolei doskonale pokazał Alan Rickman. Lee i Lyod z kolei stworzyli mrocznego i podłego Rasputuna, chyba w oparciu o legendy na temat postaci, rozsiewane przez Jusupowa i wszystkich spiskowców, którzy zabili Razusia i celowo robili z niego demona, aby uzasadnić swój czyn i wybielić się w oczach ludzi. He he he :) Też myślę, że pan Lee by się nie obraził. Podobnie jak pan Rickman miał bowiem poczucie humoru :)
Mówię Ci, ten odcinek "SMERFÓW" był po prostu boski, a Ważniak jako książę Jan (wyraźnie inspirowany postacią Szeryfa Jurka) po prostu wymiata. Zwłaszcza, kiedy chce się żenić z Lady Marion i jest przekonany o tym, że ona wprost szaleje za nim :)
Weź mi nawet nie przypominaj tej sceny. :D Lady Marion zawsze potrafiła się odciąć. I to jest jeden z powodów, dla których bardzo lubię tę postać. :)
Gdzie Christopher Lloyd zagrał Rasputina, bo tej wersji nie znam? :O Podsumowując twoją recenzję, wersja z naszym Maestro jest najbliższa prawdy historycznej i to tutaj historia Rasputina jest najdokładniej (choć nie we wszystkim) pokazana. :) Poczucie humoru to jest coś, co cenię bardzo wysoko u takich właśnie aktorów. :) Ale mi podsunąłeś pomysł na taką scenkę, w której gdyby nasz Maestro był świadkiem, to by się serdecznie śmiał. Hermiona na oczach Gryfonów (czyli i moich) głaszcze swojego kota Krzywołapa i pyta się: "Czy on nie jest uroczy?" A ja podchodzę, drapię kota za uszami i mówię do niego: "Śliczny jesteś, ale ja wolę Panią Norris." :D I co ty na to, Igor? Wrrrróć, Hubert? :)
To rzeczywiście jest boskie. :D Wiesz, wracając do tej maskotki Smerfusia udającej Dzieciątko Jezus, to on był moim trzecim wyborem. Najpierw myślałam o pluszowym lwie, potem o pluszowym gorylątku, obowiązkowo uśmiechniętych, żeby nie przerazić dzieci. Z gorylątka zrezygnowałam, bo co by aktorzy z obsady "Planety małp" powiedzieli o tym pomyśle. ;) Tylko szkoda, że któraś z tych dziwacznych laleczek nie "wystąpiła" w tym przedstawieniu. Bernie by się zapowietrzył z wrażenia. :D
Przepraszam bardzo, czy moje zwariowane pomysły rozbawiły cię tak bardzo, że aż się zapowietrzyłeś ze śmiechu i dlatego nie możesz mi odpisać? ;D
Ja również tę cechę bardzo w niej podziwiam i jest to jeden z powodów, dla których uważam, że jest to jedna z najlepszych wersji Lady Marion, jaką kiedykolwiek widziałem na ekranie :)
Znasz ją doskonale. To jest bajka Dona Blutha "ANASTAZJA". Christopher Lloyd w oryginalnym dubbingu tej bajki wystąpił w roli Rasputina, a jego pomagierem Bartokiem w oryginale był Hank "Gargamel i Kahmun-Ra" Azaria xD W polskim dubbingu tej bajki w roli Rasputina wystąpili Henryk Machalica (wersja VHS i DVD) oraz Marek Barbasiewicz (wersja telewizyjna). I z całym szacunkiem do pana Barbasiewicza uważam, że pan Machalica lepiej oddał mrok postaci i dobrze naśladował ton głosu pana Lloyda. Właśnie, podsumowując moją recenzję najlepsza wersja filmowa przygód Razusia to wersja z Alanem Rickmanem. Jest najwierniejsza prawdzie historycznej :) Hej! To jest genialne! Ciekawe, czy Maestro by się zorientował, do czego nawiązujesz xD
Muszę jeszcze dodać, że w polskim dubbingu w roli Rasputina wystąpili Jerzy Bończak i Tomasz Marzecki. Obaj wystąpili w dubbingu do tej samej bajki - czyli "ANASTAZJI" z wytwórni Golden Gost. Jerzy Bończak wystąpił w wersji nagranej dla VHS, a Tomasz Marzecki w wersji nagranej dla telewizji. Obaj byli doskonali, zwłaszcza, że obaj umieją stworzyć mroczny głos. Powinnaś posłuchać Tomasz Marzeckiego jako Ogniojada w anime "PINOKIO", gdzie ta postać jest draniem :) Ciarki przechodzą po plecach, gdy się słyszy jego głos :)
Ech, ty to masz naprawdę zabawne pomysły, moja droga :)
Ja też. :)
Aha, takie buty. :D Też racja. :) I tu się zgadzamy, co mnie bardzo cieszy. :) Na pewno. Zauważyłby dowcipnie: "Dziwne, słyszałem już gdzieś podobny tekst, ale tam nie było mowy o kotach." A ja na to: "Ja też słyszałam ten tekst, i z tego samego źródła co pan." - I dodaję niewinnym tonem: - "Czy przypadkiem to nie był tekst z któregoś z filmów z pańskim udziałem?" :D
Hoho. Mroczny głos pana Marzeckiego znam z kilku odcinków "Power Rangers Ninja Storm", bo dubbingował w tym serialu głównego antagonistę tytułowych Strażników Mocy. Faktycznie mróz idzie po kościach, gdy się takiego głosu słucha. :)
Dziękować, dziękować. :) Choć uczciwie mówiąc, to pani Musierowicz mnie zainspirowała tym pomysłem pluszowej maskotki grającej Dzieciątko Jezus. Ta pani też ma poczucie humoru. :)
I pomyśleć, że ta sama aktorka, która grała pyskatą Lady Marion, to jeszcze grała z Alanem Rickmanem, ale w tamtym żyli raczej na przyjacielskiej stopie :)
A więc sama widzisz, że z Rasputinem to tak samo, jak z Piłsudskim - tych postaci w filmach czy serialach nigdy nie zagrał byle jaki aktor, a w przypadku Razusia to nawet w dubbingu nie podstawia mu głos byle kto, a to wielki plus moim zdaniem :) He he he - to by dopiero było. Szkoda, że to pozostaje jedynie w sferze naszych marzeń :)
He he he. Masz rację, potrafi zrobić taki głos, że aż ciarki ma człek na plecach. Na pewno też pamiętasz go z bajki "MULAN", gdzie podstawiał głos wodzowi Hunów Szan-ju, czarnemu charakterowi tej bajki. Prócz tego był Erickiem Helstromem uważającym się za Odyna z bajki "ATLANTYDA 2: POWRÓT MILO". No i jeszcze był tym kuzynem postaci z głosem Iwony Rulewicz w odcinku o Scooby Doo z jeźdźcem bez głowy :) On, jeśli się nie mylę, udawał jeźdźca :)
Musierowicz moim zdaniem zmarnowała wiele czasu i energii na napisanie naprawdę kiepskiej serii książek o powtarzających się wątkach i problematyce chwilami tak płytkiej, że aż żal to czytać. A szkoda, bo mimo wszystko napisała też kilka super książek np. "MAŁOMÓWNY I RODZINA" oraz "KŁAMCZUCHA", które wręcz tryskają genialnym poczuciem humoru, a i problematyka jest całkiem ciekawa i pouczająca. Wielka szkoda, że są to niestety jej jedyne perełki pośród książek. Ale zgadzam się, poczucie humoru ma ogromne. Choć z tą maskotką w roli Dzieciątka Jezus u niej to mnie zaskoczyłaś. Kiedy to było? Bo w filmie "TO WŁAŚNIE MIŁOŚĆ" dzieci Karen ćwicząc jasełka w domu używali maskotki do roli Jezuska xD
Tak, ale tamten film był przed "Robinem Hoodem". Tak czy siak, pewnie musieli robić wiele dubli scen, w których Lady Marion w przeróżny sposób dogryza Szeryfowi Jurkowi, bo oboje pewno nie mogli się powstrzymać od śmiechu. :)
Aha. :) Właśnie. Ale przyjemnie jest pomarzyć. Za marzenia nie wsadzają przecież do więzienia. :)
Oj, pamiętam. Aż dziw bierze, że w słuchowisku "Matysiakowie" gra postać całkiem przyjemną. :)
To już jest twoja opinia. "Małomówny i rodzina" oraz "Kłamczucha" były genialne, i tu się z tobą zgodzę. :) Sceny z maskotką pojawiły się w "Pulpecji" w rozdziale "6 stycznia 1992". :) Heh, to mi jakoś umknęło, gdy oglądałam ten film. :D
Pamiętam, mówiłaś mi o tym. Jednak przedtem czy potem, nie ma to większego znaczenia, gdyż najważniejsze jest to, że oboje zagrali razem i oboje się lubili. He he he - z tymi dublami to moim zdaniem było dokładnie tak, jak mówisz. Zwłaszcza, że przecież Alan był osobą naprawdę zabawną i pewnie niejeden raz sam rozbawiał innych aktorów i aktorki - moim zdaniem najbardziej rozbawił ich dialogiem do tych służek, który wymyślił do scenariusza xD
Nie inaczej. Pomarzyć dobra rzecz. Ja mam marzenie np. obejrzeć z Tobą film "RASPUTIN" z Alanem Rickmanem i zobaczyć Twoją reakcję na scenę w oberży, jak Razuś pyta się, czemu ma się niby uspokoić i nie bawić się i kto mu zabroni, a książę Jusupow wstaje i woła: "JA! Jestem książę Jusupow, kuzyn cara!", a Razuś podchodzi do niego, z ironią klepie go po policzku i mówi: "Ładny jesteś, ale wolę kobiety" i wraca do zabawy, a Jusupow aż kipi z gniewu xD Nawiasem mówiąc odkąd wiem, do czego ten tekst nawiązuje, żart ten bawi mnie jeszcze mocniej xD Chciałbym zobaczyć Twoją reakcję na tę scenę xD
A więc pamiętasz te postacie, o których mówię. Przyznasz więc, że Tomasz Marzecki brzmi groźnie, gdy się postara. A więc w "MATYSIAKACH" gra on dobrą postać? Ciekawe :) A wiesz, że widziałem niedawno w jednym filmie Jacka Kałuckiego, czyli Haggarda z polskiego dubbingu "OSTATNIEGO JEDNOROŻCA" i muszę Ci powiedzieć, że gdybym nie wiedział, że to on, to bym go nie poznał, bo w filmie miał sympatyczny głos, a w bajce to... Sama wiesz, jaki xD Christopher Lee nie powstydziłby się takiego głosu :)
Wiem, że to tylko moja opinia i nie zamierzam jej nikomu narzucać... Nawet jeżeli to ja mam rację, a Ty się mylisz xD Nawiązanie do gadania Nostalgii Critica xD Ale tak czy siak widzę, że się zgadzamy w kilku sprawach. "PULPECJA", powiadasz? To chyba jedna z nowszych książek Musierowicz, prawda? Bo o ile dobrze pamiętam, stare książki dzieją się w czasach PRL-u, a lata 90 to już III RP i w tych czasach dzieją się już jej późniejsze części "JEŻYCJADY". Oho! A więc moja pamięć wkracza do akcji - ta scena ma miejsce wtedy, gdy Harry (Alan Rickman) wraca do domu, Karen (Emma Thompson) pyta go, co tak długo robił, a on odpowiada żartobliwie "Czy mężczyzna nie ma prawa już mieć tajemnic?" xD Ona zaś każe mu iść do salonu, bo wszyscy na niego czekają. Harry idzie, Karen zaś z ciekawości zagląda do kieszeni do jego płaszcza i widzi pudełko z naszyjnikiem i widzi jego zawartość. Robi zdumioną minę, ale chowa pudełko do kieszeni i udaje, że niczego nie zauważyła. Następnie wraz z dziećmi prezentuje przed Harrym ich własną próbę generalną przed szkolnym przedstawieniem - i podczas tej próby Dzieciątko odgrywa maskotka, jakiś jakby fioletowy dinozaur. Nawiasem mówiąc ta scena jest ważna, bo potem Karen myślała, że naszyjnik jest dla niej i doznała szoku i złamanego serca, gdy otworzyła swój prezent i odkryła, że dostała od męża coś zupełnie innego. Przy okazji moja mama, jak się możesz domyślać, nie zostawiła suchej nitki na postaci Harry'ego wyzywając go od... Nie chcesz wiedzieć, od kogo xD
No, na pewno. Szkoda, że muszę zadowalać się swoją wyobraźnią, w której ja robię małą konkurencję naszemu Maestro, jeśli idzie o żarty i wygłupy, przynajmniej na planie filmów o Harrym Potterze. :) Oj, z całą pewnością. :D
No, dokładnie. :) Tak, gra ojca dwóch córek i dziadka dwojga wnucząt. Starszą z córek gra tam notabene moja imienniczka, którą na pewno dobrze znasz z dubbingu. ;) Ho, ho, nieźle. :) Oj, racja. :)
Tu nie ma mowy o tym, kto ma rację. Nasze gusta po prostu się różnią, i już. Nie ma sensu kruszyć o nie kopii. :) "Kruszyć... He! He!" <rozwala za pomocą wzroku krzesło rozmówcy> :D To jest ósmy tom, jeśli dobrze liczę. Czyli początek lat 90-tych. :) Ajć, jak ja mogłam to przeoczyć?! <ze zgrozą łapie się za głowę> Przecież to były jedne z kulminacyjnych scen filmu! Wiesz co. Nie musisz kończyć. Pozwól, że zgadnę. Czy twoja czcigodna rodzicielka nie użyłam przypadkiem tego samego "miłego" komplementu, którym nasza kochana księżniczka elfów obdarzyła pewną sympatyczną żabę płci męskiej "w nagrodę" za to, że zapobiegł jej groźnemu upadkowi o drewniany pokład statku w nazwie mającemu "las" po włosku? Podpowiem ci: Przypomnij sobie cytat z jednego z naszych ulubionych seriali anime, z którego to cytatu oboje zaśmiewamy się ciągle do łez. :D No cóż, ale jednak to była zdrada bardziej duchowa, więc twoja czcigodna rodzicielka tylko połowicznie ma rację. :) Gdyby doszło do czegoś naprawdę poważnego, to uuuu... Aż strach się bać, co by było dalej. :D Ale dinozaur jako "próbne" Dzieciątko Jezus? To też rozwala, nie gorzej od pluszowego zielonego hipopotama o rysach podobnych do Jacka Kuronia, co nadmienił pan Ignacy Borejko, rozśmieszając tą uwagą swoją żonę. :)
Właśnie, wielka szkoda, że zarówno Ty, jak i ja musimy się zadowolić naszą własną wyobraźnią. Mimo wszystko miło sobie pomarzyć. Ostatecznie za marzenia nie wsadzają do więzienia.. Na całe szczęście xD
A to ciekawe. Tomasz Marzecki w tym słuchowisku ojciec dwóch córek i dziadek dwojga wnucząt? Nieźle :) Straszą z tych córek gra Twoja imienniczka, którą znam dobrze z dubbingu? Tylko która? Joanna Pach? :) He he he - pewnie, że nieźle. Sam się uśmiechnąłem, jak zobaczyłem Haggarda na ekranie, ale z normalnym głosem, nie takim mrocznym a la Christopher Lee chcący przestraszyć dzieci oglądające tę bajkę xD
He he he... A wiesz, na youtube jest filmik zrobiony z fragmentów serialu animowanego "WOJNY KLONÓW" i ukazujący akcje generała Grievousa. I jest zrobiony do piosenki "RASPUTIN" zespołu Boney M :)
Ja słyszałem raz taki tekst "Moja racja jest mojsza niż twojsza!" xD Więc moje zdanie jest mojsze niż twojsze, inaczej mówiąc zamierzam trzymać się swojego zdania w tej sprawie :) Rozumiem. A więc ten ósmy tom dzieje się już w latach 90-tych. Tym lepiej. Ignacy Borejko miał naprawdę poczucie humoru, które go nie opuściło nawet po tym, jak był internowany w czasie stanu wojennego. Znaczy tak słyszałem, że był wtedy internowany. Choć w sumie ja bym wolał być internowany niż mieć cztery córki z burzą hormonów w okresie dojrzewania xD Lepsza jest cela więzienna niż wysłuchiwanie ich kłótni o bluzki, o miesiączki, o chłopaków itd. W jednej wersji "NĘDZNIKÓW" szpicel policyjny mówi do inspektora Javerta (Geofrey Rush) "Ta przygoda nauczyła mnie jednego. Nie chcę mieć dzieci, zwłaszcza córek" xD To samo dotyczy się mnie xD A ten tekst "Jak ja mogłem to przeoczyć" zawsze mnie będzie bawić i będzie przypominać oraz o pewnym gościu w płaszczu z kapturem, z kosturem w dłoni, jak idzie przez pustynię, a pewna babka siedząca na górze złota śmieje się z niego, a on pada potem na twarz wykończony xD Tak czy siak blisko jesteś, moja droga, ponieważ moja mama użyła synonim słowa "babiarz". Taki nieco wulgarny synonim określający człowieka korzystającego z usług kobiet lekkich obyczajów i w ogóle luźno się prowadzącego pod względem moralnym xD Dopowiedz sobie resztę sama xD Ale na serio - fioletowy dinozaur grał Dzieciątko :)
Dokładnie. :D
Tak jest. :) Brawo, zgadłeś. :) Hehe, rozbawiłeś mnie tym. :D
Ale jazda. :)
Aha. :) W "Pulpecji" trochę o tym internowaniu Ignacego Borejki pani Musierowicz wspomniała. :) Ty nie chcesz mieć córek? A kto chciał mieć córeczkę Emi? :D Mnie też. :D Wiem, o jakie "uprzejme" słówko chodzi. Moja mama też takiego używa, więc domyślam się. Ale i tak twoja mama za ostro zjechała Harry'ego, bo przecież on uległ urokowi tylko jednego babsztyla (inaczej tej jego sekretarki nie umiem nazwać, a wulgaryzmy nie wchodzą w grę). :D I tak to zabawnie wyglądało, i tak. :)
Nie inaczej. Gdyby tak za marzenia karali to byłoby bardzo kiepsko. Ja już bym siedział w więzieniu z wyrokiem dożywocia, bo mam takie marzenia, że jakby tak za nie karano, to z pudła bym nie wyszedł xD
Rozbawiłem cię tym tekstem "głos a la Christopher Lee chcący przestraszyć dzieci oglądające tę bajkę"? No cóż... Chyba sama przyznasz, słuchając np. we "WŁADCY PIERŚCIENI" głos pana Lee, że bynajmniej nie miał on zamiaru mieć miłego głosu, ale mroczny i straszny. A jakbyś zobaczyła wersję z lektorem "OSTATNIEGO JEDNOROŻCA", to cóż... Miałabyś ciarki na plecach. Ale Jacek Kałucki, jeśli nie mylę nazwiska, też się sprawdził.Dobrze mu poszło :) A więc to jest Joanna Pach. Twoja słodka imienniczka. Ciekawe :)
Pewnie, że jazda. Powinnaś zobaczyć ten teledysk. Generał Grievous tam wymiata, że hej. Choć najlepszy byłby teledysk z fragmentów filmu "RASPUTIN" z Alanem Rickmanem.
A więc jednak, dobrze mi się kojarzyło internowanie Ignacego Borejki. Widać musiał trochę podziałać w opozycji, bo inaczej by nie był internowany. He he he... Nie do końca zrozumiałaś. Ja, cytując tego szpicla policyjnego, nie chcę mieć CÓREK, czyli dziewczynki w liczbie mnogiej. Jedną córeczkę Emilkę vel Emi chciałbym mieć, ale nie CZTERY! To już PRZEGIĘCIE przez duże P xD Chyba sam bym wtedy celowo popełnił przestępstwo, aby trafić do paki i nie musieć się z nimi użerać xD A więc już wiesz, o jakie słowo mojej mamie chodziło. Prawdę mówiąc sam uważam, że nieco za ostro i za surowo go oceniła. Za to miała o jego sekretarce takie zdanie, z którym oboje się na pewno zgodzimy. Określiła ją takim słowem na "k" i na "d" - oba oznaczają kobiety lekkich obyczajów xD Ale tak czy siak ciekawi mnie, co Alan Rickman myślał o swojej postaci i czy w ogóle wyrażał swoje zdania na temat swoich postaci :)
Nie wiem, co to za marzenia, ale bym ci wówczas współczuła. :D
No tak. :) Ciekawe, ale jednak tak jest. :)
Zgadzam się. :) Polecam ci teledysk do piosenki "Be prepared" z Szeryfem z Nottingham. Też jest fantastyczny. :)
Było wyjaśnione, za co dokładnie siedział, ale nie pamiętam. :) Aha. Teraz zrozumiałam. :D No, ładnie. :D Pewnie, że wiem. Nie obrażaj mojej inteligencji. Co Harry był temu winny? Tak z tymi szefami już jest, że albo sami uwodzą swoje pracownice, albo daję się im uwieść. Tak źle, a tak niedobrze. :) Może ja bym się aż tak ostro nie wyrażała o tej sekretarce, ale też z całego serca jej nie znoszę, właśnie za to bezwstydne zalecanie się do szefa. Dlatego mimo mojego braku sympatii do używania wulgaryzmów zgadzam się z twoją mamą. :) O ile pamiętam, w ogóle nie oceniał swoich postaci, tylko twierdził, że gdyby miał oceniać swoje postacie, to musiałby przestać je grać. Cóż, doskonale go rozumiem, bo w końcu aktorowi płacą za to, żeby grał, a nie żeby oceniał swoje postacie. :)
Oj, uwierz mi, mam takie marzenia, że hej :) Marzenia Szeryfa z Nottingham o byciu królem zamiast króla to pikuś w porównaniu z moimi xD Dobra, trochę może przesadziłem, ale mimo wszystko naprawdę mam bujną fantazję, tak jak Han Solo :)
Nie inaczej. Nie ma co gadać, nasi genialni aktorzy dubbingowi tak umieją zmieniać swój głos, że hej. A przy okazji Joasi Pach to mam audiobook "MAŁA KSIĘŻNICZKA". Bardzo ślicznie czyta i umie naśladować głos małej dziewczynki, gdy czyta dialogi Sary :)
Widziałem go. Super jest - Szeryf jako Skaza, zaś Guy, Mortianna i Skryba jako hieny Banzai, Shenzi i Ed xD Ktoś ma naprawdę ciekawe pomysły, nie powiem :)
A więc było to wyjaśnione. Bardzo bym chciał się tego dowiedzieć. No i już rozumiesz, o co mi chodzi. Jedną córkę mieć, to jeden problem. Cztery córki mieć, to poczwórny problem - a w sumie pięciokrotny, bo dodaj żonę, która zawsze staje po ich stronie, a gdy mąż próbuje być twardy, kiedy tym pannicom odbija, to żoneczka się go czepia, że nie rozumie ich córek. Tylko się zastrzelić xD Nie obrażam Twojej inteligencji, ponieważ domyślam się, o co chodzi, ale wolałem wyrażać się tak, abyś wszystko zrozumiała bez niedomówień :) W sumie racja, bo Harry tu był bardziej ofiarą tej pannicy. Ostatecznie ona go nie kochała, tylko chciała się zabawić, a jego władza w firmie jej imponowała. Znaczy ja tak to widzę :) Jeśli chodzi o mnie, to właśnie dowiedziałem się od Ciebie nowej ciekawostki na temat naszego Maestro. Bardzo ciekawe i godne pochwały podejście :)
Wierzę, wierzę. Ja też mam takie marzenia, że i przy nich plany szeryfa Jurka wysiadają na najbliższym przystanku londyńskiego metra. :D Ba, ja też taką mam fantazję. :)
Dokładnie. :) Super. :)
Zgadzam się. :) Ciekawe zestawienie. :D I pomyśleć, że nasz Maestro był brany do dubbingu "Króla Lwa" do roli Skazy. Zrezygnował z tej roli na rzecz swego filmowego "brata" Simona, czyli Jeremy'ego Ironsa. Tak na marginesie, pan Irons, gdy w "Szklanej pułapce 3" grał Simona Grubera, był niesamowicie podobny do czcigodnego odtwórcy Hansa. :)
Aha. :) No, bez przesady. ;D Tak, tak, oczywiście. :) Ja to widzę tak samo, jak ty. :) No i widzisz. Zresztą gdyby mnie ktoś zapytał o to samo, to zaczęłabym od żartu: "Nie wiem, bo jeszcze nie czytałam wypowiedzi krytyków", a potem bym dodała: "A tak serio mówiąc, nam aktorom płacą za granie naszych postaci, a nie za ich ocenianie." :) A ja ostatnio widziałam na Facebooku zdjęcie naszego Maestro i jego słowa: "Nie sądzę, żeby to było w porządku, że wszyscy wiedzą wszystko o mnie". Jeśli mam być szczera, i napisałam to w komentarzu, to są jeszcze rzeczy, których o nim nie wiemy. :)
He he he. Niezłe ananasy z nas, co nie? Takie marzenia mieć, jakie my mamy? Naprawdę oboje jesteśmy z tej samej gliny ulepieni, to więcej niż pewne. Dlatego tak doskonale się ze sobą dogadujemy, czyż nie? :)
Joasia Pach ma słodki głos, naprawdę przesłodki, ale cóż... Skoro to Joasia, to jaki ma niby mieć głos?
A więc jednak dobrze słyszałem, że Alan Rickman był rozważany do roli Skazy w "KRÓLU LWIE". Myślałem, że to tylko jakaś pomyłka. Tak czy siak Jeremy Irons sprawdził się doskonale. I faktycznie, jest podobny do Alana Rickmana. Nie da się temu zaprzeczyć :)
No dobrze, może troszkę przesadziłem, ale ważne, że póki co mam od takich problemów spokój :) Owszem, to sama prawda. Twórcy filmów płacą aktorom za granie postaci, a nie za to, żeby te postacie oceniali, choć nieraz dzięki takiej ocenie aktor ulepszy swoją postać. Gdyby Alan Rickman nie oceniał swojej postaci w filmach o Harrym Potterze, to by tak nie dbał o to, aby oddawała ona wizję Rowling i nie kłóciłby się z twórcami filmów mówiąc, że np. Snape tak by nie postąpił, bo to do niego nie pasuje :)
"Miau, właśnie tak!" :) Ale niezły tekst wymyśliłam o tym, że coś wysiada na najbliższym przystanku londyńskiego metra, co nie? :)
Równie dobrze mogłaby mieć od czasu do czasu diabelski głosik. ;)
Tak, dobrze słyszałeś. :) Tak samo, jak Dustin Hoffman też jest podobny do Pana Alana. :) Tak a propos, ostatnio na Facebooku pojawiła się dyskusja o tym, kto mógłby zagrać naszego maestro w filmie o Nim. Ja podsunęłam właśnie Dustina Hoffmana, choć ponoć jest wymóg, żeby grali wyłącznie Brytyjczycy. Pan Irons też mógłby w pewnym momencie zagrać, w końcu jest Brytyjczykiem. :)
Aha. :) Też racja. :)
Owszem, niezły tekst wymyśliłaś, moja droga. Ja już Ci mówiłem i to nieraz, że jak Ty coś powiesz, to po prostu nikt Cię nie przebije. Ty może jesteś niska i okularnica, ale jak się rozkręcisz... xD
W sumie Joasia Pach umie podstawiać głos negatywnej postaci, bo sam ją słyszałem w takich rolach. Jednak dla mnie to ona już na zawsze pozostanie Cleo Sertori oraz Juliette. Ciekawe, którą postać zagraną przez siebie ona lubi najbardziej :)
Dustin Hoffman? Nie myślałem o nim nigdy jako o człowieku podobnym do Alana Rickmana. Jeśli chodzi o mnie, to Irons mógłby grać Maestro, ale tylko w wersji dojrzałej, ale w sumie to przecież oczywiste. Jest większy problem - młodszego Alana Rickmana powinien zagrać jakiś uzdolniony aktor, który jest też podobny do Alana z wyglądu. A może być ciężko takiego znaleźć :)
A jeśli chodzi o Szeryfa George'a, to wiem, jaką piosenkę mógłby sobie śpiewać. Jest taka piosenka jeszcze przedwojenna napisana pod melodię "LEKKA KAWALERIA". Znany utwór często wykorzystywany jako melodia do zabawnych pościgów czy innych takich. I piosenka leci tak:
Mnie się każda kobieta, mnie się każda kobieta,
Mnie się każda kobieta podoba.
To jest (ja to wiem), to jest (ja to wiem),
To jest erotyczna choroba.
Mnie się każda kobieta, mnie się każda kobieta,
Mnie się każda kobieta podoba.
I każdą już z tej strony znam,
Że veni-vici mam.
Mnie się każda kobieta, mnie się każda kobieta,
Mnie się każda kobieta podoba.
Bo już taki jestem, już taki jestem
Stuprocentowy Grek.
I co Ty na taki repertuar? xD
Nie jestem niska, tylko średniego wzrostu. Ile razy mam cię poprawiać? Niska to może być rata w banku. :D
Nie wiadomo. :)
Najwyraźniej nie widziałeś filmu "Pachnidło: Historia mordercy", bo tam obaj panowie wystąpili. Prawdę mówiąc, ja też tego filmu nie widziałam, ale widziałam na Filmwebie i na IMDb zdjęcia z tego filmu i mówię ci, choć grali różne role, to jednak tak do siebie byli podobni, jakby byli bliźniakami. :) Pan Irons też mógłby wystąpić. :) Tak, naprawdę ciężko znaleźć odpowiedniego aktora. :)
Dobre. Powiedziałabym więcej, ale boję się zapowietrzyć ze śmiechu. :D
Wiem, że jesteś średniego wzrostu, ale sądziłem, że załapiesz nawiązanie do moich opowiadań. A niby to ja jestem niekumaty :)
Nawiasem mówiąc czy te wszystkie Joasie w dubbingu mieć przeurocze głosy? :) Czy tylko ja jestem stronniczy i mnie się tak tylko wydaje xD
Rozumiem. Takie buty. Cóż... Jeśli chodzi o mnie, to moim zdaniem Jeremy Irons jako dorosły Alan Rickman byłby bardzo dobry. Gorzej tylko ze znalezieniem aktora, który by grał młodego Alana. To tak samo, jak z aktorami, którzy grali Piłsudskiego. Nigdy to nie był byle kto i nigdy nie mógł być byle kto. W tym wypadku też nie może być byle kto.
He he he. Aż tak Ci się spodobała ta piosenka? :)
Dobrze sądziłeś, bo w istocie załapałam nawiązanie do twych opowiadań. Tak tylko się z tobą droczyłam. ;D
Nie być wiadomo. Może któraś Joasia mieć akurat nie do końca uroczy głos. ;)
Do zagrania młodego Alana Rickmana proponują Adam Drivera (młodsza kopia Dartha Vadera z "Przebudzenia Mocy"), aczkolwiek ten młodzieniec jest Amerykaninem.
Aż ta mi się spodobała ta piosenka. :)