Jesteście ciekawi, co takiego oryginalny Max Rockatansky, czyli
Mel Gibson, sądzi o hicie
George'a Millera "Mad Max: Na drodze gniewu"? Cóż, sądzi dokładnie to, co większość ludzkości.
W wywiadzie z portalem Collider, aktor mówił: "To spektakularny wizualnie film. Szalony, dokładnie taki sam jak
George. To jest szalony naukowiec, Einstein montażu, człowiek, który wie, jak dokładnie połączyć składniki, by uzyskać prawdziwą i emocjonującą scenę akcji". Montażowi
Gibson poświęcił zresztą najwięcej czasu w trakcie tego wątku rozmowy, nie mógł nachwalić się pracy
Margaret Sixel oraz
Millera.
W dalszej części wywiadu
Gibson opowiedział o tym, że miał pomysł aż na cztery filmy i jednym z nich chciał przełamać reżyserski impas. I choć ostatecznie zdecydował się na
"Przełęcz ocalonych", to pracuje już nad kolejnym filmem.
Wchodzący już w piątek na polskie ekrany film oparty jest na życiu Desmonda T. Dossa (Andrew Garfield). Mężczyzna był pierwszym w historii lekarzem polowym, który, choć odmówił noszenia broni i zabijania, został za swoje zasługi odznaczony Medalem Honoru - najwyższym amerykańskim odznaczeniem wojskowym. Doss był członkiem kościoła Adwentystów Dnia Siódmego i religia zabraniała mu walczyć. Wcielony do armii amerykańskiej podczas II wojny światowej odmawiał zabijania i nie krył się ze swoimi pacyfistycznymi przekonaniami. To budziło niechęć innych żołnierzy. Podczas bitwy o Okinawę Doss uratował od śmierci 75 żołnierzy, zarówno Amerykanów, jak i Japończyków. Za ten czyn właśnie otrzymał z rąk prezydenta Trumana Medal Honoru.