Robert Zemeckis słynie z tego, że w jego filmach pojawiają się rewolucyjne efekty specjalne. W 1988 roku reżyser podpisał się pod
"Kto wrobił królika Rogera", który łączył w niespotykany dotąd sposób animację z grą prawdziwych aktorów, za co Akademia Filmowa nagrodziła go czterema Oscarami. Czy przyszedł czas na kontynuacją tego obrazu?
Zemeckis zdradził reporterom MTV, że chciałby zrealizować kolejną część
"Królika Rogera" w technice Motion Capture. Twórca
"Forresta Gumpa" wykorzystał ją przy swoich trzech ostatnich filmach:
"Ekspresie polarnym", "Beowulfie" i
"Opowieści Wigilijnej".
Bohaterem filmu jest Eddie Valiant (
Bob Hoskins), pechowy detektyw, zostaje wynajęty by udowodnić zdradę pięknej Jessiki Rabbit - żony gwiazdy kreskówek Rogera Rabbita - z właścicielem Toontown i fabryki gadżetów Marvinem Acme. Gdy jednak Acme zostaje zamordowany, wszystkie ślady wskazują na Rogera jako sprawcę zbrodni. Valiantowi nie pozostaje nic innego, jak znaleźć prawdziwego zabójcę, aby oczyścić z podejrzeń swego nieszczęśliwego klienta. Ostro bierze się do roboty i odkrywa niecną intrygę, która ma doprowadzić do zagłady całego Toontown.
Motion Capture to technika stosowana w filmach i grach komputerowych, polegająca na "przechwytywaniu" ruchów aktorów na komputer, przez co postacie poruszają się bardzo realistycznie. Technologia ta nie zastępuje w pełni pracy animatora, wnosi jednak znaczące wsparcie do procesu animacji. Aby stworzyć animacje za pomocą tej techniki potrzebne są kamery oraz markery (czujniki). Aktor zakłada na siebie czarną kamizelkę po czym mocuje się markery. Jeśli kamery są już rozstawione można przystąpić do pracy. Kiedy człowiek się poruszy jego ruchy przekierowywane są do komputera i podlegają dalszej obróbce (między innymi czyszczeniu animacji). [za wikipedia.org]