PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=703836}

Zwierzogród

Zootopia
7,9 269 611
ocen
7,9 10 1 269611
7,8 36
ocen krytyków
Zwierzogród
powrót do forum filmu Zwierzogród

Jednym z walorów " Zwierzogrodu " jest brak wątku miłosnego. Niestety, słyszę coraz więcej opinii, że to jednak jest love story, bo więź Nicka i Judy jest zbyt silna jak na przyjaźń, a o wątku miłosnym ma przesądzać jedna z ostatnich scen w filmie.
Co o tym myślicie? Moim zdaniem, jest to zbyt daleko posunięta interpretacja/ nadinterpretacja, a słowa Nicka nie są jednoznaczne i całkiem serio.

lelen_lis

"Ludzie bardzo często mylą partnerstwo i przyjaźń z miłością, a przecież prawdziwa przyjaźń też może być piękna i może dostarczać emocji i wzruszeń." Święte słowa :)
Wydaje mi się, że mamy takie czasy, które nie sprzyjają nawiązywaniu przyjaźni - coraz więcej rzeczy załatwiamy na odległość, kontakt ze sobą mamy coraz bardziej zdalny, wiecznie brakuje nam czasu, przez co jesteśmy coraz mniej skłonni do angażowania się w relacje, z których nie mamy bezpośrednich i krótkofalowych korzyści...
Mam rodzinę na wsi i wyraźnie widzę, że tam relacje sąsiedzkie są bardzo ważne, bo jak mieszkasz obok tej samej osoby przez lata, to lepiej mieć w niej przyjaciela niż wroga, więc ludzie są bardziej skłonni do kompromisów i poświęcenia swojego czasu na zbudowanie dobrej relacji, bo wiąże się to także z wymiernymi korzyściami (wzajemną sąsiedzką pomocą, która potrafi uratować tyłek w potrzebie).
Teraz lubimy być samowystarczalni i niezależni emocjonalnie od nikogo (może z wyjątkiem partnera, bo tutaj już nie da się uniknąć emocjonalnego zaangażowania), ale też IMO tracimy na takim podejściu, bo owszem - utrata/rozpad wieloletniej przyjaźni zapewne nas zaboli, ale za to te wszystkie chwile, które spędzimy wspólnie czy to na piwerkowaniu, czy to na baletach, czy to przy beczkach soli - te wspomnienia zostaną z nami na zawsze :)

Co do Krainy Lodu - nie uważam się za homofoba (homofobkę?), ale dziwią mnie zawsze tego typu newsy...
argumentacja jest moim zdaniem na poziomie "czemu Elsa nie jest czarna?! przecież murzynkom może być przykro!" o.O Chodzi mi o to, że zawsze znajdą się osoby, którym coś nie pasuje, musimy pogodzić się z tym, że nigdy nie będzie tak, że wszyscy będą szczęśliwi, więc najlepszym IMO wyjściem jest podejście utylitarne - zadowolenie jak największej ilości osób, którego całkowitym przeciwieństwem jest podejście środowisk LGTB - uszczęśliwienie uprzywilejowanej (rzekomo z powodu prześladowania) mniejszości kosztem niezadowolenia większości, która ma się podporządkować... LGTB wychodzi z założenia, że homoseksualna para nie ma prawa nikomu przeszkadzać, "bo to objaw nietolerancji", całkowicie olewając fakt, że większość heteroseksualnych osób zwyczajnie preferowałaby, zgodnie ze swoją orientacją, widzieć na ekranie heteroseksualne związki, bo to bardziej trafia w ich seksualność, aniżeli oglądać związek homoseksualny, który nie musi wzbudzać w nich obrzydzenia, ale specjalnego zainteresowania także nie, bo nie mają się jak z takimi bohaterami utożsamić...

Czy to zwiększy tolerancję? Być może, pewnie tak. Może to i dobra, bo dość łagodna droga, zmniejszania u ludzi strachu przed nieznanymi (bo niszowymi) zjawiskami, a tym samym fobii... Nie podoba mi się jednak zaburzanie proporcji - na filmach co druga para jest homo, w rzeczywistości - jest to mniejszość i dobrze, bo i tak współczesny świat ma problem z demografią, a jakoś nie widzę opcji, by upowszechnienie się homoseksualizmu przyczyniło się do wzrostu dzietności... Wydaje mi się też, że lepiej jest robić filmy dedykowane nietolerancji i agresywnych reakcjach na inność, które to są prawdziwymi problemami, aniżeli po prostu oswajać ludzi z tym, że istnieje coś takiego jak homoseksualizm, bo owszem - ludzie mogą przyzwyczaić się do par jednopłciowych, ale na inne rzadko występujące zjawiska reagować nadal z bezrefleksyjną agresją, a to chyba nie o to chodzi...

ocenił(a) film na 10
Pantegram

Też nie jestem ani rasista, ani homofobem ( wielu moich ulubionych muzyków to homoseksualiści, np. Elton John ) ale nie lubię narzucania czegoś na siłę, jak, np. czarny Spider Man lub Bond - po co? Przecież Pająkiem jest biały Peter Parker, a Bond zawsze był biały i takie zmiany nie będą promować tolerancji, tylko wywoływać niepotrzebne kontrowersje, a w rezultacie efekt końcowy może być odmienny od założeń.

ocenił(a) film na 10
lelen_lis

Czarny Bond Homoseksualista jeszcze się pojawi hahaha jako zwiastun końca świata :D

ocenił(a) film na 9
Pantegram

Lesbijka Elsa to chyba przesada. Poza tym wątpie by Disney bądź co bądź robiący filmy pod publiczkę familijną kiedykolwiek mia) homoseksualnego bohatera.
Co do romansu Nicka i Judy, czemu nie? Też uważam, że mężczyzna i kobieta mogą sie zwyczajnie przyjaźnić. Jednak od połowy filmu temat sam sie narzuca. Inni widzą przyjaźń, ale każdy widzi to co chce.
Co do DW to fani Kung fu Pandy nie od dziś parują pandę z tygrysicą. Jest mnóstwo artów i z ewentualnymi dziećmi też. Osobiście nie paruję, nie przepadam za Tygrysicą.
Co do zdania, że hetero nie mogliby się indentyfikować jak bohater byłby homo to co mają powiedzieć osoby homoseksualne oglądając filmy gdzie postacie są hetero? Takie argumenty zawsze są durne. Oraz wychodzenie z założenia, że para homoseksualna nie może/nie powinna nikomu przeszkadzać. Taka prawda. Nikomu myślącemu nie będzie bo to także ludzie. Para i tyle. Ważne są takie same wartości jak przy parze hetero. Z takimi 'nie uważam sie za homofoba, ale...' zawsze wychodzi - jestem za a nawet przeciw. Nie jestem, ale lepiej nie. Albo jedno albo drugie.

Ingrid_Fox

"Co do zdania, że hetero nie mogliby się indentyfikować jak bohater byłby homo to co mają powiedzieć osoby homoseksualne oglądając filmy gdzie postacie są hetero? Takie argumenty zawsze są durne. Oraz wychodzenie z założenia, że para homoseksualna nie może/nie powinna nikomu przeszkadzać. Taka prawda. "
W mojej wypowiedzi najważniejszym argumentem był utylitaryzm - czyli w przypadku filmów dopasowanie się pod gusta większości, aczkolwiek to nie jest dokładna definicja tego pojęcia.

W przypadku filmów gusta większości są o tyle ważne, iż... filmy robione pod gusta mniejszości często mają problem, by zarobić na siebie ;) z tej perspektywy zwracanie uwagi na to, co większości przeszkadza na ekranie (nie co powinno przeszkadzać, ale co przeszkadza) jest bardzo istotne, szczególnie, że akurat homoseksualizm traktuje się obecnie bardzo łaskawie, ale jest masa tematów (ważnych!), które bez pardonu poddaje się cenzurze w obawie, że jeśli produkcja będzie zbyt kontrowersyjna, to nikt nie będzie chciał jej oglądać... albo raczej obejrzy ją za mało osób, by był z tego zysk... to jest poważny problem - przez tego typu rzeczy ledwo co ledwo doszło do produkcji takich hitów jak Desperate Housewives czy Titanic i aż dziwne, że akurat o kontrowersyjności homoseksualizmu na ekranie mówi się niewspółmiernie dużo do wielu innych cenzurowanych problemów. Dodam może, że niewspółmiernie dużo mówi się nie tylko o homoseksualizmie, ale także np. o nagości w filmach, a wg mnie ważniejsze od odważnego ukazywania seksualności są tematy społeczne (np. Orange Is The New Black zawiera kupę nowych, nieporuszanych nigdzie indziej, a cholernie istotnych tematów - dlaczego takie rzeczy to nowość na ekranie i nikt wcześniej nie pomyślał, by to wykorzystać, dopóki nie nastała era telewizji internetowej?!).

Z perspektywy sztuki (a film podpada i pod tą kategorię) to dobrze, kiedy produkcja wielu się nie podoba i wywołuje kontrowersje, zmuszając do myślenia, ale obecnie tabu zostało zdjęte ogólnie z seksualności, i to niecałej (homoseksualizm jako jedyny właściwie jest tematem, który jakoś integruje seksualność z psychiką, życiem codziennym), a na wielu innych tematach nadal tabu leży i nie wiadomo w sumie, dlaczego... stąd wrażenie, że o homoseksualizmie nie mówi się, bo to ważny problem, tylko mówi się, bo może ktoś ma w tymi interes, i ja ludzi mających takie wrażenie rozumiem, jak widać sama podzielam (dla mnie kwestie homoseksualne są często poruszane w filmach po łebkach - ot tak, by dołożyć pikanterii lub odwrotnie - poprawności politycznej, ale bez żadnej wartości edukacyjnej i to nie jest dobre).

"Nikomu myślącemu nie będzie [przeszkadzać] bo to także ludzie. Para i tyle." Oczywiście, że może przeszkadzać, tak jak wielu osobom przeszkadzają w filmach zbyt odważne sceny HETEROSEKSUALNEGO seksu... po prostu każdy ma inną wrażliwość i gust i tyle, a wmawianie, że każdemu powinny się podobać sceny homoseksualnego seksu lub przynajmniej być obojętne, to już zakrawa na światopoglądowy nazizm. Jeżeli akurat o filmy i ogólnie o sztukę chodzi, to w tym wypadku opinia jest jak d**a - każdy ma swoją i jak najbardziej mogą się nie podobać najrozmaitsze rzeczy, a inne podobać - na tym polega wartość przekazu artystycznego, że każdy reaguje na niego inaczej, a nie wszyscy tak samo ;)

ocenił(a) film na 9
Pantegram

Nie seks miałam na myśli. Tylko samo pojawieniem sie takowej pary albo pocałunek.
Wiem, że filmy robi sie dla większości choć nie wszystkie.
Co do niepokazywania innych ważnych tabu to prawda. Mnie np. dziwi propozycja czarnego Bonda i moim zdaniem czarni nie powinni czuć sie zgorszeni jego brakiem. Bond zawsze był biały. Możliwe, że o rasiźmie i homofobii mówi sie dużo lub za dużo. Jednak dopóki będą sie pojawiały wypowiedzi 'homo i czarni/jacykolwiek inni do gazu' trudno sie dziwić.
Nie miałabym nic przeciw homoseksualnej postaci w bajce bo i tak wiadomo, że poza tym pojawieniem sie i ewentualnym partnerem nie będzie tam poruszany cały problem nieakceptacji. W bajce akurat moim zdaniem nikt by sie nie odważył.
No i nie w każdym filmie są sceny seksu. Hetero czy homo. Szczególnie w produkcjach familijnych.

Ingrid_Fox

W sumie czy to seks, czy para, czy pocałunek, to wszystko zależy IMO od tego jak to jest podane i wplecione w fabułę.

W Orange Is The New Black wątki homoseksualne są bardzo istotne dla fabuły, bardzo umiejętnie wplecione, zdecydowanie podnoszą wartości artystyczne (i pewnie nie tylko) tego serialu i bez nich - nie byłby to ten sam serial.

Są jednak produkcje, gdzie wrzucanie jakiegokolwiek homo-wątku jest zwyczajnie zbędne, źle zrealizowane i ma się wrażenie, że dołożone na siłę... aby było zabawniej, często mam takie wrażenia wobec produkcji, które i heteroseksualnością kiepsko epatują, np. True Blood - nieważne, czy relacje były jedno- czy dwupłciowe, wszystkie były strywializowane i nastawione na szokowanie (golizną, seksem itd.) aż się niedobrze robiło od kolejnego tyłka na ekranie, szczególnie że zazwyczaj de facto wcale to szczególnie potrzebne fabule nie było :)

Podobnie jest IMO z bajkami - tam często romanse nie są zwyczajnie potrzebne, i jeśli są źle poprowadzone, łatwo można odnieść wrażenie, że zostały wepchnięte "na siłę". W sumie napisać dobrą bajkę - trudna sprawa, aby przekaz był treściwy, a jednocześnie nieletniego widza nie przytłoczył... a tym bardziej odwoływanie się jeszcze do seksualności, która dzieciakom jeszcze jest obca... Odważni na napisanie takiego scenariusza pewnie i by się znaleźli, ale pytanie, czy efekt końcowy faktycznie byłby dobry :) Dla młodszych widzów jednak lepsze są chyba lżejsze tematy niż stereotypy na tle orientacji seksualnej - to raczej po prostu nie ten wiek, lepiej taką tematykę targetować IMO do starszego widza.

ocenił(a) film na 9
Pantegram

Oczywiste, że zależy od przedstawienia.

Orange... nie znam, ale słyszałam dobre opinii o serialu już wcześniej.
Co do glupiego lub niekorzystnego mimo dobrych (?) intencji wątku homoseksualnego to niestety zdarza się. Nieraz jest przedobrzone albo pojawia się gej (tudzież lesbijka) i po prostu jest. Bez porządnego wątku a w polskich produkcjach broń Boże z parą. Choć w serialach ostatnio słyszałam lepiej, sama nie oglądam.
Denerwujące jest tworzenie postaci homoseksualnej tylko po to bo to poprawne i byle była.
True Blood nigdy nie oglądałam.

Czasem nie. W bajkach jest seksualność. Są rodzice i dzieci. Wiadomo skąd i wiadomo, że w bajce nie powinno się poruszać za bardzo pewnych kwestii. Jak sama piszesz jest to bajka i dzieciom nie trzeba zbytnich ekscesów. Choć taka bajka jest Zootopia gdzie przekaz jest jasny jest już na tak. Nie warto sie poddawać, odpuszczać ani dawać sobą pomiatać.

ocenił(a) film na 10
lelen_lis

W pełni się zgadzam, a poza tym przypomnijcie sb scenę z Flashem (Judy wybiega z urzędu a Nick żegna się słowami "Jesteś wielki stary! Kocham cię, serio!"). Więc gdyby jego słowa w końcowej scenie "Ty wiesz, że mnie kochasz" faktycznie oznaczały wyznanie miłości, to by świadczyło, że Nick albo jedzie na 2 fronty, albo, że jest gejem, więc jak dla mnie, w tej sprawie nie ma już nic do gadania.

ocenił(a) film na 10
Zuzia_Tosta

Akurat takich słów wszyscy używają ;) często faceci mówią do siebie; " stary, kocham cię ", itp. i nie świadczy to o ich orientacji seksualnej.
Rozmowa Nicka z Judy to dla mnie czysty sarkazm: najpierw Nick próbuje wkurzyć Judy, pytając: " Czy wszystkie króliki są tak fatalnymi kierowcami, czy tylko Ty? " - na co króliczka specjalnie tak gwałtownie hamuje, że lis wpada na szybę. Po tym oboje wymieniają " uprzejmości " ( chytry królik i głupi lis ) po czym widać, że to tylko zabawa, i że lis pozostał po prostu sobą, a ostatni dialog to takie wyjście z twarzą, bo to Nick zaczął tę sprzeczkę ;)

ocenił(a) film na 9
lelen_lis

Sceny i słów 'wiesz, że mnie kochasz' czy jak to tam było nie odebrałam w formie 'jestem zakochany\jesteś zakochana'. To nie miało takiego wydźwięku. Przynajmniej wg mnie.

lelen_lis

Musisz mieć sielankowe życie, skoro twoim największym (lub jednym z takowych) problemem jest to, czy kreskówkowy
królik i lis są w sobie zakochani czy też nie. A najbardziej rozbawił mnie ten tekst dot. konserwatywności Disneya! :)))
Eh, ręce opadają... Ale przynajmniej można się pośmiać z takich banialuków.

ocenił(a) film na 9
lelen_lis

Jak ktoś chce widzieć tam międzygatunkowy związek miłosny, to niech widzi.

Ja tego w ten sposób nie odebrałem. To bardziej "miłość" platoniczna, przyjacielska. Ale jak ktoś chce w tym widzieć wątek miłosny, to niech widzi - mnie to nie przeszkadza.

użytkownik usunięty
lelen_lis

Żeby odpowiedzieć na twoje pytanie trzeba by odpowiedzieć na dwa inne pytania
Co rozumiesz przez Love Story?
Co znaczyły słowa z jednej z ostatnich scen.

Ja uważam że to Love Story nie było, bo miłość głównych bohaterów nie była głównym wątkiem filmu i nie wiadomo czy w ogóle była faktem. Dodatkowymi argumentami są fakt, że po obejrzeniu filmu nie było mi niedobrze i nie miałem poczucia zmarnowanych dwóch godzin życia.

W tej pamiętnej scenie, właściwie nie wiemy co się stało. Takie słowa mogły paść również między przyjaciółmi. Pewnie oryginalny dubbing powiedział by nam troszkę więcej. Myślę jednak że nawet sami autorzy o tym nie zadecydowali i sprawa jest całkowicie otwarta. Sam jednak mam wrażenie że to co łączy królika i lisa to twarda damsko męska przyjaźń ;)

ocenił(a) film na 10

Chodziło mi o przyszłość, czyli o potencjalną kontynuację, bo jak Zauważyłeś, w tym filmie nie było (na szczęście) wątku miłosnego, a końcowa scena (która w oryginale ma podobny wydźwięk) to tylko gra słowna, zabawa. Niestety, ale większość fanów chce romansu pomiędzy parą głównych bohaterów, co niezbyt mi się uśmiecha, bo wtedy ta opowieść straci swoją unikalność.

ocenił(a) film na 10
lelen_lis

Opowieści nic by się nie stało na tym jakby Nick i Judy zostali parą

ocenił(a) film na 10
MATI__

Moim zdaniem, stała by się typowa i mało oryginalna na tle innych filmów i animacji. Brak wątku romantycznego jest w tym wypadku zaletą i przejawem oryginalności.

ocenił(a) film na 10
lelen_lis

Moim zdaniem , nie stała by się mało oryginalna , lecz to też zależy w jaki sposób twórcy by to wpasowali w film

MATI__

Mogłaby być miłość pomiędzy głównymi bohaterami jeśli to będzie co najwyżej 3-rzędni wątek w Zwierzogrodzie

Takiktosniewiadomokto

Jak żałosne i puste musicie mieć życie, żeby marnować czas
na dziecinne dywagacje kto i z kim i dlaczego w kwestii
słabej produkcji dla dzieci...

ocenił(a) film na 10
Black_Metal_666

Dziecinne powiadasz lepiej popatrz na siebie , zachwycasz się epoką lodowcową jak by to był najlepszy film świata i przez to krytykujesz lepsze i bardziej udane produkcje

MATI__

"Epoka" trzyma solidny poziom i jest wybitnie udaną franczyzą (również dla dorosłych za co ogromny plus dla twórców), dlatego mam nad czym piać, podczas gdy "Zootopia" to nieudany szajs dla najmłodszych szczyli.

ocenił(a) film na 10
Black_Metal_666

Ja też mam nad czym pisać zootopia jest o kilka klas lepsza niż epoka owszem kiedyś była naprawdę dobra ale teraz są lepsze i bardziej udane produkcje

MATI__

Stwierdzeniem pt. "Zootopia > Epoka Lodowcowa"
pokazujesz, jak gówniany i dziecinny masz gust.

ocenił(a) film na 10
Black_Metal_666

Dziecinny powiadasz , po tylu dniach myślenia piszesz mi coś takiego naprawdę dobijasz mnie swoim rozumowaniem

ocenił(a) film na 9
Black_Metal_666

> kłócenie się o czyiś gust filmowy i nazywanie go dziecinnym
Witaj, myślenie "Tylko JA mam rację", myślałem, że wyginąłeś kilka lat temu.

ocenił(a) film na 10
lelen_lis

Uważam też, że w potencjalnej, kolejnej części zwierzogrodu uczynienie jednego z bohaterów drugoplanowych osobą homoseksualną byłoby całkiem dobrym rozwiązaniem. Ważne jest tylko to, żeby ta osoba nie przedstawiała takiego stereotypowego geja, który zachowuje się jak kobieta i chodzi ubrany we wszystkie kolory tęczy. Wystarczy, że ten ktoś będzie ZWYKŁYM mieszkańcem Zwierzogrodu prowadzącym ZWYKŁE życie by pokazać widzowi, że to ZWYCZAJNY bohater, a nie jakiś chory odmieniec, którego należałoby najlepiej wystrzelić w kosmos.

Najbardziej widzę w tej roli kogoś z komisariatu, może tygrysa. :P

ocenił(a) film na 9
lelen_lis

Ja jestem za związkiem Nicka z Judy :) Jak ktoś wcześniej napisał, ich relacja, wymieniane spojrzenia itp. sugerują coś więcej niż przyjaźń. Ale oczywiście, każdy widzi to, co chce widzieć.

Co do związku międzygatunkowego, to wydaje mi się, że w świecie Zwierzogrodu nie byłoby to problemem. Dowodem może być chociażby to, że Clawhauser (lampart z komisariatu) kocha się w Gazelle, zresztą w sumie jak pół miasta :P

Diva_Goldsmith

Ja również jestem za! W takich międzygatunkowych romansach jest właśnie cały ten smaczek. Coś nietypowego i łamiącego bariery; klasycznym przykładem jest Smoczyca i Osioł, ale to właśnie taki królik i lis to połączenie jedyne w swoim rodzaju: ofiara i drapieżnik, którzy się w sobie zakochują. Można to interpretować na wielorakie sposoby; Jak zakazana miłość Romea i Julii - przedstawicieli dwóch skłóconych rodów, czy chociażby sytuacja odwrotna; aranżowane małżeństwa łączące jakieś dwa rody (chyba takie sytuacje w historii się zdarzały). John i Pocahontas też mogą być dobrym przykładem. Albo Rose i Jack z Titanica. Niektóre dziwaki porównują jeszcze takie nietypowe pary do romansu Murzyna i Białej (lub odwrotnie) ale moim zdaniem to już zbyt rasistowskie porównanie zrzucające czarnych na znacznie niższy stopień i interpretujące ich jako inny gatunek. Z takim porównaniem spotkałam się w przypadku jednorożca Rarity i smoka Spika z MLP, dwójki bardzo podobnej do tej ze Shreka i którą z resztą uwielbiam.
Dla mnie ostatnia scena w aucie dowodzi jednego. Oni nie zachowują się jak przyjaciele. Nie patrzą na siebie jak przyjaciele (zwłaszcza Nick, jeju ten to mistrz 'bedroom eyes', z resztą na każdego tak patrzy ale na Judy to wyjątkowo i do tego dochodzi jeszcze ten uśmiech jakby w jego głowie leciało "zjem cię z miłości" xP) Z resztą kto mi powie, że przyjaźń między heteroseksualnymi kobietą i facetem istnieje. ;P To dla mnie niewyobrażalne, by znaleźli innych partnerów. Ich spotkanie było przeznaczeniem i uważam, że oni są sobie przeznaczeni. The ship has sailed!

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones