Pięknie nakręcony, idealnie dobrani aktorzy,znakomita muzyka.
Myślę, że będzie się podobał młodemu pokolenie, którzy nie widzieli wersji z 82 roku .
Mi osobiście bardzo się podobał
Ja widziałem też i starą wersję (wielokrotnie przy świątecznym stole za dzieciaka), a nowy również mi się baaardzo podobał, a też jestem młode pokolenie. Miał drobne niedociągnięcia fabularne, ale klimat jaki ten film tworzył po prostu był świetny, dawno tak dobrego filmu nie oglądałem. 9/10
Dokładnie. Pewne niedociągnięcia fabularne ustępują wobec przepięknej plastycznie całości. Naprawdę wyrazy uznania za plenery, kostiumy oraz krystaliczny dźwięk.
Przepraszam, że się z tobą nie zgodzę i wyrażę inną opinię. Cytując Siarę Siarzewskiego "jakie niedociągnięcia... to jakaś prowokacja jest - Wąski". Ten film to jakaś czekoladopodobna podróba. Aktorzy myślą, że grają w Trudnych sprawach bo z taką manierą wypluwają kwestie. Reżyser zaś pomylił Znachora z Malanowskim i... . Jak się ma arcydzieło z 1981 r. to nie wyrywam się do robienia czegoś, co na wstępie jest już skazane na porażkę.Chyba, że jedynym celem jest podwójne skrojenie podatnika z kasy . Najpierw sępiąc kasę od państwa na dofinansowanie gniota, potem z wpływów z biletów. Ach zapomniałem z reklam w tv, bo tam po 6 miesiącach od premiery kinowej film zapewne trafi.
Niezbyt nowe skoro nie ma tam pokazania współczesnych problemów, wszyscy są biali, hetero, nie ma żadnych aseksualnych. Denerwująca jest prawicowa propaganda, że kiedyś nie było gejów, aseksualnych czy niepełnosprawnych
Współczesne problemy chcesz pokazywać w filmie o innej epoce? Może w filmie o średniowieczu, pokaż walkę o demokrację. Z narzekania ma Gwiezdne Wojny, przerzuciłeś się na narzekanie na wszystko?
Dzięki Bogu/Mocy/Innej Siłę wybierz sobie co chcesz, nie każdy wspolczesny widz dał się tak zindoktrynowac jak Ty. I są ludzie który zdają sobie sprawę że w bitwie pod Grunwaldem nie było zbyt dużej różnorodności kulturowej, więc w potencjalnym filmie o niej, również tego nie powinno być. I nie powinna biegać kobieta z mieczem, bo jakiś widz Tobie podobny będzie narzekał.
Ludzie, przecież człowiek ironizuje :). I ma rację, bo takie są współczesne niezbyt mądre trendy w filmie, zwłaszcza Netflix i HBO. Najważniejszy stał się przekaz o antyrasiźmie i tęczowej paranoi. Sztuka filmowa stała się czymś drugorzędnym.
I jakie znaczenie nawet dla współczesnego widza w tym konkretnie filmie ma czy ktoś był gejem czy kimś innym ? Do czego to doszło że jakieś bzdety próbuje się uznać za ważniejsze od fabuły czyli istoty filmu.
Istnieli, ale przynajmniej byli traktowani tak jak na to zasługiwali, pałą policyjną po jajach.
Niestety, wprawdzie spodziewałem się że może być gorzej, ale powodów do zachwytu nie ma. Wizualnie ok. Scenariusz został mocno spłycony i to w niezrozumiały sposób. Prokop i jego rodzina odgrywali istotną rolę w historii, wyleczenie syna itd. to bardzo ważne elementy, a tu ciach i nie ma ich. Praca Marysi w karczmie to też mocne niezrozumienie realiów epoki.... o ile odtwórca roli tytułowej daje radę, to kreacje Marysi i Leszka marne, drętwe.... No i to zakończenie bardzo na skróty, oby do brzegu...
Może się nie znam na ocenianiu, ale film z rozczarowującym zakończeniem zasługuje na 9? Czyli mimo takie niedociągnięcia jest bliski ideału?
W pełno sie zgadzam. Sporo niedociągnięć, niechlujstwo w dialogach (Lichota drze się: Beata! Beata! Binczycki zaś wchodząc do domu mówi: „Beato!”. Prawidłowa odmiana słowa a jak dużo zmienia…).
Mam wrażenie, ze spłycono tu wszystko, co sie dało. Widoczki są. Tyle.
albo mówi że "stary" się nie zgodzi, podczas gdy "stary" w sensie szef, wszedł do mowy potocznej jakoś w latach 70.
Zgadzam się, młodzi nie dali rady rolom jakie im powierzono, starsze pokolenie (Antoni i Zofia) rewelacja. Szkoda że scenariusz oddalił się od powieści, Zabrakło Prokopa.
On by nie mógł być ze względu na poprawność polityczną. Bo jak można przedstawiać "patriachalną",głowę rodziny gdzie rządzi mężczyzna? Toż to toksyczne!
Akcja nowego Znachora dzieje się w okolicach Radomia. Dlatego Wasilko nie miał tu prawa bytu. Szkoda , bo to przecież było bardzo ważne. Nie wiem dlaczego kresy nagle okazały się "be"? .Wszystko pozbawione kontekstu 20- lecia międzywojennego. No jakoś Zośka z młyna, która nagle zostaje "profesorową" nie wydaje mi sie sensowne. Iza Kuna znowu jak "teściowa". Nawet gra aktorska podobna. Nie, no poza Lichotą / można powiedzieć jest Rebrow, jest impreza / to mi się nie podobało.
Ale ty nawet książki nie czytałaś oceniasz na podstawie starego filmu. I rodzina prokopa nie była aż tak ważna. Stara cześć po prostu ominęła ważne wątki z książki czyli Życie córki Wilczura. Nie ma to jak się wypowiedzieć nie mając pojęcia. Zapraszam do lektory książki, a potem do wypowiedzi
zgadzam się - spłycenie scenariusza - mało realnie wyglądałoby aby panienka z DOBREGO DOMU SAMA ZATRUDNIŁA SIĘ W KARCZMIE - to tak jakby dama z własnej woli zatrudniła się w spelunie - nawet nie w pubie ale niższej rangi lokalu - tak można to porównać - to ujmowało honoru - a każdy człowiek zarówno obecnie , jak również wówczas dbał o dobre imię, godność i honor - nikt sam sobie by nie uwłaczał.
No właśnie młode pokolenie po obejrzeniu utraciło tak wiele, że nie da się tego odzobaczyć. Znachor z Bińczyckim stworzył tak idealny wzór, że pomimo dobrze zagranej roli przez Lichotę pachnie film plastikiem.
SPOILER!
Mi brakowało chemii między Marysia i Leszkiem, pomimo że Ignacy Liss miał jakiś taki zadziorny błysk w oku. Ale ta ich miłość mnie nie przekonała. Szkoda ze zabrakło kwiatów - uwielbiam scenę z 1981 gdzie Leszek na wieść o tym że Marysia żyje jedzie z tonem kwiatów i rzuca się jej do stóp. Gdyby chociaż trochę był taki klimat
Mały minus dla charakteryzatorow za okropna perukę Marysi w ostatnich scenach.
To samo pomyślałam o kwiatach i peruce. Widziałam wywiad jak mówili o tym jak trudno było zdobyć kwiaty do tej sceny, ale dostali zadanie zdobyć i koniec, a peruka straszna. Są takie czasy, że to nie powinien być problem.
Mi osobiście bardzo zabrakło zdania- "Proszę państwa, Wysoki Sądzie, to jest profesor Rafał Wilczur".
Ignacy Liss w roli Leszka wyglądał jak licealista który urwał się ze studniówki. Stockinger za to rzeczywiście zagrał jak syn hrabiego.
Będzie się podobać TYLKO młodemu pokoleniu, dla którego wersja Hoffmana to prehistoria (film dla dziadków), po którą nie ma co nawet sięgać.
Film dobry, chociaż nie dorównuje pod żadnym względem - Znachora z 1981r.
Muzyka nie też na duży minus.
Aktorzy nie, nie, nie zwłaszcza Marysia Wilczur - no nie mogłem na nią patrzeć, obrzydliwa jak strach na wróble!
Hrabia Leszek Czyński jak chłystek z gimnazjum z gilem pod nosem - tragedia!
Na plus Leszek Lichota.
Ogólnie to film jakiś taki nie wiem jak to nazwać - rozrzucony - trochę tego, trochę tamtego - pozamieniali, pokręcili - nie to nie to co kultowy i wspaniały Znachor z 1981r.
Ps. Marysia Wilczur - Żeby była jedna na świecie omijałbym szerokim łukiem - Masakra!
Conti10 dokładnie, mam takie odczucia jak Ty. Mimo tego Lichota i Zośka obronili film.
Muzyka na minus? To chyba słoń Ci na ucho nadepnął bez urazy. Jedna z najlepszych polskich ścieżek dźwiękowych ostatnich czasów.
Recenzje mnie zniechęcają. Mniej znachora w znachorze, więcej Marysi, która z sympatycznej dziewczyny w filmie z 1981r zmieniła się w s...kę "biorącą sprawy we własne ręce", nawet młody Czyński to taki "Michał Szpak XX-lecia międzywojennego" gdzie mu tam równać się ze Stockingerem. Poprzedni Znachor jest kultowy i to się nie zmieni, w nim jedynym drobnym minusem była wywołująca odrazę Dykiel (typowa locha myśląca że jest łabędziem), a poza tym wszystko zagrało jak trzeba. Tylko szkoda, że Hoffman nie zachował tego talentu reżyserskiego w Starej Baśni czy Bitwie Warszawskiej.
Znaczy Dykiel grając Sonię zagrała dobrze. Bo taka miała być. Zadufana w sobie typowa baba ze wsi. Ja fanką Hoffmana nie jestem ale jego Znachor dla mnie jest naprawdę wielki.
To, ze Radoliszki w nowej wersji maja być pod Radomiem mi umknęło. Ale wiele wyjaśnia. I psuje. Znachor był ponad podziałami, fajnie to mówi „nie pomagam biednym czy bogatym, pomagam ludziom”. Bez względu na stan majątkowy czy wyznanie. Zreszta, wschód był o tyle lepszy do pokazania tego wszystkiego, bo tam było (i jest) dobre miejsce dla mądrych bab czy znachorów właśnie. O tym, ze sama nazwa Radoliszki sugeruje wschodnie ziemie zostało pominięte.
Tak sobie pomyślałam… zamiast udawać zrozumienie ksiazki to może po prostu można było zaszaleć i zainspirować sie książka, ale przenieść akcje w czas współczesny? Nie wiem czy byłoby lepiej ale mogłoby być ciekawie napewno.
Obawiam się że współczesny Znachor trwałby najwyżej... kilkanaście minut, a to z powodu technologii jaką dysponuje policja. Załóżmy że znajdują człowieka który nic nie pamięta, zabierają na komisariat i robią zdjęcia, po czym wysyłają do mediów. I wtedy Dobraniecki przeglądając telewizję lub internet zawoła "to jest profesor Rafał Wilczur!"
E, gość księdza długo udawał. Powiedzmy ze sie bal policji i rozkochał dziewczynę. Dałoby radę
Mam tą samą opinię. Maria w tej wersji nie jest atrakcyjna, Leszek jakiś taki...niemrawy i mało pociągający. Nie ma co porównywać do Dymnej i Stockingera. Dodatkowo "tamta" Maria była delikatna, ale stanowcza, a jej nowa wersja jest wiecznie naburmuszona...
Nie porwał mnie. Moim zdaniem strasznie zmulona fabuła. Wątek z pobiciem absurdalny. Liczyłam na ciekawe rozwinięcie wątków pobocznych ale się zawiodłam. Młody Leszek Czyński zbyt współczesny.