Gdyby podsumować czego się dowiedziałam z filmu to:
-rosyjscy żołnierze w 1914 roku palili papierosy z filtrem
-jeden oddział kręcił się przez 4 miesiące wokół wsi zanim zdecydował się do niej wejść
-ciąża trwa u człowieka jakieś 4 miesiące.
Gdyby podsumować czego się dowiedziałam z filmu o Karolinie: niczego, poza tym, że z listu ksiądz dowiaduje się, że zachowała panieństwo, bo przecież gdyby ją zgwałcił to by była zhańbiona- rozwinięcie wątku w mojej wypowiedzi tutaj: https://www.filmweb.pl/film/Zerwany+k%C5%82os-2016-775635/discussion/jaki+l%C4%9 9k+i+poruszenie+w%C5%9Br%C3%B3d+tych%2C+kt%C3%B3rzy+nawet+filmu+nie+widzieli..., 2862373?page=2
Co więc poszło nie tak? Wątek Teresy. Wojna zaczyna się 28 lipca, wojna między Rosją a Austrowęgrami 6 sierpnia. Tarnów i okolice należały do Austrowęgier. Z przebiegu linii frontu wynika, że tam gdzie mieszkała Karolina rzeczywiście pojawili się w listopadzie. Tymczasem w filmie Teresa w listopadzie wygląda na jakiś 5 miesiąc. Czyli, że została zgwałcona w czerwcu. Przed wojną. Ale Teresa została zgwałcona przez kozaka Sorokina, należącego do oddziału oprawcy Karoliny. Czyli, że oddział rosyjskich żołnierzy panoszy się od kilku miesięcy, jeszcze przed rozpoczęciem wojny, na terytorium obcego państwa i nie może wejść do wioski. Przepraszam bardzo, ale to jest niedorzeczne. Jeśli założymy, że Teresa została zgwałcona kilka dni przed tragedią Karoliny- a to już możliwe, tylko kładzie wątek ciąży i ludzie nie mieliby o czym gadać, chyba że o tym, że ktoś widział jak wychodziła z lasu. Zresztą wątek ciąży też jest genialnie przedstawiony- w listopadzie wygląda na jakiś 5 miesiąc, w grudniu na pogrzebie już na jakiś ósmy.
Kwestia ludzi reagujących na Teresę. Niby nie ma co się zżymać nad głupimi wieśniakami sprzed stu lat, ale jak ją widzieli wychodzącą z lasu w podartej, zakrwawionej sukience z błędnymi oczami, to jak nic świadczy, że się świetnie bawiła i że się oddała z własnej woli za pieniądze. I gdyby tak było ta na pewno czekałaby, aż będzie widać ciążę i nie pozbyłaby się "problemu" wcześniej. A nawet gdyby oddała się za pieniądze, to by była wasza, wspaniałomyślni wieśniacy wina, bo nie pomóc dziewczynie, która została sierotą w tak małej społeczności jest zwyczajnie podłe.
W listopadzie w okolicach Tarnowa kopie się ziemniaki i jest tak ciepło, że chodzi się w samej bluzeczce bez wierzchniego okrycia. Nawet dzisiaj nie ma takiej pogody a co dopiero sto lat temu.
A co do Karoliny? Nic co można o niej przeczytać nie znalazło się w filmie. A podobno była wspaniałą dziewczyną. Jak już zdecydowaliśmy się na długi metraż, to naprawdę można było wiele pokazać, rozciągnąć akcję w czasie na kilka miesięcy albo nawet lat. Pokazać jej pracę i formację duchową, wrzucić między ludzi- sąsiadów, kolegów ze szkoły, parafian. Pokazać życie Karoliny a nie tylko jej śmierć. Karolina, którą zobaczyłam w filmie jest sztuczna. Pomijając słabą grę, dialogi bez szczególnej wiejskiej stylizacji, to scenariusz kuleje w warstwie fabularnej. Pokazano dziewczynę, która w gruncie rzeczy miga się od pracy- zamiast wydoić krowę, ona popilnuje sobie dzieci sąsiadów i będzie się z nimi bawić na polu w słomie i rozdawać im gruszki, zmówi dwie modlitwy i dzień z głowy. Kiedy ludzie kopią ziemniaki, stoi, ociera czoło i słucha co mówią, przy czym rączki czyściutkie, ziemi nie dotknęły. Chodzi, rzuca jakimiś frazesami i tyle. No chyba nie taka była Karolina i nie o takie jej przedstawienie chodziło. Film powinien opowiadać o jej życiu, takie jakie było i pokazać, że zakończyło się bestialskim morderstwem. Film powinien wykorzystać pewne fakty a nie je przeinaczać. Trzeba było pokazać Karolinę żywą, a nie woskową, pokazać jak ten kłos dojrzewa, dlaczego zachwycał, a nie tylko,że został zerwany i zachwyca, bo zachwycać ma. Kondukt żałobny to jakiś żart, na jej pogrzeb przyszło 3000 ludzi. I zapewne nie przez to jak umarła, ale przez to jak żyła. Wydźwięk tego filmu jest zupełnie odwrotny niż być powinien.