Tym razem Ozonowi nie wyszło. Scenariusz wydaje się być niedopracowany. Sam początek jest rewelacyjny, a także wiele motywów i formy na plus (retrospekcje, sny itp). Ozon miesza konwencje do woli, ale chyba tym razem bez przekonania. Mało brakowało a młodzieżowy horror tak jak wielu filmach tego autora przemieniłby się w ciekawy postmodernistyczny obraz. Ale czegoś zabrakło. No i ta końcówka - tak jakby Ozon miał za dużo pomysłów i nie wiedział na który się zdecydować. Ostatnie sceny do siebie nie pasują, raczej wyglądają na serię alternatywnych zakończeń (chociaż nimi nie są). Wszelkie seksualne niuanse, które Ozon tak lubi wplatać w swoje filmy także w "Zbrodniczych kochankach" wypadają blado. Tak jakby autor filmu nie mógł się zdecydować czy postawić na fabułę czy na owe sugestie, w których w ogólnym oglądzie prawie nie widać, a w niektórych scenach aż za bardzo - ostatnia scena jest wręcz przez to komiczna, a raczej taka nie powinna być.