Jak myślicie o co chodziło w historii tej francuskiej śpiewaczki w hotelu? Przyznaję się szczerze, że nie łapie tego do końca.
:)
(jeśli ktoś nie oglądał, proszę, niech nie czyta)
Obejrzałam segment jeszcze raz i utwierdziłam się w fakcie, że ta pani chciała po prostu popełnić samobójstwo (biała, odświętna sukienka, no i to otwarte okno), a chłopak był kimś w rodzaju anioła stróża, który przyszedł w odpowiednim momencie. A może był po prostu częścią jej, był taki smutny i kulał, nie wiem. W każdym bądź razie na końcu dodał, że nie rozumie,dlaczego siedzi w takim zimnie i gdyby zaczęła znowu śpiewać,byłby szczęsliwa. Potem sama poprosiła o zamknięcie okna.
W sumie, to bardzo mi się podoba :)