Czy ten film jest w ogóle oparty na faktach? Operacja Manhattan, owszem, ale samobójcza misja w nieznane, w bliżej nieokreślony zakątek Pomorza Zachodniego? Za mało szczegółów, a jednocześnie za dużo, by to było zmyślone, jak na tak niszowy film.
Szkoda, że nie wzięli więcej polskich aktorów.
Na efektach się nie znam, a nie jest to film wysokobudżetowy. Fabuła dobra, ja obejrzałam dla Eda Westwicka i polskiego akcentu, nie żałuję.
Odpowiadając na twoje pierwsze pytanie - wątpię. Jak na mój gust polecieli tu po bandzie. Niby trzymają się faktów, ale coś tu nie halo. Polaków zatrudnili, część dialogów po polsku, ale jeden z głównych bohaterów, Amerykanin polskiego pochodzenia, jedyny z oddziału znający nasz język ... używa jedynie angielskiego, nawet gdy rozmawia z Polakami. Oddział niby współpracuje z polskim ruchem oporu, jednak wszystko alianci przygotowują sami (pomimo że Rząd II RP jest na miejscu w Londynie i dowodzi wspomnianym ruchem oporu). Wtrącono też NKWD od wujka Józefa. Sojusznicy, którym nie należy ufać, wszyscy dobrze wiemy jak działali, a tu na samym końcu z takim patosem pomagają? A co na to wszystko ciocia Google? Kim jest naukowiec będący w filmie Aleksander Fabian, lub Józef Rotblat o którym wspomniano w końcowych napisach? Pierwszy nijak nie pasuje do fabuły, jedyny jakiego znalazłem o takim imieniu i nazwisku był matematykiem zmarłym w 1911 r. Drugi brał udział w projekcie Manhattan, jednak jego życiorys też tu nie pasuje. Ktoś tu chciał zrobić film historyczny jednak całkowicie pominął historię "prawdziwą", a skupił się na historii pomnikowej, czyli tej, którą należy "wciskać" nieświadomemu społeczeństwu tak, aby wyglądało to poprawnie w oczach ówcześnie panujących - w tym przypadku oczach anglików i amerykanów. W tym filmie widać dokładnie jak bardzo traktują lekceważąco nas, oraz naszych przodków, którzy udzielali się w tej wojnie. Moim zdaniem to nie jest film historyczny oparty na faktach, jest to lekki (klasy B) film wojenny ukazujący historię pomnikową ujętą z angielsko amerykańskiego punktu widzenia (sprzeczną z historią prawdziwą, oraz polską historią pomnikową). Czasem warto znać ten punkt widzenia, ale tylko po to, aby spojrzeć na całość krytycznie i wiedzieć jak inni nas postrzegają.
Jasne, że to nie jest historia prawdziwa, luźne nawiązanie do Józefa Rotblata i tyle. A film był współprodukowany przez Białorusinów, nie dziwi mnie wątek dobrych czerwonoarmistów. Od tamtej pory już zdążyłam więcej poczytać, byłam tylko ciekawa, czy było więcej takich postaci jak Rotblat i fikcyjny Fabian, więc raczej interesował mnie "stopień fikcyjności", że tak to ujmę ;)