o ile jest lepszy od Zelaznej Damy, to niestety sztampowość niemalże hollywoodzka. beznadziejny scenariusz, muzyka tak irytująca, pompatyczna i kuriozalna. ciekawie zrobiony wątek z żoną, ale poza tym polityczna warstwa porażka. jest to o tyle ciekawe, że nawet w miarę dobrze się go ogląda, niemniej trudno polecić komukolwiek film, w którym na końcu "nalezy" poinformowac widza, że Churchill został pozniej premierem w czasie 2wś.
poza tym trudno nie irytować się, kiedy widzi się grubasa - polityka mającego 18 osób służących w dworku, a koleś wspomagający jego karierę polityczną popełnia samobójstwo. Film to pokazuje, dziecinnie przemycając przekaz, że to jest ok. no raczej nie jest.

A co w tym filmie takiego niezwykłego ?
Ja się rozczarowałem totalnie. Dla mnie jedyny plus to Finney, który jest wspaniały. Resztę można przemilczeć. Film kompletnie pozbawiony scenariusza, płytki, bez cienia napięcia i zupełnie o niczym. 5 lat z życia Churchilla, który w zasadzie tylko kopci cygara i marudzi o Niemcach. Na koniec odbiera telefon od premiera (pod koniec dopiero dowiadujemy się kto jest premierem WB). Ot laurka. Laurka dla Churchilla. Jakim to wspaniałym był człowiekiem, jakim wspaniałym narodem jest Anglia. Kuniec.
Tak to jest jak na siłę chce się robić film o sławnym człowieku, którego życie tak naprawdę było.... nudne. A może inaczej, bo z pewnością wcześniejsze losy Churchilla są ciekawsze. Bierze się akurat najnudniejszy wycinek życia i przenosi na ekran.
Można by to przykryć napięciem, zwrotami akcji, polityką, zakulisowymi rozgrywkami, czyli ogólnie historią. Ale w tym filmie tego brak. Dla mnie sympatyka historii, który spodziewał się jakiejś fajnej rekonstrukcji wydarzeń poprzedzających II wojnę i ewentualnie jej początek oczami brytyjskich gabinetów - marnizna.

"film bez cienia napięcia", "Ot laurka. jakim wspaniałym narodem jest Anglia." - popieram, popieram, właśnie ten brak napięcia powodował, że film oglądało mi się w stylu tych do obiadowego kotleta. Zdarzenia przed wybuchem II wojny światowej mogłyby być pokazane z większa dramaturgią. Końcówka filmu - napisy mówiące o pózniejszych zasługach Churchilla: "Przeprowadził ojczyznę przez lata wojny..." przy pompatycznej muzyczce - please....Ocena 6,5/10

bo był film o inteligentnym człowieku, wiernym przekonaniu o swojej wyjątkowości, który z niemałymi przeszkodami osiąga zamierzony cel, nazywając go przeznaczeniem, a nie film o II wojnie światowej. Moim zdaniem film bardzo dobry.

Kiedy ja nie napisałam nic o tym, że jest to film o II wojnie światowej. Film rządzi sie swymi prawami, a nie ma być tylko mdłą laurką na czyjąś cześć. O Churchillu i jego polityce w napiętym okresie dla Europy można zrobić naprawdę bardziej interesujący film.

Churchill - wielki człowiek w Wielkiej Brytanii.
Film - ładny i nudny, zdjęcia znośnie, muzyka nędzna. Ujęcie tematu w kontekście historycznym słabe. Chamberlaina nie ma. Polski nie ma. Jakby wojna miała stoczyć się między Hitlerem, Anglią i "resztą świata". Żadna to lekcja historii.