To wcale nie jest "mocne kino o przyjaźni, miłości i zbrodni". To raczej rozwleczona niemiłosiernie historia rodem z "Trudnych spraw" lub "Dlaczego ja". Bez obrazy, ale to kino dla gospodyń domowych i ich nastoletnich dzieci.
Jak dla mnie to nie był słaby film. Wszystkie wątki się spinały, były doprowadzone do końca. Bohaterowie byli dobrze napisano, stopniowo poznawaliśmy ich historię. Zgodzę się, że nie jest to porywająca historia, ale wszytko się w niej spina. Wątki nie giną. Aktorsko podobała mi się Katarzyna Dąbrowska, ale miała najlepiej napisaną postać. Królikowski też pasował do roli emerytowanego policjanta.