PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=792452}

Wszystkie pieniądze świata

All the Money in the World
6,5 31 533
oceny
6,5 10 1 31533
5,6 26
ocen krytyków
Wszystkie pieniądze świata
powrót do forum filmu Wszystkie pieniądze świata

Film nie wciąga, jest niespójny, często brak konsekwencji - jakby zlepek różnych scen, streszczenie przez wypunktowanie, bez tłumaczenia co z czego wynikło, bez argumentacji czyjegokolwiek postępowania. Brakuje dramaturgii. Postać matki nie przekonała mnie - nie czułam jej strachu czy rozpaczy. Postępowanie dziadka bez ładu i składu. Zabrakło jakiejś głębi. Nie wiem też na ile jest to wszystko wierne faktom. Na końcu filmu jest pokazane tak jakby śmierć dziadka zbiegła się w czasie z uwolnieniem wnuka, podczas gdy przecież w rzeczywistości tak nie było. Większość wydarzeń jedynie w bardzo ogólnym zarysie przypomina lub w ogóle jest niezgodna z przebiegiem zdarzeń pokazanych w serialu "Trust". Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że w "Trust" wiele treści również może odbiegać od rzeczywistości (przykładowo te białe stroje, walizki itd. jak i samo miejsce przekazywania okupu jakoś nie wydaje mi się prawdopodobne) i powstaje w ogóle pytanie skąd czerpano te wszystkie liczne i szczegółowe informacje (być może porwany napisał jakieś wspomnienia czy dawał wywiady na ten temat? to samo może jego matka?), tak więc domyślam się, że sporo dodano dla uzyskania dramaturgi, jednak niewątpliwie efekt wyszedł doskonały. Serial niesamowicie wciąga, a matce porwanego jak i samemu porwanemu autentycznie mocno się współczuje. Genialny klimat, przepiękne kadry, świetnie dobrana muzyka. Jak dla mnie majstersztyk. Postać dziadka jest konsekwentna, jego podejście do wszelkich transakcji, stosunek do bliskich, skąpstwo posunięte do absurdalnych granic w postaci przykładowo telefonu na monety zainstalowanego w posiadłości (no chyba, że miał to być zabawny gadżet i wcale nie wynikało to ze skąpstwa, co w sumie też jest możliwe, bo kiedy byłam dzieckiem też jakoś wydawały mi się fajne takie różne maszyny na monety, i w tym konkretnie też właśnie telefon, i uważałam za coś fajnego móc sobie pozwolić na coś takiego w domu jak i miałam myśl, że gdybym była bogata, to bym mogła, więc... może paradoksalnie to była jedynie kwestia ekstrawagancji błędnie przez ludzi interpretowana jako skąpstwo). Po takim nakreśleniu tej postaci rozumie się jego kolejne posunięcia i wydaje się, że może to być całkiem zgodne z rzeczywistością ich przedstawienie i rozumienie, ponieważ to jak podszedł do płacenia okupu za wnuka, jak się targował, jak lawirował żeby to była pożyczka dla syna, a w końcu że zszedł z kwotą do fragmentu z 3 milionów, które w końcu zapłacono za chłopaka - to jednak są fakty i to pasuje do nakreślonej w serialu postaci.

Natomiast jeśli chodzi o postać starego Getty'ego, którą widzimy w filmie, to już nie powiedziałabym, żeby to tak pasowało, bo właściwie nie wiadomo o co mu chodzi. Na końcu jeszcze przedstawiono to tak jakby jednak kochał swoje dzieci i jakby tak naprawdę nie żałował pieniędzy tylko chciał odebrać prawo do swoich wnuków ich matce, bo to "jego krew", ale przecież ten człowiek miał synów i czternaścioro wnucząt, więc ta cała argumentacja, że niby o to mu chodziło nie ma sensu. Co więcej, w rzeczywistości kiedy porwany po uwolnieniu zadzwonił do dziadka, żeby mu podziękować, dziadek nawet nie chciał z nim rozmawiać. Tak więc jakoś nijak to, co pokazano w filmie, nie pasuje do rzeczywistych wydarzeń. Dziadkowi niby tak zależało na opiece nad wnukami, a w szczególności tym porwanym, co nie ma też za bardzo sensu skoro przecież ten chłopak żył już jak dorosły i po uwolnieniu założył własną rodzinę.

Ocena jest oczywiście kwestią gustu, tak więc uprzejmie proszę mnie nie atakować. Natomiast zachęcam do wpisywania się z jakimiś uwagami, bo chętnie poznam cudze zdanie na temat filmu, serialu i całej tej historii , jak też jakieś uwagi na temat tego, co napisałam typu, że w czymś nie mam racji i dlaczego. Na tę chwilę jednak film uważam za nieudany. Całkiem prawdopodobne, że lepiej bym go odebrała nie oglądając wcześniej doskonałego serialu "Trust". Niemniej jednak i tak nie wydaje mi się, żeby ten film zdołał mnie wciągnąć i wywołać jakieś emocje. To wszystko w nim jest po prostu takie zupełnie jałowe i jakby jedynie na odwal.

No i jeszcze kwestia samego młodego Getty'ego. Ten chłopak choć młodziutki, bo szesnastoletni zaledwie, jednak w prawdziwym życiu prowadził już dość bujne życie i w tym seksualne. Miał dziewczynę sześć lat od niego starszą, z którą po uwolnieniu się ożenił. Nazywany był złotym hipisem i można powiedzieć, że umiał się bawić i żył jak zupełnie dorosły. Postać wykreowana w filmie w ogóle nie robi takiego wrażenia - wygląda raczej na przeciętnego niewinnego jeszcze nastolatka zachowującego się jak faktyczny dzieciak. Nie pasuje na chłopaka pozującego do odważnych zdjęć w czasopismach, prowadzącego samodzielne życie i po uwolnieniu żeniącego się i zakładającego rodzinę, ojca dzieci. Także nawet odnośnie tego wypadło to jakoś kulawo. W sieci można obejrzeć zdjęcia prawdziwego Getty'ego III i faktycznie chłopak wyglądał na nad wiek rozwiniętego. Miał też te charakterystyczne rude loki, których również zabrakło aktorowi grającemu w filmie. W serialu aktora dobrano naprawdę świetnie, a cała skomplikowana intryga przedstawiona jest szczegółowo i wciągająco. Rozumie się komplikacje związane z niepewnością co do tego czy chłopak sfingował swoje uprowadzenie, rozumie się stosunek dziadka. Świetnie też ukazano wpływ dziadka na swoich własnych synów - w jaki sposób psychicznie ich wyniszczał (co zresztą jest częstym mechanizmem niszczenia dzieci przez rodziców, bo nie potrzeba do tego pieniędzy - chodzi o samo podejście). W filmie wychodzi na to, że ojciec Paula (porwanego) w pewnym momencie życia ot tak po prostu bez żądnego powodu, no, chyba jedynie dla przyjemności, popadł w liczne nałogi, a co jeszcze dziwniejsze, na końcu pertraktując z synową, stary Getty popiera syna nałogowca, co nie za bardzo ma jakikolwiek sens. Najpierw zależało mu bardziej na tym, by nie stracić pieniędzy, niż wnucząt, choć swobodnie mógł je odebrać matce, kiedy się rozwodziła z jego synem. Potem niby zależy mu na wnukach, aczkolwiek nie na tyle żeby zapłacić okup, bo nawet kiedy już płaci jego część, to i tak się targuje, żeby zapłacić jak najmniej (co wiemy ze znania faktów). Miałam wrażenie, że w filmie za wszelką cenę chcą pokazać staruszka jako nie takiego złego, ale przez te starania całość po prostu nie trzyma się kupy.

Podsumowując, bardzo polecam wszystkim obejrzenie serialu "Trust". Mało osób go obejrzało, serial jest mało popularny, a naprawdę świetny. Miejscami przypominał mi troszkę "Fargo", a kiedy indziej "True Detective" czy "American Crime Story". Skojarzenia rzecz subiektywna, ale naprawdę zachęcam.

ocenił(a) film na 8
Eleonora

Po pierwsze, w serialu łatwiej dogłębniej opowiedzieć historię, bo ma się na to więcej czasu. Ten film, jak na warunki kinowe, jest dość długi, ale zapewne nie dłuższy niż serial. Stary Getty trzymał stronę syna, bo wiedział, że wtedy będzie miał władzę nad dziećmi, bo syn tak naprawdę myślał o heroinie i innych narkotykach. Nie uczynił tego wcześniej bo był sknerą, teraz mógł to zrobić bardzo niskim kosztem.

ocenił(a) film na 2
konradwojtys

To, że w serialu jest możliwość dokładniejszego przedstawienia historii uważam za oczywiste, jednak niekoniecznie musi to działać na niekorzyść filmu. Film może się skupić na wybranym fragmencie czy fragmentach (zdarzeń jak i relacji) resztę (jeśli w ogóle) jedynie sygnalizując. Twórcy powinni wybrać, co chcą z danego tematu opisać i to, co wybiorą przedstawić solidnie, co nie znaczy, że koniecznie dokładnie, ale po prostu tak, by powstał z tego solidny film. Ten film ma po prostu w całości taki charakter, że jakby w nic się nie zagłębia. Nawet coś takiego jak emocje matki, co absolutnie nie wymaga długiego czasu trwania filmu, zostały przedstawione pobieżnie nie angażując widza.

Co do stosunku starego Getty'ego do potomstwa, to jednak nadal uważam, że przedstawiono to w filmie bez sensu, a i niezgodnie z rzeczywistością. Własnymi synami nie był zainteresowany dopóki ci mu się sami nie narzucali, a potem nagle sugestia, że interesują go wnuki. Jedyny wnuk, którym faktycznie mógłby być zainteresowany, czyli ten porwany, choć miał dopiero 16 lat, zaczął już dorosłe życie, więc siłą rzeczy jedyną szansą na jakieś zbliżenie się do niego, gdyby owego zbliżenia faktycznie chciał, było dla starego Getty'iego zapłacenie za niego okupu, a nie niby przejmowanie opieki rodzicielskiej przez ojca. Zauważ, że po uwolnieniu chłopak się ożenił i założył własną rodzinę. Pomysł, że dziadkowi miałoby zależeć na tym, by matka chłopaka oddała prawa rodzicielskie ojcu (synowi starego) nie ma więc sensu. Co więcej, mimo utrudnień w płaceniu okupu, jakie serwował stary Getty, to wnuk i tak po uwolnieniu próbował z nim nawiązać kontakt, co stary odrzucił. Mogliby więc nie iść tak daleko w absurd zwłaszcza, że nawet to tłumaczenie pobudek starego nie było w filmie potrzebne. Swobodnie mogli je wyrzucić i wyszłoby to raczej filmowi na korzyść pozostawiając pobudki zachowań starego Getty'ego tajemniczymi.

Ten film jest właśnie taki dziwny, że tak w nim różne rzeczy poprzekręcano, pozmieniano, podopisywano co nieco i żeby to było ideowo chociaż zgodne z faktami (nie w treści, ale w idei), to ok, ale np. w tej kwestii stosunku starego Getty'ego do potomstwa zaprzeczają faktom podstawowym. Może lepiej by wyszło gdyby zrobili po prostu nową historię korzystając z prawdziwych wydarzeń jedynie jako inspiracji. Ułożyliby swoją historię, dali inne nazwiska, odpowiednio by wszystko jeszcze zmodyfikowali tak by faktycznie nadawało się na materiał na film. Okroiliby ilość wydarzeń, które chcą w filmie relacjonować, a rozbudowaliby jakość przedstawienia pozostałych. Według mnie problemem jest tutaj właśnie też to, że wzięto na warsztat historię, w której ogromnie dużo się działo, bardzo dużo zdarzeń z niej wyrzucono, żeby skrócić całość - zabieg oczywiście konieczny przy robieniu filmu, ale też mogący spowodować, że przez skasowanie jednych gubi się sens wydarzeń, które jeszcze zostały. Tak też się stało tutaj, a i tak wydarzeń pozostawionych, które postanowiono w filmie przedstawić jest za dużo. Film wyszedł z tego naprawdę długi, bo aż ponad dwugodzinny, a jakoś nic solidnego w sobie nie zawiera. Po prostu chaotyczna mieszanka pobieżnie przedstawionych prawdziwych i nie punktów długiej historii.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones