Dla mnie niejednoznaczne ujęcie. Czy to pogarda dla Getty'ego, a może nawet strach przed przyszłością, którą jej zgotował i kimś, kto nawet po śmierci zdaje się mieć wpływ na jej los ? W sposób symboliczny stary milioner dołączył do "starożytnych", z którymi łączył swoją urojoną biografię: jego popiersie otoczone jest przez antyczne artefakty, z tym że kontrastowa czarna barwa i ekspresyjna forma popiersia czynią z niego starego diabła.
A może to zrozumienie zrodzone ze znalezienia się w tej samej pozycji, którą zajmował Getty - osoby ostatecznie samotnej, może jednak żal po jego śmerci. A może wszystko razem?
Ciężko ocenić ekspresję jej miny, bo przez cały film robiła ich 279/sekundę i niewiadomi czy w danej chwili była zdenerwowana, wystraszona, zdegustowana, zestresowana, czy wściekła. Po prostu Williams nie pasowała do tej roli lub nie miała na nią pomysłu. Podobnie sytuacja ma się z porwanym Gettym. Dwie bardzo ważne role i tak strasznie nietrafione, co zaniża ocenę całego filmu, a szkoda. Ostatnia scena niezła i podobnie ją odbieram, aczkolwiek żałuję, że wybrano właśnie tych aktorów do kluczowych ról. PS. Dla mnie aktorsko wcale nie pozamiatał Plummer (był na swoim stałym, wysokim poziomie), pozamiatał Cinquanta ;-)