Wygląda na to, że twórcy chcieli pojechać po komercji i jako miejsce akcji umieścili nowojorskie wieże 11 września 2001 roku. A przecież tak naprawdę wydarzenia z filmu mogłyby rozgrywać się gdziekolwiek indziej, a film i tak nic by nie stracił, bo sama katastrofa z 9/11gra tutaj nawet nie trzecio- a czwarto planową rolę. Ale dzięki temu i dzięki też intrygującemu tytułowi, sugerującemu widzowi, że obejrzy zmagania służb ratowniczych oraz rządowych w tamtym czasie, producenci zyskali nieco dodatkowych zielonych. I w sumie opłaciło się, bo "World Trade Center" zarobił aż 162 miliony dolców w kinach.
A druga sprawa. Czego jak czego, ale w życiu nie spodziewałbym się po Oliverze Stone'ie filmu patetycznego, ugrzecznionego i promującego amerykańskie wartości.
Stone zawsze był znany jako ten, który kręci filmy antyamerykańskie, kontrowersyjne, nigdy nie bał się mówić czegoś niewygodnego dla rządu. A tymczasem "WTC" to
patetyczny wyciskacz łez, naładowany schematami i przewidywalnością. I co z tego, że wydarzenia są oparte na faktach autentycznych, skoro wszystko przedstawiono bez iskry i ostatecznie po tym co zobaczyłem, było mi uwierzyć, że coś takiego naprawdę miało miejsca (w przeciwieństwie do takiego świetnie zrealizowanego "127 godzin").
I na koniec pytanie. Co się dzieje z Oliverem Stone'm? Z reżyserem "Plutonu", "Wall Street", "JFK" i "Urodzonego 4-tego lipca". Jego filmy w nowym tysiąc leciu są
koszmarne. Nie wiem, czy o się wypalił czy co? Czy nie pozwalają mu już kręcić kontrowersyjnych filmów? A gdy kręci "normalne", to nie ma nic konkretnego do
powiedzenia?
Moja ocena WTC: 4/10
K... co za pytanie. Oliver Stone chciał oddać przede wszystkim hołd niosącym pomoc strażakom 11 września 2001 roku. Taki był cel tego filmu. Chciał też pokazać jak ta tragedia wyglądała z perspektywy zwykłego szarego strażaka a nie widza CNN.
I gdzie miał tą akcję umieścić ? W Czarnobylu ?!
Zgadzam się. Film miał oddać hołd,ale był też na faktach autentycznych więc nie mógł być gdzie indziej nagrywany. Freeman47 proponuje obejrzeć od początku do końca lub z większą uwagą :)
Całkowicie zgadzam się z @Freeman47. Film jest nudny. Dopiero pod koniec wzbudził we mnie jakieś emocje... A można "taką historię" nakręcić dużo lepiej - doskonały przykład "127 godzin". Również na faktach...jedno miejsce, jeden aktor a jakże wciągająca fabuła. Tutaj było więcej wątków a taka nuuuda... Z uwagi na te "autentyczne fakty" i techniczną poprawność daję 5/10.