Ale znawców z filmłebu znawców kosmosu wszechświata i wszystkiego wokół to chyba nie zadowoli. Jakbym czytał te wypociny tutaj to bym w życiu nic nie obejrzał
Pewnie, że warto obejrzeć, ja mimo, że byłam w jakimś stopniu rozczarowana( liczyłam na widowisko na miarę Elvisa) to miło spędziłam czas. Po prostu poza kostiumami i odtworzeniem pamiętnych wykonań ( scena z hymnem) nie dostrzegłam tu tych wydanych 45 mln.
I oczywiście świetne rolę Naom( uwierzyłam w jej Whitney), Stanleya i aktorki odgrywające Ciccy.
Od czasu kiedy krytyk Filmwebu Bartek Czartoryski ocenił film "Zapach kobiety" na 1 uzasadniając ocenę tym że film jest boomerski to już nigdy nie kieruję się recenzjami "specjalistów". :-)
Bo akurat ten film jest bardzo przeciętny. Filmy choćby o Eltonie Johnie czy Freddym Mercurym były znakomite, a tu dostaliśmy papierową historię okraszoną muzyką (fakt, że muzyką wybitną, ale na tego typu film sama muzyka to za mało). Praktycznie nie ma tu jej życia osobistego, nie ma relacji poza kilkoma pokazanymi bardzo powierzchownie. Nic nie zachwyca, i pewnie nic nie zostanie w pamięci.