Jestem świeżo po premierze „filmu” i przyznam, że czuję wielki niedosyt po jego obejrzeniu. Pokazano zaledwie niewielki fragment Warszawy – w szczególe tylko Marszałkowską a reszta „z lotu ptaka” nie robi już takiego wrażenia.
Sporym rozczarowaniem było to, że w ciągu całej projekcji obrazowi towarzyszy jedynie muzyka – bardzo smutna i nieadekwatna do całości. Oglądamy przecież Warszawę z 1935 r. a więc nie z czasów wojny o można to pokazać w formie weselszej, tym bardziej, że autorzy przyjęli konwencję wskazywania na wielkie osiągnięcia dwudziestolecia międzywojennego. Nie rozumiem, dlaczego nie podłożono choćby na pewien czas dźwięków miasta, bez muzyki: samochodów, ludzi, zgiełku ulicy.
Film sprawia wrażenie chaotycznego i niedokończonego, trochę jakby już trzeba było przenieść go do kina i stąd pewne jego elementy pojawiły się trochę z przypadku, inne jakby urwano.
Swoją drogą fajnie byłoby, aby np. wydany został album z fotosami z filmu z szerszym opisem.
Jak dla mnie film był wystarczający w swojej długości, służy wielu refleksjom, myślę, że jest kierowany do osób, które choć trochę interesuje historia Warszawy a szczególnie architektura...
Też myślę że jest za krótki, nawet nie chce się iść do kina na 15 minut + reklamy. Szkoda też że nie ma dźwięków które wymieniłeś.