Czy ktoś kojarzy tytuł piosenki Pink Floyd z wiadomej, powiedzmy, że kluczowej sceny filmu?
przez głównego bohatera, by po chwili zejść ze świata, chyba w euforii i pełnym rozluźnieniu. Tak chyba można podsumować ten film. Dziwacznie ciężki kaliber wytoczył widzom reżyser tego obrazu. Nie warto się męczyć.
reżyser ma chyba nierówno pod sufitem, a dorabianie do tego gniota ideologii lub symboliki jest żałosne....