Nie spodziewałem się wiele po meksykańskim horrorze z końca lat 80. Zwłaszcza, że miał mówić o lalce z morderczymi skłonnościami. Wiele oczywiście nie dostałem, ale wystarczająco, żeby być usatysfakcjonowanym.
Fabularnie trochę głupawy, ale trzyma pewien poziom. Nie ma tu scen bzdurnych, na których można wybuchnąć śmiechem. Całość jest zrealizowana na dość przyzwoitym poziomie, choć widać niski budżet. Ciekawe jest jednak to, że film jako całość jest bardzo charakterystyczny dla horrorów amerykańskich z końca lat 70 i początku 80, a tu proszę: w Meksyku w roku 88 jeszcze robiono filmy o przeklętych lalkach. :)
"Vacaciones de terror", o dziwo, trzyma w napięciu. Brawa należą się za dźwięk, który wprowadza naprawdę demoniczny klimat. Poza tym w języku hiszpańskim wszystko brzmi jakoś tak... przerażająco. :)
Z czystym sumieniem polecam.