Jak dla mnie to produkcja ta zapowiadała się prawie idealną - takie mocne, intrygujące i wysublimowane 9. Ujmująca kreacja głównego bohatera w wykonaniu Bradleya Coopera, osobliwa atmosfera. Zgrabne, smaczne ujęcia. Balans perfekcyjnej, niemożliwie niebiańsko satysfakcjonującej podniebienie kuchni i drastycznej, nieidealnej, realnej prozy życia. Zgrabnie wpływające w nurt filmowej rzeki wątki - jak wydawane jeden po drugim coraz to lepsze dania. I nagle znikąd wpadło zakończenie, jak cayenne do finezyjnego dania, parząc moje kubki smakowe, a jednocześnie pozostawiając spory niedosyt i nękającą chęć zaspokojenia swoich oczekiwań - posmakowania nieodkrytej połaci potencjału.
Mimo wszystko 'must see" dla poszukujących inspirującej odmiany w spokojny klimatyczny wieczór.