To mój ulubiony polski film sensacyjny, świetnie skonstruowany i kapitalnie zagrany, ale w wątku zabójstwa żony Ludwika scenarzystę poniosło. Wiadomo, że każde zabójstwo było poprzedzone starannymi przygotowaniami (których nie pokazano), ale Jarek ucharakteryzowany na woźnego (dokładnie odtworzony strój, peruka itd.) i zdalnie odpalany ładunek (skąd właściciel warsztatu samochodowego mógł wytrzasnąć coś takiego?!) sprawia, że fabuła staje się mało wiarygodna. W poważnym filmie sensacyjnym pojawia się scena rodem z "Drużyny A" (którą swoją drogą lubię) i trochę to zgrzyta.