Myślę, że w zasadzie nie chodziło o kasę, ale przedewszystkim o odkrycie, kto zabił Tommy'ego i wyrównanie rachunków.

Oglądam po raz kolejny i nadal nie kumam :D

Myślę, że dokładnie przeciwnie. Przyjechała tylko i wyłącznie po kasę i było jej obojętne, skąd ją weźmie: czy to będzie kasa z łupu, czy ze sprzedaży koki po mężu, czy wyłudzona od Steve'a. No bo przecież nie po to blondi wychodzi za bandziora mordercę, żeby się kalać uczciwą pracą, jak go zabiją. Kto zabił Tommy'ego (i czy na pewno zabił), nie wiadomo, na pewno żaden z gangsterów, których zobaczyliśmy w filmie.
Kasy w kryjówce nie znalazła, bo nie poszukała dokładnie, było to wyraźnie pokazane. W ogóle nie była specjalnie rozgarnięta. Żeby zabrać córeczkę na tak niebezpieczną wyprawę, trzeba być blondynką. A żeby zabrać ze sobą prochy męża, o którym wszystkim kłamie, że nadal żyje, to już naprawdę trzeba być super blondi.

Nie pamiętam już dokładnie fabuły "Tommy'ego", być może Twoje spostrzeżenia są słuszne, jednakże pozostanę przy swojej pierwszej ocenie fabuły tego filmu.... Może kiedyś jeszcze raz oglądnę to dzieło i zmienię zdanie co do powyższego, ale to nie będzie dzisiaj.... Pamiętam natomiast, że główna bohaterka strasznie się miota przez cały film i próbuje ogarnąć to, co ją spotkało, prawda, że z różnym skutkiem, dlatego też pragnie uratować nie tylko swoje dziecko, ale i siostrę... Czasami w życiu tak bywa, że podejmujemy głupie decyzje, które na początku wydają się słuszne i wcale nie jest to zdeterminowane kolorem włosów na głowie... To tyle... Na razie....

Dokładnie jak piszesz,chyba ten scenariusz słabo dopracowano...