CAŁY film tylko jęczenie, stękanie, dyszenie i zachrypnięte piski i okrzyki głównej aktorki. No ile można tego słuchać. Chyba chodziła do jednej szkoły z Kosogłosem i tą z Niezgodnej.
Poza tym: słaba ranna kruszyna topi dorosłego i silnego faceta w błocie, płacze nad nim, ale następne morderstwa przychodzą jej tak o. Swoją drogą, po walce w błocie goni obcego faceta zamiast uciekać? W sumie to przypadkiem jest jej ojciec, kto by się spodziewał.
Ostatnia scena z drabiną - no żesz, nie mogła przebiec i jej zrzucić? Nieeee...
I mnóstwo innych absurdów.
Jedyny plus: fajne rozwiązanie zagadki. I to by było na tyle. Efekty w sumie też spoko.