proponuje porownac sobie jesli chodzi o horrory
"fear dot come" do ringa obojetnie ktorej czesci.
Wtedy zobaczymy jak prostackim horrorem jest ring a jak dobrym "fear dot come".
A tak ogolnie uwazam japonskie kino za lepsze od amerykanskiego jesli chodzi o horrory.
"Feardotcom"? Daj spokój! Żenada! Mam już dość oglądania horrorków skonstruowanych na takim samym pomyśle: umarły rzuca klątwę, by się zemścić na oprawcy i zabija przez to przypadkowych ludzi. W "Fear..." fabuła była prostacka, a straszenie sprowadziło się do obrzydzania. "Ring" ma te przewage, że przewidywalna zagadka okazuje się mieć drugie, bardziej przerażające dno...