Poganiali się po asfalcie. Polatali helikopterami i samolotami. Zabito setki osób. Sięgnęli nawet dna - (i) DOSŁOWNIE. Liczyłem jeszcze na wycieczkę krajoznawczą pociągiem i wyścig rowerowy, ale reżyser nie wpadł na to. Dramatycznie słabo to wszystko wyszło. Mądry był jedynie komunikat na końcu filmu, kiedy ''zgasło światło u truchła bohatera": SYSTEM CRITICAL :)
Dla mnie było zdecydowanie wszystkiego za dużo. Cały czas była akcja za akcją, przez co cały film tracił na napięciu. Chcieli nawciskać za dużo widowiskowych scen. Niektóre efekty były całkiem niezłe, przyznam, ale przez ich ilość film tracił dla mnie na fabule.
Poza tym T-800 jako "ojciec"... masakra. W gorszej roli nie mógł wystąpić.
To już lepiej gdyby sam żył w tej chatce te kilkadziesiąt lat.
A generalnie po wykonaniu celu terminator zwyczajnie sam by się zlikwidował - było to chyba w drugiej części z tego co pamiętam.
Nie wiem co dobrego mogę o tej produkcji napisać...