Eddie był świetny i uważam że zasłużył na Oscara naprawdę pięknie to zagrał ale Felicity Jones to klapa może też fakt, że postać, w którą się wcielała nie zasługiwała na Hawkinga, który ją pokochał i chciał z nią być szczęśliwy a ona była nie zadowolona itd owszem musiało jej być trudno ale to bolało głównego bohatera. I wreszcie kto ją nominował do Oscara przecież to nieporozumienie ja rozumiem Eddie i muzyka mogli się podobać ale ona nie zagrała tej roli nawet bardzo dobrze a co dopiero wybitnie.