Dobrze zapowiadający się film, klimatyczny, tajemniczy, ale im więcej mijało minut tym obraz tracił na jakiejkolwiek jakości. Tak naprawdę samej konkretnej akcji mamy raptem może ostatnie 15-20 minut filmu, które zamiast wynagrodzić nam mozolnie ciągnącą się akcję zepsuły dosłownie wszystko. Jakiś biegający upiór pół kobiety z dwoma czy trzema głowa lisa był po prostu śmieszny i karykaturalny, tak marnej jakości w najmniejszym stopniu się nie spodziewałam. Kolejną, jedną z największych wad jest końcówka, która ani niczego nie wyjaśnia, ani nie ma jakiegokolwiek celu. Tak naprawdę twórcy tego filmu zakończyli to byle jak, byleby było a nie zadbali oto, żeby widz był usatysfakcjonowany. Jedynymi jakimiś tam zaletami poza dobrze zapowiadającym się początkiem była sceneria, szczególnie chodzi mi tutaj o opuszczoną, tytułową świątynię i otaczający go las- znakomicie można to było wykorzystać. Drugą zaletą była dobra charakteryzacja Chrisa i na tym się kończą zalety. Naprawdę nie warto oglądać.