dla mnie film jednak o samotnosci
a ta samotnosc powstaje wlasnie przez niewyrazanie wlasnych uczuc...
ktorych wedlug mnie nigdy nie warto skrywac, tylko zze to cholernie trudne.
Karin byla z tego zupelnie wyprana, miala chwile przeblysku ale bardzo sie tego przestraszyla i znowu zamknela...
jedynie agnieszka zdawala sie byc sercem calego rodzenstwa ale bardzo cierpiala przez chorobe...
moze ta choroba dala jej prawo do wyrazania uczuc - byla chora i cierpiaca i nie bala sie potepiania przez otoczenie za ich wyrazanie...
troche jakby jej siostry kojarzyly uczucia z cierpieniem i zamkney sie na nie zupelnie... baly sie ?
straszne i odrazajace meskie postacie - wyprane z wszelkich uczuc jeszcze bardziej niz karin... ksiadz i maz karin... po prostu czuc lodem... okropne...
calosc w epoce wiktorianskiej ktora sie wlasnie cechowala takim brakiem wyrazania uczuc i kultem umyslu...
taak bergman jest mistrzem w pokazywaniu uczuc ( tutaj niby skrywanych ale klebiacych sie w bohaterkach pod gigantycznym cisnieniem )...
nawet tak sobie teraz mysle ta scena kiedy karin sie rozbiera - tyle roznych warstw, tyle krepujacych zasad, i regul
nie wiem tylko o co chodzi z ta masturbacja szklem?
bardzo poruszajacy film...
bardzo
"nie wiem tylko o co chodzi z ta masturbacja szklem?" - to raczej nie była masturbacja, tylko samookaleczenie, które było wynikiem chorobliwej niechęci Karin przed dotykiem (chwilę wcześniej zrobiła służącej awanturę z tego powodu). Coś w rodzaju takiego widowiskowego manifestu przed mężem, którego nieznosiła.