Margit Carstensen a la Rosemary Woodhouse czyli o niepokojach kobiety w ciąży i zaraz po porodzie w charakterystycznej dla R. W. Fassbindera teatralnej scenografii i melancholijno-groteskowej oprawie. Wspaniała rola główna, miotająca się pomiędzy własnym mężem, nieczułymi sąsiadami, szarmanckim doktorem a także... butelką koniaku, czasem wywołuje ironiczny uśmieszek, a czasem nawet współczucie widza. Warto obejrzeć ten różnorodny spektakl, by samemu ocenić czy tak naprawdę istnieje i jak wygląda tytułowy strach przed strachem, który każdy może nosić w sobie.