pierwsza scena, snajper lezy w krzakach, pada strzal, łuska spada na trawe, słychac metaliczny dzwiek odbijajacej sie łuski - od razu miałem zle przeczucie co do tego filmu i sie nie mylilem, ilosc debilizmow jest naprawde spora,
moja ulubiona scena to ta jak 2 gosci ucieka z tego kontenera obserwowanego przez snajpera, nasz bohater zostaje trafiony i wpada do dołu, a jak glosi haslo reklamowe marines, nikogo nie zostawiamy w tyle, wiec kolega zupelnie nie przejmujac sie snajperem zatrzymuje sie przy tym dole zeby sprawdzic co sie stalo, dostaje kulke w glowe i pada martwy ze zdziwioną miną