Zadziwiające, że ci, którzy książki nie czytali z reguły piszą o filmie pozytywnie, natomiast ci, którzy czytali uważają, że film to totalne dno. Jakaś hipokryzja. Źle to świadczy o lekturze, skoro zabija radość oglądania filmu. Dobrze, ze książki nie czytałem, to zapewne film mi się spodoba a zamierzam za chwilę obejrzeć.
Czytałam książkę, co więcej, jest to moja ulubiona powieść Kinga i bynajmniej nie uważam filmu za dno, choć w istocie, momentami film się ciągnie. Jak Twoje wrażenia?
Nie mam możliwości konfrontacji z książką. Film mnie nie zachwycił, jest na wskroś przewidywalny. Cały czas przewidywałem akcję. Gdy pokazali szosę, przeczuwałem, że kot wpadnie pod kola. Gdy kot ożył po pochówku, przeczuwałem, że dziecko tam też zostanie pochowane. Poza tym taka ogólna uwaga: wolę bać się na filmach, których akcje mogły się wydarzyć rzeczywiście, np. Psychoza. Choć nie ukrywam, że bardzo lubię film "Cube".
Pewnie masz rację odnośnie przewidywalności filmu - mnie jest ciężko ocenić, gdyż tak jak mówię, przed obejrzeniem przeczytałam książkę. W zasadzie szczególnie się nie bałam (generalnie ciężko mnie przestraszyć), ale dziecięcy głosik tego chłopca który powrócił zza grobu pamiętam do dzisiaj.
Co do Cube, uważam, że jest to film ciekawy, aczkolwiek mnie osobiście nieszczególnie przypadł do gustu.
Pozostaje mi polecić książkę Kinga - bardziej trzyma w napięciu, choć po obejrzeniu filmu wiesz już czego się spodziewać i pewnie nie będzie to to samo.
nie można też powiedzieć, że książka się nie ciągnęła książka też się ciągnie. Moją ulubioną o ile tak można powiedzieć Kinga książką jest Miasteczko Salem, Smętarz jest gdzieś zaraz za.
Co do przewidywalności akcji to już po samym tytule można przewidzieć co się będzie działo.
A ja się nie zgodzę, książkę czytałam i uważam ten film za jedną z dwóch najlepszych ekranizacji książek Kinga (zaraz obok Zielonej Mili).
Film od książki odbiega bardzo niewiele, a nawet jeśli, to nie razi to po oczach jak np. ekranizacja Lśnienia z A. Hopkinsem.
Nie jest to może najlepszy horror jaki oglądałam, jednak jest zdecydowanie dobry, a jako ekranizacja książki - powtarzam - jeden z najlepszych.
Jezuuuu... Teraz zauważyłam jaki błąd walnęłam.
Oczywiście chodziło mi o Nicholson'a, nie Hopkinsa.
Czytałam książkę, dlatego film na mnie wrażenia nie zrobił. Tak bym to ujęła i nie sądzę, żeby to była hipokryzja.
Właśnie oglądam, a książkę czytałam jakiś czas temu. Póki co podoba mi się, ale zobaczymy co będzie dalej :)
Mam duży sentyment do tego filmu. To jeden z tych obrazów którego odbiór zależy od tego jak się go ogląda. Jeśli ktoś ogląda przy zapalonym świetle w całym mieszkaniu, z nosem w laptopie na facebooku to wrażenia nie zrobi. Ale odpowiedni klimat, zgaszone światła, skupienie na filmie i od razu inne doznania. Oglądałem trzeci raz i kolejny raz nieźle się bawiłem. Pewnie kiedyś wrócę po raz czwarty i też świetnie będę się bawił.
Film bardzo fajnie mi się oglądało mimo ze przeczytałam wcześniej książkę.Polecam
Hipokryzja? Gdzie tu hipokryzja? To, że komuś podoba się książka, bo jest świetnie napisana, autor niesamowicie operuje językiem i tworzy niesamowity klimat grozy, oznacza to, że nieważe kto wyreżysruje film i jak, film ma się podobać?
Uważam, że film nie umywa się do książki. Wszystkie najważniejsze wydarzenia zostały pokazane już w pierwszych 30 minutach. W książce Gage ginie pod sam koniec. Można się domyślać, że tak się to skończy, ale King tak prowadzi akcję, żeby nie być pewnym właściwie kogo Louis pogrzebie, co się dokładnie stanie i jakie będą konsekwencje.
Główny aktor grający Louisa jest drętwy i nie pasuje mi do tej roli, o wiele lepiej radzi sobie Miko w roli Cage'a, który ma zaledwie 3 lata...
Nie znając książki nie powinieneś się na ten temat wypowiadać i oceniać krytycznych uwag tych, co ją przeczytali. No ale tak to w Polsce jest. Ludzie uwielbiają wygłaszać własne opinie o sprawach, na temat których nie mają wiedzy.
Czy Ty potrafisz zapanować nad emocjami? A czy nad tekstem przez siebie pisanym zapanować też potrafisz? Chyba nie. Stwierdziłem tylko następujący fakt: wiele osób, które czytały książkę uznają film jako słaby. Poczytaj opinie o filmie to zrozumiesz, że napisałem FAKT. Na temat książki nie mam żadnej wiedzy i żadnej opinii na temat tejże nie wygłaszałem. Po moim poście, adwersarze odpowiedzieli tak, czy inaczej. Ja szanuje ich zdanie, oni szanują moje spostrzeżenie. Nikt się nie unosi. Aż tu nagle pojawia się niejaka "kalina1112". Krytykuje film, potem mnie, aż wreszcie skupia się na ogólnonarodowych cechach obywateli swojego państwa i feruje wyroki - jak to w Polsce jest. Wyluzuj trochę. Nie jesteś pępkiem świata i pozwól, by inni też mieli swoje zdanie, a nawet nieśmiało się nim podzielili. W przeciwnym razie krytykowani przez Ciebie "ludzie w Polsce" pomyślą, żeś jest osobą niebywale zakompleksioną. Zjedz lepiej snickersa, bo strasznie gwiazdorzysz. Przeszło?
Tak, czytałam te opinie, ale nie rozumiem, po co o nich tu teraz piszesz, skoro wcale nie zaprzeczam, że tak jest. Napisałeś fakt, ale dodałeś od siebie, że ci ludzie (w tym ja) to hipokryci.
"Jakaś hipokryzja. Źle to świadczy o lekturze, skoro zabija radość oglądania filmu." - moim zdaniem jest to opinia na temat książki. Zawaluowałeś w te słowa swoją myśl, że z książką coś jest nie tak, skoro po jej przeczytaniu, film jakimś cudem może się nie podobać.
Jeśli oskarżasz ludzi o hipokryzję, to miej po prostu ku temu podstawy. Hipokryzja to rzecz, której nienawidzę i gardzę hipokrytami. Dlatego gdy ktoś pisze właśnie coś takiego, co Ty i rzecz się odnosi także do mnie, próbuję mocno zaznaczyć swoje stanowisko.
Naprawdę. Polecam książkę, może wtedy zrozumiesz, że nie miałeś racji z tą hipokryzją.
Po pierwsze nie zaprzeczam, że to moja opina, mało tego - prosiłem: "pozwól, by inni też mieli swoje zdanie, a nawet nieśmiało się nim podzielili". Nikogo nie oskarżam, jak piszesz. Dostrzegać hipokryzję- to nie jest równoznaczne z oskarżaniem. Nie używajmy słów zbyt ciężkiego kalibru, bo nijak to się ma do dyskusji na poziomie, który preferuję i wierzę, że Ty również. Książki z pewnością nie przeczytam, bo zbyt długa jest kolejka lektur, które na mnie czekają i zanim bym doczekał jej to tytuł zapewne umknąłby już z pamięci :)
Pozdrawiam.
Źle to świadczy o lekturze - co za opaczna logika. To filmy są kiepskie w porównaniu z książką, nie odwrotnie. Niskobudżetówka z przewidywalnym scenariuszem nie może się równać książce światowej sławy. Nie ma tu żadnej hipokryzji, zwykła ocena jakości.
Jest to jedna z moich ulubionych książek i podobnie jak inne lubiane przeze mnie horrory, została "zbezczeszczona" filmem takiej jakości. Aż dziwne, że King osobiście przyłożył do niego rękę.
Masz rację. Określenie "źle to świadczy o lekturze" napisałem zbyt pochopnie. Nie zmienia to faktu, że przeglądając wpisy (nie w tym wątku) zauważyłem tendencję: ci, którzy nie czytali książki, film przeważnie oceniają pozytywnie, natomiast osoby po lekturze uznają film za gniot. Ja jestem odstępstwem, bo książki nie znam a film mnie nie zachwycił.
To prawda, z tym akurat muszę się zgodzić :) Zazwyczaj tak jest, ponieważ czytając jesteśmy stopniowo wprowadzani w losy bohaterów, działa nasza wyobraźnia. Film wiele spłyca, często przekręca i nierzadko jest skokiem na kasę. Z pewnością mniej razi to osoby, które z historią dopiero się zaznajamiają.
książka, podobnie jak film, jest przewidywalna. zasadnicza różnica jest taka, że King jest mistrzem tworzenia nastrojów poprzez długie opisy (pod koniec książki wiesz wszystko o całym życiu każdego bohatera), czego nigdy nie można ukazać pełni w kinie. ta książka to moja ulubiona Kinga i bardzo polecam jej przeczytanie, nie sugeruj się kompletnie filmem. : )