Wg mnie ofiarą gniewu był John Doe - Mills strzelił do niego w gniewie. Wychodziłoby na to, że ofiarą zazdrości była Tracy. Każdy może to interpretować na swój sposób.
Film obejrzałam dosłownie przed chwilą (od jakichś 3 lat nosiłam się z zamiarem oglądnięcia, jakoś nigdy nie było okazji). Jestem w szoku. Jak dla mnie to podchodzi pod film psychologiczny. Świetny!

Ofiarą zazdrości nie była Tracy. To Doe. To on pragnął tego, co posiadał Mills - rodziny, żony - dziecka. Popełnił grzech - poniósł karę, wieńcząc swoje dzieło. A gniew? Fakt, że Mills nie potrafił opuścić broni i darować życia zabójcy swojej żony, najlepiej świadczy o tym, że nie obawiał się tego, co miało nadejść, bo największą karą dla niego była śmierć Tracy i nienarodzonego dziecka - nie był w stanie opanować GNIEWU, którego stał się ofiarą.

Ciekawe, ktory z was i kiedy pierwszy zrozumie ze mowicie to samo, tylko w inny sposob,