film udało mi się obejrzeć, jak w tytule, gdzieś za około tym właśnie razem. poprzednie kończyły się niestety, ale spaniem przed laptopem. jak dla mnie ten film zbyt wolno się toczy. choć lubię dramaty, filmy akcji to raczej nie moja bajka, ten był zbyt rozciągnięty, za duża celebracja zupełnie 'nieistotnych' scen. przez pół filmu myślałam, że Ben pomagał tym ludziom, ponieważ obraził tego niewidomego gościa, takie zadośćuczynienie. później okazało się, że jednak wypadek. tak sobie myślę, część osób mówi, że poświęcenie dla Emily, ale Ben rozbudził w niej wielkie uczucia, a później znika bez słowa. gdybym ja była na jej miejscu, na pewno nie chciałabym żyć 'kosztem' jego życia. według mnie to nie było szlachetne, paradoksalnie powiedziałabym egoistyczne. pomijając fakt, że przy przeszczepach naprawdę sporo rzeczy musi się zgadzać, więc na pewno musiałby zrobić mnóstwo badań i mieć dostęp do badań Emily. ogólnie film jest zbyt nierealny. a później (ostatnia scena) wybrał dla Emily przyszłego męża - Ezrę czy jak to interpretujecie?
wzbudza jakieś emocje, refleksje - to na plus. i to zdanie do hokeisty: 'jesteś dobrym czlowiekiem … nawet kiedy nie wiesz, ze ktoś Cie obserwuje’. spodziewałam się jednak czegoś więcej