Nawet najlepsze zdjęcia czy majstersztyk realizatorski nie zastąpią dobrego scenariusza. Sicario scenariusza nie ma, opowiada płyciutką historię wybuchającej płaczem rozmemłanej agentki wciągniętej w osobiste porachunki gangsterów, których koniec znamy. Więc po co ta agentka? Tego nikt nie. Nawet reżyser nie wie. Gdyby zginęła sobie w połowie filmu nic by się stało. Narracja mogłaby się toczyć równie wartko, aż do boleśnie przewidywalnego finału. Ocena 5/10.