Podchodząc do filmu miałem nadzieję zobaczyć coś na kształt Labiryntu - filmu o ciekawej fabule, intrygującym zakończeniu, niejednoznacznej moralności i ciekawych postaciach. Dostałem obraz przeciętny do bólu - kolejna amerykańska sieczka, w której mamy sztampowego, mrukliwego badassa o niejasnych motywach, który chyba ma widzów intrygować (nie robił tego), jeszcze bardziej niesamowitego "superagenta", który - uwaga, zaskoczenie dla dzieci - w rzeczywistości nie utrzymałby zatrudnienia gdziekolwiek, a jego strój, zachowanie i poczucie humoru odrzucają od niego w tej samej chwili, kiedy się go widzi. Fabuła w tym niewiele, od jednego deus ex machina do drugiego. Raczej niewielu czerpie radość z amerykańskich gadek-szmatek, które mają być niby zabawne, a są tylko cholernie irytujące, a które stanowią motor napędowy tego obrazu. Mocno przeciętny.