Ta, kobieta i murzyn. Skąd my to znamy... akurat polityczna poprawność najmniej mi przeszkadzała. Nasza kobieta jest protagonistką, chociaż niczego nie wnosi do filmu, bo tak jak my nie wie co się dzieje. Niestety nie da się patrzeć na takie naciągane i nierealistyczne sceny akcji jak egzekucja na przejściu granicznym. Wrzucają strzelaninę, bo to film akcji, a od 15 minut po scenie otwarcia nie było strzelaniny? Żenująca to akcja. Do tego cały misterny plan wymagał, aby nasza prawa i narwana dziewczyna weszła do banku (a co gdyby ich posłuchała), a następnie zostałą skarcona przez szefa (co gdyby zbadali przepływy finansowe), a następnie udała się do właściwego baru (co gdyby pojechała do domu) i dała się poderwać skorumpowanemu policjantowi (co gdyby go olała i wróciła z murzynem) oraz poznała gumkę do banknotów (co gdyby nie wysypali ich, a ona jej nie poznała). Sam szakal powiedział, że policjant nie chciał jej zabić, a tylko podstępnie wyciągnąć jakieś informacje. Ich plan miał tyle dziur, że nie miał prawa się udać. Wmawiają nam też, że rząd USA wykombinował całą akcję, że zabiją jakiegoś tam meksykańskiego El Chapo to na pewno wróci Medellin i będzie jak dawniej... dosyć to kontrowersyjny scenariusz, aby coś takiego sugerować. Czy ten film nie wspiera czasem antymeksykańskiej polityki Trumpa? To było chyba niezamierzone.

nawet jeśli by wspierał to to chyba plus a nie minus?