Byłam na filmie przypadkiem, podczas festiwalu w Trójmieście. Po seansie odbywało się spotkanie z widzami. Zazwyczaj unikam takich wydarzeń, bo są dla mnie krępujące, gdy padają pytania z sali, i nieszczere, gdy prowadzący zadają swoje pytania. Jednak tym razem kuzynka chciał zostać, a że mi się film bardzo podobał i wydawał mi się ciepły, to postanowiłam dać szansę. No i spotkanie zaczęło się od tego, że się długo nie mogło zacząć. Nie było ani prowadzącego, ani twórców. Z kuzynką chciałyśmy już sobie iść, gdy na salę wszedł reżyser i powiedział, że festiwal chyba zapomniał o tym spotkaniu, ponieważ nie ma ani prowadzącego, ani nikogo z obsługi... Potem pan reżyser Michał Grzybowski z jakimś takim fajnym poczuciem humoru powiedział, że on może poprowadzić to spotkanie, bo kilka w życiu widział :) Bardzo miło przedstawił swoich kolegów i koleżanki. Już na początku ktoś z widzów powiedział, że to chyba będzie najfajniejsze spotkanie z widzami na festiwalu i tak też raczej było. Ludzie nie krępowali się zadawać pytań i rozmawiać na przykład o tym, czy chcieliby, żeby powstała druga część film. Ja na przykład bym nie chciała, bo uważam, że Sezony to zamknięta historia opowieść, ale pewnie ze strachem dałabym szansę drugiej części. Spotkania nie zepsuł nawet prowadzący, który pojawił się w połowie i próbował zorientować się w sytuacji co w sumie też było bardzo bardzo zabawne