"Seks..." można podzielić na dwie części, zdecydowanie się one od siebie różnią (chyba każdy wie o jakim przełomowym momencie mówię). Ta pierwsza jest faktycznie bardzo filmowa, typowa dla komedii romantycznych, miło pooglądać ale momentami może nużyć. Natomiast wszystko co fani "Sex and the city" uwielbiali w serialu pojawia się w drugiej części. Dopiero w niej jest mowa o problemach pozostałych przyjaciółek. I wtedy film staje się jakby bardzo długim jednym wielkim odcinkiem co jest naprawdę rewelacyjne. Dużo motywów dużo wątków. Mnie się bardzo podobało. Coś i dla fanów serialu i dla osób które chciały się rozerwać a także dla wielbicieli mody. A wszystko to zrobione z rozmachem i lansem, cudo :D