...wśród produkowanych tasiemcowato Disneyowskich filmów. I teraz kto mądry powie mi dlaczego Oskara dostałą Big MArvel 6 - film średni - a ni ten albo Księżniczka Kaguya?!
Big Hero 6 miało akurat imo sporo lepszą fabułę - spójniejszą, z logiczniejszym zakończeniem. Song of Sea wydaje się trochę za krótkie, by przedstawić w pełni swą historię - mam tu na myśli głównie to, co spotkało matkę, bo wcale nie jestem do końca przekonana, że ta po prostu umarła, a reszta jest tylko metaforą. Ten wątek jest po prostu niedopowiedziany. Poza tym, Big Hero 6 ma jeden ogromny atut, którego nie posiada Song of Sea - w niej to główny bohater jest inicjatorem większości akcji, to on stawia czoło trudnościom i pokonuje je dzięki własnej pomysłowości i umiejętnościom. W Song of Sea mnie, być może ze względu na to że dzieckiem juz nie jestem, kłuło to, że większość problemów rozwiązuje się w końcu sama, z czasem - przychodzi pies, przylatują magiczne kulki, duszki dokładnie mówią, co robić i gdzie pójść, i wszystko kończy się dobrze.
Bardzo podobała mi się Song of Sea, ale fabularnie filmik jest jednak dość przeciętny.