a tutaj nic. był też łucznikiem? tak? a tu raptem 2razy strzelił z łuku (ok polowania nie liczę) więc ja się pytam co to kurna jest?
film nie jest zły. może nie rewelacyjny ale da się oglądać z przyjemnością. tylko że gdyby nie imiona to nikt by się nawet nie domyślił że to historia Robin Hooda ;/
Film opowiada o tym, co przyczyniło się do tego, że Robin Hood stał się tym, który okradał bogatych i dawał biednym. Dopiero w ostatnich scenach dowiadujemy się, że Robin Hood ma być ścigany przez króla i widzimy jak przenosi się do lasu. Świadczy o tym też końcowy napis "Tak zaczęła się legenda". Uważam, że film jest świetny, poznałem dzięki niemu jak rozpoczęła się legenda słynnego złodzieja :)
oki zakładając ze wstęp do legendy..... ja od dziecka znam taką legenda:
Robin - super hiper łucznik który siedzi w lesie, okrada bogatych i oddaje biednym - tutaj mamy przeciętnego łucznika (chyba że od siedzenia w lesie geniusz mu się włączy) , którego panienka chętniej łuku używa niż on.
Zakochany w Lady Marion którą stara się zdobyć (ona przy okazji ważna bo ma jakieś tam powiązania z królem). tutaj mamy babeczkę w podkasanej kiecce orającą pole (która później przenosi sie do lasu) czyli co? w przyszłości coś jej się stanie że zapomni dotychczasowe życie i stanie się wielką Panią?
Wszyscy cierpią za panowania króla Jana i czekają z utęsknieniem na Ryszarda który zjawia się i rozwiązuje wszystkie problemy (i wszyscy żyją długo i szczęśliwie). Król zmartwychwstanie? to chyba nie ten co?
więc ja się pytam jak z tego stworzyć legendę? przecież jedyne co może później pasować to opcja z kradzieżą.
W XIX w. niejaki pan Howard Pyle stworzył własną, dość (jak na "robinhoodowe" standardy) realistyczną wersję "jak to Robin z Locksley został banitą". Tak więc ta umieszczona w filmie nie jest pierwszą wyjaśniającą wyjęcie spod prawa słynnego rozbójnika.
Otóż pan Pyle wymyślił sobie coś takiego: Robin w wieku niespełna 18 lat postanowił wziąć udział w turnieju organizowanym przez Szeryfa z Nottingham. Idąc przez las Sherwood, spotkał 15 leśników ww. Szeryfa, którzy spytali go o cel jego podróży, a słysząc go - wyśmiali, gdyż nie wierzyli, że taki młokos może w turnieju tym zwyciężyć. Robin niezmiernie się zdenerwował i założył się z jednym z żołnierzy, iż ustrzeli najdorodniejszego jelenia w najbliższym stadzie, czego oczywiście dokonał - ku wściekłości mężczyzn. A fakt, iż założył się z nimi o 20 funtów, rzecz jasna nie zmniejszył ich irytacji. Nie chcąc wypłacić mu rzeczonej kwoty, oskarżyli go o złamanie prawa, ponieważ zabił królewskiego jelenia. Jeden z rycerzy, spokojniejszy lub mniej pijany od innych powstrzymał zapędy kolegów i pozwolił chłopcu odejść. Jednak inny leśnik wystrzelił ku odchodzącemu Robinowi strzałę, która o mało go nie zabiła. A że Robin był młodzieńcem zapalczywym, sam trafił swoją strzałą niedoszłego jego zabójcę.
"Został wyjęty spod prawa nie tylko za to, że zabił człowieka, ale również i za to, że ośmielił się powalić królewskiego jelenia. Na jego głowę wyznaczono nagrodę w wysokości dwustu funtów dla tego, kto go przed królewski sąd doprowadzi.
Zaprzysiągł sobie Szeryf z Nottingham, że to on Robina porwie i przed oblicze sprawiedliwości doprowadzi, a to z dwóch powodów: po pierwsze dlatego, że on sam miał chrapkę na owe dwieście funtów nagrody, a po drugie dlatego, że tamten zabity leśnik był z nim spokrewniony."