Hehe dokładnie Kevin

Pierwsza krew była rewelacyjna. Miała ręce, nogi i rozum. Wszystko co potrzeba człowiekowi. Tamten film był spójny, przemyślany, brutalny, ale niepozbawiony jakiejś głębi psychologicznej, odnoszącej się też do tematyki weteranów powracających z niepopularnej wojny. Świetna kreacja Briana Dennehy, zmarłego rok temu.

A ten film? Infantylny, głupi, pozbawiony większego sensu. Antagoniści jakby wycięci z kartonu, schematyczni i prymitywni, Nie to co szeryf grany przez Dennehy'ego. Wtedy jeszcze ludzie czytali książki, więc wiedzieli, że człowiek jest istotą raczej wewnętrznie złożoną. Było Zło i Dobro, ale w każdym z nas, przechodziło w poprzek naszych charakterów i osobowości. Taki był szeryf. Taki był też tamten zagubiony, odrzucony, nierozumiany, sfrustrowany, zdziczały weteran z Wietnamu.

A teraz kolejne pokolenie nieczytających, półanalfabetów, jak kiedyś chłopi czy inni niewolnicy, postrzegają świat w czarno-białych barwach. Muszą upraszczać, bo świat jest dla nich zbyt skomplikowany. Dla nich jest ten film.

Nie no wiesz porównujesz jedynkę która była oparta o dobrą nowelę niż którąś z rzędu kontynuację zrobioną bod Sylwestra Stallone.

Ten film raczej jest dla nikogo tak samo nie chciałem nowych terminatorów a je dostałem bo hajs trzeba wyciskać z tego co było dobre.

Moim zdaniem twórcy w połowie filmu zorientowali się, że rozterki starzejącego się Rambo im nie wychodzi (dialogi z Adrianą Barrazą zbyt patetyczne i brzmiały jakby zostały wymyślone na 10 minut przed wejściem na plan zdjęciowy) postanowili wiec postawić na przemielone wątki porwania córki Mariy Beltran (którą grała wspominana Adriana) przez kartel narkotykowy. Doczytałem, że to był pomysł producentów, bo twórca książkowego pierwowzoru miał inny pomysł na film, niestety w efekcie dostajemy generyczne zakończenie historii szkoda, bo ta postać zasługuje na znacznie lepsze zwieńczenie swoich losów. Zgadzam się, że też jedynka miała idealny balans, owszem nie zabrakło akcji, ale był też czas, aby przedstawić bohaterów ich moralność lub jej brak, a każda decyzja poszczególnego bohatera miała logiczny sens, obecnie w kinie rozrywkowym brakuje.

przyszedłem tu przeczytać ten komentarz <3 jeszcze ten moment rozwijania mapy :D brakowało jedynie tarantuli biegającej po farmie i schodów wylanych wodą, ale to akurat logiczne, bo rzecz się działa w Arizonie :)

Ja najbardziej czekałem na puszki z farbą lecące ze schodów :D

Dokładnie. Do połowy schematycznie ale poprawnie. A od połowy ogląda się jak parodię lub niskobudżetowy horror. Porównanie do Kevina jak najbardziej trafione.

Niestety zabrakło twórcą pomysłu na rozwinięcie filmu. Na początku jeszcze próbowali przedstawić wewnętrzna rozetkę Rambo, który mimo swojego wieku musi ponownie wrócić do pomocy i walki i przedstawienie odpowiednio takiej rozterki mogło być ciekawe, niestety szybko to porzucono dla generycznej akcji, w której to otrzymujemy wątek porwanej córki przez kartel narkotykowy przemielonej przez scenarzystów już kilkadziesiąt razy.

Podobnie wyglądała też końcówka filmu Skyfall