PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=184532}

Pułapka

Hard Candy
2005
7,0 45 tys. ocen
7,0 10 1 44872
6,8 16 krytyków
Pułapka
powrót do forum filmu Pułapka

Tego lata pewien film pokazał mi, gdzie jest moje miejsce w filmowej społeczności.
Czy chodzicie czasami do kina tylko po to, by samemu sobie udowodnić, że zrobiłoby się ten czy inny film lepiej? Przyznaję, że to próżne, ale ja czasami zwykłem tak robić. Po seansie "Hard Candy" będę bardziej ostrożny.
Na ten film wybrałem się z wysokim mniemaniem o własnym obyciu w kinie. Że wszystko już widziałem, że w amerykańskim przemyśle filmowym od lat nie zrobiono niczego nowego, a tylko powiela i miksuje się oklepane schematy. Moim zdaniem, wystarczyło tylko uważnie patrzeć by te schematy wyłapać i odgadnąć, co stanie się na ekranie za kilka minut. Pod tym względem "Hard Candy" zupełnie mnie zaskoczył.
Tytuł wpadł mi w oko ze względu na aktorkę, Ellen Page, która zwróciła moją uwagę przy okazji "X-Men: The Last Stand". To, że obraz wzbudził kontrowersje na festiwalu w Sundance było tylko dodatkowym atutem. Obejrzałem trailer i już wiedziałem, czego się spodziewać. A przynajmniej, tak mi się wydawało.
Rozsiadłem się wygodnie w kinowym fotelu, co jakiś czas do roześmianych ust ładowałem popcorn i postanowiłem sobie, że okażę się mądrzejszy od scenarzysty. W końcu reklamy ustąpiły miejsca stylowej czołówce... i pięć minut później już wcale się nie uśmiechałem. Zaprzągłem szare komórki do intensywniejszej pracy. Bez rezultatów, scenarzysta okazał się lepszy.
Wyobraźcie sobie moją irytację, kiedy to z każdą następną sceną próbowałem zgadnąć, jak ten czy inny motyw się rozwiąże, tylko po to by za każdym razem przyznawać się do błędu. Nie wiem, czy to wina wprowadzającego na złe tory zwiastuna do filmu, który jakoby zdeterminował moje błędne przewidywania. Zdecydowałem, że to dobre wyjaśnienie, bo nie uwłacza tak mojej inteligencji... albo temu, co za nią uchodzi.
Sam film to popis dwóch aktorów. Obsadę stanowi piątka ludzi, ale cały film należy do Patricka Wilsona i fenomenalnej Ellen Page. To thriller psychologiczny i oboje bardzo przekonująco wcielają się w swoje postaci: samotnego fotografa po trzydziestce i nastolatki podjaranej zainteresowaniem ukazywanym przez starszego faceta.
Akcji w znaczeniu fizycznym jest tam jak na lekarstwo. To dialogi stanowią siłę napędową i widz śledzi je uważniej i z większą satysfakcją niż najlepsze pościgi z serii filmów o Bondzie. Każda cięta riposta to jak kopniak w twarz przeciwka Agenta Jej Królewskiej Mości. O ile jednak w serii o przygodach 007 zawsze wiadomo, kto jest górą praktycznie już przed pojedynkiem, tutaj obie postaci stanowią równorzędnych partnerów. Argumenty wysuwane przez obie strony są dobre. Widz nie może się zdecydować, komu kibicuje: czy Jeff naprawdę jest pedofilem, czy to może Hayley oszalała? Niektóre z odpowiedzi zostają podane wraz z upływem czasu, inne - nie. Zakończenie jest bardzo mocne, ale mnoży też kolejne pytania.
Wszystko dzieje się praktycznie w jednym domu. Dominują ujęcia portretowe, dlatego też gra aktorów jest w tym filmie tak ważna. Wychwytujemy każdy najmniejszy gest, a także brak gestu. Kolorystyka zimna, sterylna... jak w sali operacyjnej, co może i było celowe mając na uwadze pewien zabieg, któremu zostaje podana jedna z postaci.
Fabuła zahacza o problem pedofilii. Nie chcę się zagłębiać, bo każdy musi sobie wyrobić opinię po seansie. Ja do tej pory nie wiem, czy taktyka zastosowana przez Hayley jest uzasadniona.
Wielu ludziom ten obraz się nie spodobał. Jestem w stanie to zrozumieć, bo nie tylko temat jest tutaj kontrowersyjny, ale i samo jego potraktowanie. Jeśli jednak po wyjściu z kina ludzie zaczną się zastanawiać, to to już sukces. Może nawet ktoś dojdzie do jakiegoś wniosku, bo ja nadal nie wiem, co sądzić. Poza tym, że film zasłużył u mnie na dziesiątkę.

Hotaru

Radzę oglądać filmy z większym dystansem;]

Faktycznie, scenarzysta odwalił kawał dobrej roboty, jednak nie do końca...
Jeśli w trakcie oglądania filmu człowiek (facet) mysli: "co ten idiota robi " to nie jest jednak takie 10 na 10. Mnie również, wydaje się, że widziałem wiele filmów, jednka było kilka takich, nad którymi bardziej wysilałem sowje szare kamórki.
Obecna tendencja, do zaskakiwania widzów, pokazywania im tego czego jeszcze nie widzieli niestety nie każdemu pozwala się popisać...

Faktycznie, można się zastanawiać nad kolejnym ruchem bohaterów, nad tym co się stało. To zdecydowany plus, jednak, kiedy mężczyźni utożsamiają się z głównym bohaterem[(jako samcem)(do czego film skłania z resztą skłania)], zbyt wiele czasu poświęcają, negując jego zachowanie.

Chęć odwetu po pierwszym uwolnieniu jest typowo męskim zachowaniem. Ja się przynajmniej do tego przyznaję;] Niestety reżyser poleciał schematem kręcąc dalsze sceny...
Nie wiem jak inni panowie, ja przynajmniej, nie byłbym bardziej wyrafinowany w zemście. Reżyser stworzył kontrast, dorosła małolata z IQ )120 i totalnie ogłupiały facet po 30ce... Niestety, temu filmowi na dobre to nie wyszło!
Wiele razy widzieliśmy już faceta który, nagle zdobywając przewagę nad wrogiem, zaczyna szaleć jak dzikie zwierzę...

Tylko że to widzieliśmy w tanich horrorach;]

Film byłby naprawdę dobry, gdyby główny męski bohater miał odrobinę wyższe IQ, zwłaszcza że jest fotografem(artystą) co nota bene, do czegoś zobowiązuje;]