Większość ludzi nie wie, że "emancypacja" to ogólnie "wyzwolenie (się)", więc będzie skojarzenie z feminizmem, i o to producentom pewie chodziło. Wydoić kasę z ludzi, którzy myślą, że obecna, czwarta? piąta?, fala feminizmu jest super i bez skazy, same dobro, więc wszystko co trochę nawiązuje do feminizmu jest super.
Czy totalnie żeńska wersja trykociarzy będzie dobrym kąskiem filmowym? Fani kinowych seriali o superbohaterach powiedzą "tak". Film zrobi pieniądz i w sumie tyle. Zwiastun nawiązuje do tego Jokerowego, ciekawe czemu? Może przez sukces i pełne emocji oczekiwanie na alternatywną historię genezy najstraszniejszego żartownisia Gotham? Powiem po amerykańsku: niech kasy biletowe zagłosują, który film jest lepszy.
Wydaje mi się, że obecna faza feminizmu ma numerek 3. I faktem jest, że to najgorszy feminizm jak do tej pory. Z obecnym nurtem feminizmu identyfikuje się minimalna ilość kobiet, a sam ruch zamiast walczyć o prawa kobiet i ogólnie dla kobiet, jak to robił w swoich początkach, w pierwszej fazie, teraz skupił się wyłącznie na walce z mężczyznami. Niestety w rezultacie cierpią wszyscy, mężczyźni i kobiety. A jak na przekór feministkom, kobiety cierpią przez ich działania jeszcze bardziej niż mężczyźni. A co do filmu, chciałbym dobrego filmu, ale coraz więcej sygnałów wskazuje, że będzie to przesiąknięty propagandą, niewarty oglądania twór. Chciałbym się mylić.