Abstrahując od poziomu filmu bardzo mnie rozśmieszyła scena obchodów tysiąclecia chrztu, podczas której kamera przelatuje przez tłum zgromadzonych w Częstochowie ludzi, a my dokładnie widzimy masę nieruchomych postaci. Od czasu do czasu później dostajemy przebitki na zbliżenia wąskiej grupy statystów, wtedy ci oczywiście się ruszają i są prawdziwi, jednak wystarczy trochę szerszy plan i znów ukazują się sztucznie wygenerowane tłumy. Zwykle w filmach twórcy starają się jakoś zamaskować taki zabieg, tu zaś wywalone, przez co efekt jest przekomiczny :D