Spoko film na niedzielę. Porównywanie do jedynki to jak proszenie o drugą szansę na pierwsze wrażenie. Wybitnym recenzentom muszę objawić, że się nie da. Jeżeli ktoś na czysto jest w stanie podejść do nowego filmu i nie wspominać ciągle jedynki jak pierwszej miłości z podstawówki, jest w stanie spędzić miło czas. Więcej luzu, naprawdę nie macie się o co spinać?