Gdyby nie Emilia Clark, film spokojnie można by umieścić na półce produkcji klasy B. Aktorka pociągnęła całość, odkleiła wreszcie łatkę Danereys z "Gry o tron" pokazując, że drzemią w niej naprawdę ogromne pokłady talentu aktorskiego na najwyższym poziomie. Pomimo słodkiej, niewinnej buźki, jaką posiada - kapitalnie zagrała tutaj rozpuszczoną sukę.
A sam film? Historia oparta na faktach, ale mało wciągająca, nie wiążąca widza emocjonalnie, bez napięcia. Czegoś zabrakło...