To jest coś co od dawna chciałem zobaczyć - normalny film [kryminał/noir] wykorzystujący niezwykłe zdarzenie jako coś normalnego. W oryginale z '58 wraz z bohaterami i twórcami odkrywamy teleportację i poznajemy idące z niej zagrożenia. W sequelu nikt nie próbuje tworzyć sensacji, tajemnicy [co w pierwszej części i tak się nie udało]. Dostajemy porządną historię o zdeterminowanym naukowcu i przebiegłym oszuście.
Film został stworzony przez nowego reżysera Edwarda Berndsa, jeszcze nie mogę stwierdzić czy to dobry reżyser, ale po jednym seansie jestem pod wrażeniem i planuje kolejne. Odrzucił on kolor tworzący sielankową atmosferę w pierwszej części [dom Delambrów], a kamerą pracował, aż miło.
Stworzono świetne postaci. Rozwinięto postać Philippa, który w pierwszej części był na doczepkę [bo ktoś musiał znaleźć muchę], fajny duet oszusta i pasera, ale przede wszystkim w końcu dano się wyszaleć Vincentowi Price'owi.
Na dłuższą metę panie Bonnard i ich francuski zaczynają męczyć, lecz należy pamiętać, że rzecz ma miejsce w Francuskojęzycznej części Kanady.
Film zyskał również lepszą ścieżkę dźwiękową.
Kwestią do dyskusji pozostaje to czy człowiek-mucha działał instynktownie czy z premedytacją. Na ewentualne nieścisłości w tej materii przymykam oko ze względu na reżyserie i Vincenta.