Naprawdę... Jedyne, czego można się bać, to bać się o stan psychiczny scenarzysty i reżysera. A już otdwórca roli głównego bohatera położył mnie na łopatki... Koleś przez cały film ma przyklejoną do pyska minę, jakby ktoś mu w kieszeń gówna nawkładał i kazał tam ręce trzymać...
Zastanawia mnie tylko, co robił tam Peter Coyote...?