Wbijałem coś młotkiem i wbiła mi się drzazga pod paznokieć.
Piekło, bolało i w zasadzie prawa ręka była wyłączona z użytku.
Ani jej włożyć do kieszeni, ani nie mogłem w niej utrzymać młotka, ani za bardzo pracować.
W tym filmie, baba spada do dołu z prętami. Kilka sztuk przebija ją na wylot. Facet podaje jej dłoń, wyciąga ją za rękę pionowo w górę i ona biegnie za nim z dziurami w plecach na wylot przez płuco i brzuch. W biegają na miny i ta sama baba, spada w ten sam dół, tylko już bez niczego poniżej pępka. Innymi słowy, urwało ją na wysokości pępka, wrzuciło do tego samego dołu i znów przebiło na wylot w kilku miejscach, a ona leży i gada.
Facet został przebity dwiema strzałami z łuku. Jedna wbiła się w udo, a druga na wylot przebiła prawe ramię. I on z tą strzałą biegnie i w prawej (tej samej) trzyma broń.
Kiedy widzę takie rzeczy na filmie, mam ochotę scenarzyście powbijać szpilki pod paznokcie i niech z tymi szpilkami napisze dalszy ciąg scenariusza, stukając w klawiaturę.
W gruncie rzeczy, każdy przytomny widz, powinien ten film natychmiast wyłączyć z oceną 1.
Ja tak właśnie uczyniłem.
Jeśli mam już oglądać bajki, to wolę TOM & JERRY.
To szkoda że nie do-oglądałeś do finału. Walka jest taka, że w "normalnym" świecie walczący zginęliby z 657 razy, a mimo to leżąc na ziemi sobie gaworzą po czym jedna rzeczywiście umiera a druga po prostu wstaje, otrzepuje się, przypala gaźnikiem ranę na pół brzucha i sobie idzie...
Bo wbita drzazga w paluszku to nie walka o przetrwanie, trochę wyobraźni nie zaszkodzi, człowiek będący w krytycznym stresie jest w stanie dużo zrobić i znieść, niewyobrażalnie dużo. Sytuacje są faktycznie przerysowane, nierealne, ale porównywać skaleczenie do walki o przetrwanie trochę niezbyt na miejscu.